niedziela, 27 kwietnia 2014

NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO. Chwała Zwycięstwa A może jest ...


Kanonizacja bł. Jana Pawła II nastąpi 27 kwietnia 2014 r. w Święto Miłosierdzia Bożego, które Kościół katolicki obchodzi - zgodnie z wolą papieża Polaka - w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Kult Bożego Miłosierdzia związany jest z objawieniami skromnej zakonnicy ze zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia, Faustyny Kowalskiej, której w 1935 roku objawił się Jezus, polecając jej by głosiła orędzie o Bożym Miłosierdziu całemu światu. 17 sierpnia 2002 r., podczas pielgrzymki do Polski, Jan Paweł II zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu i poświęcił sanktuarium w Krakowie Łagiewnikach.


     "Jestem miłością i miłosierdziem samym" - mówił o sobie Jezus, prosząc siostrę Faustynę, żeby ogłosiła to orędzie całemu światu. Pan Jezus wskazał s. Faustynie pięć sposobów, w jaki ludzie mogą wypraszać zbawienie dla siebie i całego świata: koronkę do Miłosierdzia Bożego, modlitwę przed obrazem Jezusa Miłosiernego z napisem: "Jezu, ufam Tobie", modlitwę w godzinie konania Chrystusa na krzyżu, zwaną Godziną Miłosierdzia (godz. 15.00), obchodzeni
     Kult Miłosierdzia Bożego zaczął się rozwijać wkrótce po śmierci s. Faustyny, zwłaszcza w latach II wojny światowej. Żołnierze polscy roznieśli orędzie o Bożym Miłosierdziu na cały świat. Dzięki Polakom z armii Andersa, utworzonej w 1941 roku w ZSRR, kult miłosierdzia dotarł do Iranu, Palestyny, Libanu, Egiptu, a stamtąd - do Afryki i Włoch. Wielkie zasługi w szerzeniu kultu poza granicami oddał marianin ks. Józef Jarzębowski, który podczas okupacji wydostał się z Wilna wywożąc memoriał o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego ks. Michała Sopoćki i dotarł w niemal cudowny sposób do Stanów Zjednoczonych, podróżując przez Syberię i Japonię. Jeszcze w czasie wojny pojawiły się teksty nowenny, koronki oraz litanii do Miłosierdzia Bożego w językach: niemieckim, litewskim, francuskim, włoskim i angielskim.
W 1943 r. krakowski spowiednik s. Faustyny, o. J. Andrasz, jezuita, poświęcił obraz namalowany przez Adolfa Hyłę według wizji s. Faustyny i ofiarowany do klasztornej kaplicy jako wotum za ocalanie rodziny z wojennej zawieruchy. O. Andrasz zapoczątkował też uroczyste nabożeństwo ku czci Miłosierdzia Bożego. Kaplica, która służyła dotąd siostrom i wychowankom, stała się miejscem publicznego kultu. Już w następnym roku o. Andrasz poświęcił drugi obraz Jezusa Miłosiernego pędzla A. Hyły, dopasowany wielkością do wnęki bocznego ołtarza.
W 1943 r. krakowski spowiednik s. Faustyny, o. J. Andrasz, jezuita, poświęcił obraz namalowany przez Adolfa Hyłę według wizji s. Faustyny i ofiarowany do klasztornej kaplicy jako wotum za ocalanie rodziny z wojennej zawieruchy. O. Andrasz zapoczątkował też uroczyste nabożeństwo ku czci Miłosierdzia Bożego. Kaplica, która służyła dotąd siostrom i wychowankom, stała się miejscem publicznego kultu. Już w następnym roku o. Andrasz poświęcił drugi obraz Jezusa Miłosiernego pędzla A. Hyły, dopasowany wielkością do wnęki bocznego ołtarza.
