środa, 31 grudnia 2014

UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI - NOWY 2015 ROK

                              
  Z najlepszymi życzeniami na Nowy  2015  Rok , aby był dla każdego z Was udany oraz dobrze zapisany
                                                        
                               NOWA KARTKA

Lekcja była prawie skończona,
Gdy podszedł do mnie i wyszeptał drżący:
« Proszę Pana, chciałbym nową kartkę,
Tę zniszczyłem niechcący »
Podał mi kartkę pomazaną i zaplamioną,
Dałem mu nową, czystą, niezniszczoną
I rzekłem z uśmiechem, patrząc w jego oczy zasmucone:
« Postaraj się, dziecko, niech teraz to będzie lepiej zrobione »
Stary rok dobiegał już końca.
Gdy zbliżyłem się do Ojca tronu i wyszeptałem drżący,
« Ojcze, czy dla mnie również ten rok nowy?
Spójrz, stary zmarnowałem niechcący »
Wziął ode mnie kartę życia pomazaną, zaplamioną
I dał mi na ten rok nową, wcale niezniszczoną.
I rzekł z uśmiechem, patrząc w me serce zasmucone:
« Postaraj się, dziecko, niech teraz to będzie lepiej zrobione »

__________________________

sobota, 27 grudnia 2014

ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY

                                                                               
                                                                                                                                                 (Łk 2, 22-40)
„Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela.  A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.  A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim”.
 

Trwamy w okresie bożonarodzeniowym. W kolejnym świątecznym dniu oktawy obchodzimy święto Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa. W Liturgii Słowa czytamy opis ofiarowania Jezusa w świątyni. Dwiema najbardziej wyeksponowanymi postaciami tego wydarzenia są Symeon i Maryja.
Starzec Symeon to człowiek sprawiedliwy i pobożny, napełniony Duchem świętym. Jest w Nim głęboka tęsknota i pragnienie, by ujrzeć Jezusa, Mesjasza. Jest w nim cichość, pokora, ciągłe życie w obecności Boga. To wszystko sprawia, że otrzymuje od Boga obietnicę, nie umrze nim zobaczy Zbawiciela. Dzięki natchnieniu Ducha Świętego udaje się do świątyni, gdzie rozpoznaje w małym Dziecku wniesionym na rękach Maryi Mesjasza. Symeon bierze w swoje ramiona Dziecko i błogosławi Boga.
Scena ta ma w sobie coś bardzo głęboko ludzkiego. Tchnie nadzieją, radością. Jest nam bardzo bliska. Rodzice cieszą się swym potomstwem. Dziadkowie wnukami. Mistrz cieszy się, gdy uczeń podejmuje jego myśl. Człowiek cieszy się, gdy widzi, że inni podejmą jego dzieło. Mimo schyłku życia, mimo przemijania istnieje odrodzenie, przedłużenie życia, nadzieja.
 Ale z drugiej strony obraz ten jest zapowiedzią trudu, cierpienia, krzyża, obumierania. Starcowi wcale nie jest tak łatwo, bez obaw, przyjąć dziecko . Pojawia się niepokój, lęk, że będzie ono niezdolne do kontynuacji, że nie zechce wybrać tego samego ideału, zajmie centralne miejsce, pozostawi starca na uboczu.
W scenie ofiarowania Jezusa uderza spotkanie Symeona z Maryją. Między nimi wywiązuje się swoisty dialog. Symeon mówi, a Maryja słucha. Symeon jest pierwszym prorokiem chrześcijańskim. Ma wgląd w przyszłość Jezusa i Maryi. Widzi, jak cierpienie Maryi i Jezusa wzajemnie się splatają.
Ponad tym cierpieniem jest jednak radość i nadzieja, które wnoszą głęboki pokój. Symeon modli się przepiękną, prostą modlitwą, którą odmawiamy codziennie w wieczornej Liturgii Godzin: "Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela".
Symeon mówi, modli się. Natomiast Maryja słucha. Jej odpowiedzią jest milczenie, słuchanie, zachowywanie wszystkiego w sercu. Każdy, kto pragnie kontaktu z Maryją otrzymuje coś z tego milczenia, otwartości, kontemplacji. Może dlatego, gdy odmawiamy proste modlitwy do Maryi, różaniec czy litanie, rodzi się w nas pokój. Poprzez stałe, monotonne powtarzanie modlitw maryjnych, człowiek staje się łagodny, cichy, bardziej pokorny. Wchodzi w kontemplacje Boga.   
Czego mogę nauczyć się od Symeona? A czego od Maryi? Czy jest we mnie tęsknota za Zbawicielem? Jak wygląda mój dialog z innymi? Czy cenię sobie modlitwę różańcową?
                                                      