W tej sytuacji tak dynamicznie rozwijającego się kultu, sporym zaskoczeniem była Notyfikacja Kongregacji Św. Oficjum z 6 marca 1959 roku, która wprowadzała wyraźne ograniczenie kultu w formach zaproponowanych przez s. Faustynę. Wątpliwości związane były nie tyle z samym kultem, co wynikały z pewnych nieprawidłowości w jego formach. Tym niemniej usunięte zostały obrazy ze świątyń. Zaprzestano organizowania nabożeństw. Jedynym miejscem, gdzie za zgodą władz kościelnych, w ołtarzu głównym pozostał obraz Jezusa Miłosiernego był kościół w Dolinie Miłosierdzia Bożego, nieopodal Jasnej Góry. Tu też trwał, a nawet rozwijał się kult. Wołanie o Miłosierdzie Boże dla świata nabierało rozmachu. Wzrost pobożności stał się wyzwaniem dla duszpasterzy. Przy kościele powstał Ośrodek Studium Miłosierdzia Bożego. Kościół dostrzegał bowiem konieczność teologicznego pogłębienia, czym jest Miłosierdzie Boże i jaka forma kultu jest rzeczywiście poprawna. Konieczne było podjęcie działania w kierunku oczyszczenia kultu z niewłaściwych naleciałości powstałych wskutek zbyt powierzchownego i wadliwego odczytania treści objawienia danego s. Faustynie. Od roku millenijnego 1966 w Ośrodku miały miejsce sympozja, w których uczestniczyli dogmatycy, liturgiści, bibliści, zarówno duchowni, jak i świeccy. Podejmowane były tematy teologii Miłosierdzia Bożego, apostolstwa jako odpowiedzi człowieka na wezwanie Miłosiernego Boga oraz zależności, jakie zachodzą między Bożym Miłosierdziem a zbawieniem i życiem wiecznym. Pieczę nad całością sprawował kard. Stefan Wyszyński, jako prymas Polski, a z ramienia Komisji ds. Nauki Katolickiej Episkopatu Polski - kard. Karol Wojtyła.
    Równolegle nie gasł żar pobożności. Ograniczenie wydane przez Kongregację wpłynęło jednak bardzo pozytywnie. Kult Miłosierdzia Bożego dojrzał, pogłębił się i rozwinął, przynosząc zbawienne owoce. Pozostawienie sprawy kultu "roztropnemu uznaniu" polskich biskupów okazało się wielką mądrością. Pasterze z troską i miłością bowiem wsłuchali się w rytm życia religijnego wiernych. W duchu pasterskiej miłości wspierali to, co ich zdaniem, było przejawem autentycznej pobożności chrześcijańskiej. Pod ich opieką odbywały się nabożeństwa w świątyniach Krakowa, Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Wrocławia, Częstochowy, Białegostoku i wielu innych miejscowości. Zaś do Stolicy Apostolskiej kierowane były nieustannie prośby o oficjalne i pełne uznanie kultu. To wszystko złożyło się na to, że w kwietniu 1978 roku Kongregacja Nauki Wiary wydała nową Notyfikację. W odpowiedzi na liczne zapytania, szczególnie z Polski: czy zakazy z 1959 roku są nadal aktualne, Kongregacja "biorąc pod uwagę głęboko
zmienione okoliczności oraz licząc się ze zdaniem polskich ordynariuszy" oświadczyła, że zakazy i ograniczenia z 1959 roku zostały uchylone.
   Dalszy rozwój wydarzeń związanych z zatwierdzeniem kultu odbywał się już bardzo szybko. Nie bez znaczenia była wydana w 1980 roku przez Jana Pawła II encyklika Dives in misericordia o Bożym Miłosierdziu. Ważny etap rozwoju kultu stanowiła beatyfikacja s. Faustyny (18 kwietnia 1993 roku). W ten sposób dobiegł końca, rozpoczęty jeszcze w 1968 r. proces beatyfikacyjny. Siedem lat później, 30 kwietnia 2000 r. bł. s. Faustyna Kowalska została wyniesiona do chwały ołtarzy jako święta. 5 maja tego roku Kongregacja Kultu Bożego i ds. Dyscypliny Sakramentów wydała dekret ustanawiający Święto Miłosierdzia Bożego.
    W Polsce kult Miłosierdzia Bożego i działalność ośrodków miłosierdzia zintensyfikował się dalej po roku 1981, kiedy to wydano pierwsze, krytyczne opracowanie "Dzienniczka" w jego oryginalnym kształcie. W połowie lat 80. nie było diecezji, która by nie miała parafii pw. Miłosierdzia Bożego.
 Do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach przybywa corocznie ponad milion pielgrzymów z Polski i wszystkich kontynentów. Największe tłumy od lat przybywają w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli Święto Miłosierdzia Bożego, które od roku 2000 jest obchodzone przez cały Kościół katolicki.