środa, 24 grudnia 2014

UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO NARODZENIA


BOŻE NARODZENIE

- 2014 -

 

 

„Oto zwiastuję wam radość wielką,

która będzie udziałem całego narodu:

dziś w mieście Dawida narodził się wam

Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan.

A to będzie znakiem dla was:

Znajdziecie Niemowlę,

owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”

Łk 2, 10-12

 

... a czemu dzisiaj wśród ludzi tyle łez,

jęków, katuszy;

bo nie ma miejsca dla Ciebie,

w niejednej człowieczej duszy” - (Słowa kolędy)

 

Ta najradośniejsza Tajemnica Bożej miłości,

staje przed nami znowu w tegoroczną Noc Bożego Narodzenia.

W jej promieniach łamiemy się opłatkiem i składamy sobie życzenia.

 

Dziś, gdy świat pogrążony jest w ciemności

niech światło nocy betlejemskiej rozbłyśnie na nowo w sercach naszych,

abyśmy z radością przyjęli Odwieczne Słowo Ojca,

które daje nam moc stawania się dziećmi Bożymi.

Niech Boża Dziecina obdarza błogosławieństwem

i pomaga życie uczynić szczęśliwym.

 

Do tych życzeń dołączam modlitwę oraz wdzięczność.

Niech łaska Bożego Narodzenia owocuje w duszy wiarą, nadzieją i miłością

oraz nieustannym obcowaniem z Tym, który przyszedł na świat,

by być EMMANUELEM – „Bogiem z nami”.

 

Wszystkiego co najlepsze w dniu Bożego Narodzenia

i na cały Nowy Rok 2015.

życzy wszystkim blogowiczom
 
s. marta

 

niedziela, 21 grudnia 2014

IV NIEDZIELA ADWENTU

                                                      ( Łk 1, 26-38 )


"W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, [błogosławiona jesteś między niewiastami]. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam pożycia z mężem? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa. Wtedy odszedł od Niej anioł".

      W Łukaszowym obrazie uderza delikatność i szacunek Boga wobec człowieka. Gdy anioł Gabriel oznajmił Maryi dobrą nowinę, Bóg zamilkł. Teologowie mnożą hipotezy, co by było, gdyby Maryja odmówiła Bogu. Zapewne znalazłby On inny sposób zbawienia człowieka. Ale nie musiał, ponieważ wcześniej znalazł Maryję. Przygotował Ją, uformował, nie pozwolił dotknąć żadnemu grzechowi, najmniejszemu złu. Pewne arcydzieła udają się tylko Bogu. Maryja jest największym arcydziełem, jest pełna łaski. Jest kontemplowana przez samego Boga, aby stać się żywą świątynią Jego obecności w świecie.
Maryja jednak jest wolna, jak każdy z nas. Dlatego Bóg czeka na Jej odpowiedź. Podczas, gdy anioł milczy i oczekuje odpowiedzi, Maryja, Panna roztropna, zastanawia się, roztrząsa pojawiające się wątpliwości. Niepokalana znaczy wolna od grzechu, ale nie wolna od pytań, wątpliwości, wahań, pokus czy cierpienia. Maryja jest człowiekiem, jak my i swoją drogę musi przejść z pomocą własnej wiary. W Jej życiu będzie też wiele pytań. Będzie poszukiwać światła w ciemnościach, uczyć się odczytywać codzienne zdarzenia i znaki Boga. Jej "tak" wypowiedziane w Nazarecie jest zgodą na nieznane.
Maryja całkowicie zaufała Bogu, zawierzyła bezgranicznie Jego słowu, Jego Opatrzności. Zgodziła się na tajemnice i wszystkie konsekwencje swojej decyzji. Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według twego słowa. Te słowa, oznaczające doskonałe posłuszeństwo, są powierzeniem życia woli Bożej. Są również modlitwą całkowitego powierzenia siebie Bogu, ofiarowania siebie.
   Najważniejsze w relacji z Panem Bogiem jest zaufanie. Jeśli powiemy "tak", z czasem przyjdą wyjaśnienia, wiedza i poznanie. Drogę poznaje się, gdy się nią idzie. Boga poznaje się, gdy się Mu zaufa i wejdzie w tajemnice, w które On sam prowadzi. Ponadto każde zaufanie sprawdza się poprzez próby. Wybór Boga, Jezusa nie jest wydarzeniem jednorazowym. Jest raczej faktem dynamicznym, który musi być nieustannie odnawiany. Nikt z nas nie wie do końca, co kryje się za ofiarowaniem siebie Bogu, za przyrzeczeniami chrztu św., przysięgą małżeńską, wyborem kapłaństwa, ślubami zakonnymi, czy innymi obietnicami. Nasze "tak", które wypowiadamy Jezusowi, kobiecie, mężczyźnie, przyjacielowi jakiemuś trudnemu zadaniu musi być potwierdzane dzień po dniu, przez całe życie.
Jakie uczucia i reakcje towarzyszą mi, gdy Bóg burzy moje plany? Czy doświadczam w moim życiu mocy Boga, osłony Boga? Co jest dla mnie ważniejsze: poznanie Boga czy zaufanie Jemu? Jakie uczucia rodzą się we mnie na myśl o całkowitym oddaniu się Bogu? Jaką rolę w moim życiu duchowym pełni Maryja? Czego uczę się od Niej?

sobota, 13 grudnia 2014

III NIEDZIELA ADWENTU

                                                          (J 1, 6-8 . 19-38)


"Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz /posłanym/, aby zaświadczyć o światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu".

      Ewangelia z niedzieli "Gaudete" rozpoczyna się fragmentem Prologu. Jan Chrzciciel przyszedł, aby świadczyć o Światłości, która wypełniła ziemię z chwilą narodzenia Jezusa Chrystusa.
Jan jest posłanym, aby świadczyć. Jest to trudna misja, która wymaga rezygnacji i trudu. Jezus wszedł na teren jego działalności i "zabrał mu uczniów". Jan trudził się, aby zgromadzić uczniów, a Jezus zebrał  plon na "jego polu". Jednak Jan nie widzi w Nim konkurenta, który pozbawia go sławy, popularności, osiągnięć. Przeciwnie, sam wskazuje uczniom Jezusa. Cieszy się, że Jezus będzie wzrastał, a on zejdzie z centrum, na bok, w cień. Jan zna swoją tożsamość, swoje miejsce i swoją życiową rolę. Dlatego nazwie siebie głosem; będzie głosił Jezusa, by później zamilknąć.
W języku greckim świadectwo pokrywa się z męczeństwem. Jan wskazuje Jezusa jako Mesjasza, ale również zginie z Jego powodu. Śmierć Jana jest wspaniałym dopełnieniem świadectwa. Przyszedł, by się "umniejszać, aby Jezus mógł wzrastać". Z chwilą śmierci umniejszył się ostatecznie. Został stracony z powodu swego posłannictwa. Został "wchłonięty" przez Jezusa i misję. Do Jana można odnieść słowa Pawła: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20).
Nasze życie, jako uczniów Jezusa ma być również świadectwem. Miejmy nadzieję, że ominie nas śmierć męczeńska, ale powinniśmy nieustannie "obumierać" własnemu egoizmowi i zatapiać się w Chrystusa. Prawdziwy świadek nie przeszkadza, nie zasłania Jezusa, nie skupia uwagi na sobie, ale pozostawia miejsce dla Jezusa. Pozostawia również przestrzeń wolności dla innych.
   Dzisiejsza niedziela nosi nazwę "Gaudete". Jest niedzielą radości. Jej źródłem jest Jezus Chrystus. Niedługo będziemy w uroczysty sposób obchodzić pamiątkę Jego przyjścia na ziemię. Ale przecież On Zmartwychwstały jest już pośród nas: Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie.
W  życiu wewnętrznym zbyt jednostronnie kładziemy nacisk na przykre i trudne doświadczenia, na walkę ze złem, pokonywanie wad, trudności, umartwienie i zapieranie siebie. Mniej natomiast przeżywamy radości i przyjemności ze spotkania z Bogiem, z Chrystusem. Mało jest doświadczeń pokoju, nadziei, entuzjazmu, radości. Brak radości, częste stany zniechęcenia, przygnębienia, frustracji świadczą o braku dojrzałej więzi osobowej z Chrystusem. Autentyzm życia chrześcijańskiego mierzy się również doświadczeniem wewnętrznej radości, dzielonej w spontaniczny sposób z innymi.
Jakim świadkiem Jezusa jestem dziś? Czy nie gram pierwszych skrzypiec, skupiając uwagę wszystkich na sobie? Czy wiem kiedy odejść? Jak wygląda na co dzień moje "obumieranie"? Jakie przeszkody muszę usuwać, by Jezus mógł "we mnie wzrastać"? Czy w moim życiu jest dużo radości? Czy jej źródłem jest Chrystus? Czy dzielę się radością z innymi?
                                                                   

               

sobota, 6 grudnia 2014

II NIEDZIELA ADWENTU

                    (Mk 1, 1-8)

"Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając /przy tym/ swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym".
     Św. Marek rozpoczyna swoją Ewangelię od opisu publicznego wystąpienia prekursora Jezusa - Jana Chrzciciela na pustyni. Jan jest człowiekiem wielkiego formatu. Surowy, asceta, wymagający od siebie i innych, bezkompromisowy, głoszący odważnie prawdę, otwarty na Ducha Świętego i Jego prowadzenie, pokorny. Te i podobne zalety sprawiają, że ciągną do niego tłumy z całej Palestyny. Jedni z wiary i faktycznego nawrócenia, inni z pragnienia spotkania ascety i człowieka nieprzeciętnego, jeszcze inni z powodu ciekawości. Jan ma do każdego właściwe słowo, wzywające do przemiany i nawrócenia. Jan jest człowiekiem pokornym. Dobrze zna swoje miejsce, powołanie i rolę w historii. W czasach Jezusa uczniowie usługiwali swoim nauczycielom podejmując czynności niewolnicze, z wyjątkiem najbardziej upokarzających, za jaką uważano np. zdejmowanie sandałów mistrzowi. Jan w swojej pokorze czuje się niegodny, by być najmniejszym niewolnikiem Jezusa.
    Wielka godność Jezusa, na którą wskazuje Jan polega na Jego Boskiej mocy i mesjańskiej misji. Będzie chrzcił Duchem Świętym; a więc prawdziwie oczyści swój lud, udzieli mu prorockiego namaszczenia. Chrzest Święty włącza każdego ucznia Jezusa w Jego potrójną misję: kapłańską, mesjańską i prorocką. Jako prorocy chwalimy Boga słowem i przede wszystkim naszym życiem . Jako kapłani czcimy Go, czyniąc z naszego życia liturgię. Misja królewska (i tu jest wielki paradoks Ewangelii) oznacza służbę (Mt 20, 26-28).

Co mnie szczególnie pociąga  w Janie Chrzcicielu? Kto dla mnie dziś stanowi autorytet? Dlaczego słucham ludzi autorytetu i wielkiego formatu (np. Jana Pawła II)? Jak przeżywam sytuacje upokorzenia? Co dla mnie osobiście oznacza mieć udział w potrójnej misji Jezusa?