 17 sierpnia 2002 roku, Jan Paweł II w Krakowie-Łagiewnikach konsekrował świątynię pod wezwaniem Bożego Miłosierdzia i ustanowił światowe sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Jan Paweł II także zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu.
 Do Łagiewnik docierają także dziesiątki tysięcy listów z całego świata z prośbami i podziękowaniami. Wiele spośród nich zawiera świadectwa doznanych łask: uzdrowień, pojednań w rodzinie, uwolnieniu od alkoholizmu lub sekty i nawróceń.
 Kult, zapoczątkowany objawieniami św. Faustyny, jest bardzo rozpowszechniony w Ameryce Południowej i Afryce, na Filipinach, Korei i Nowej Zelandii. W Australii działa Bractwo Miłosierdzia Bożego, które zrzesza ponad 5 tys. osób z 14 krajów. Bardzo prężnym ośrodkiem duszpasterskim i wydawniczym jest również kanadyjska wspólnota w Verdun, której członkowie troszczą się o ludzi zagubionych moralnie.
 Czciciele Miłosierdzia Bożego zrzeszają się w dwóch organizacjach: Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia "Faustinum", które liczy 5 tys. osób z 41 krajów oraz w wielomilionowym Apostolskim Ruchu Bożego Miłosierdzia. W samych Stanach Zjednoczonych należy do niego ok. 800 tys. osób.
 Szerzeniem orędzia Miłosierdzia Bożego w szczególny sposób zajmuje się zgromadzenie Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała s. Faustyna oraz siostry Jezusa Miłosiernego - zgromadzenie założone przez kierownika duchowego s. Faustyny, sługę Bożego ks. Michała Sopoćkę.
      Już w Starym Testamencie Bóg objawia się jako miłosierny. Miłosierdzie jest przymiotem Boga, który ukazuje się najwyraźniej, gdy - pomimo niewierności członków ludu wybranego - pozostaje wierny zawartemu z nimi Przymierzu. Kiedy w momencie objawienia na Synaju lud uczynił sobie złotego cielca, Bóg nie zapałał gniewem wobec bałwochwalców, lecz przedstawił się Mojżeszowi jako "Bóg miłosierny, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność" (Wj 34, 6). Całe dzieje Starego Przymierza ukazują lud, który - mimo iż odchodzi od Boga, zdradza go, grzeszy - doświadcza troski Boga, pochylającego się nad nim i okazującego mu miłosierdzie. W mowach proroków i w psalmach miłosierdzie Boże jest wyrazem potęgi miłości, która jest większa niż grzech, niż największa nawet niewierność ludu. Miłosierny Bóg stale wychodzi na przeciw ludowi, dając mu szansę pokuty i nawrócenia. Wciąż także objawia swoją gotowość do przebaczenia.
      W Nowym Testamencie miłosierdzie staje się znakiem rozpoznawczym Mesjasza. Jego dzieła miłosierdzia są wystarczającą odpowiedzią na pytanie uczniów Jana Chrzciciela: czy Ty jesteś tym, który ma przyjść (zob. Łk 7, 19). W czasie swojej misji Jezus daje świadectwo o miłosierdziu Bożym "głosząc Ewangelię o Królestwie" (Mt 4,23), odpuszczając grzechy (Mt 9, 2) oraz "lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu" (Mt 4, 23). Postawę miłosiernego Boga wobec grzesznego człowieka Chrystus ukazał w przypowieści o synu marnotrawnym. Papież Jan Paweł II zwraca uwagę, że przypowieść ta w sposób dogłębny wyraża rzeczywistość nawrócenia. Nawrócenie jest zaś najbardziej konkretnym przejawem obecności miłosierdzia w ludzkim świecie. Ojciec Święty podkreśla bowiem, że miłosierdzie nie polega na najbardziej nawet współczującym spojrzeniu na zło moralne, fizyczne czy materialne. "W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowywanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku. W takim znaczeniu - podkreśla Papież - miłosierdzie stanowi podstawową treść orędzia mesjańskiego Chrystusa oraz siłę konstytutywną Jego posłannictwa" ("Dives in misericordia", 6).
   Szczytem jednak objawienia miłosierdzia Bożego jest misterium paschalne, czyli męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W całych dziejach zbawienia "Krzyż stanowi najgłębsze pochylenie się Boga nad człowiekiem, nad tym, co człowiek - zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych - nazywa swoim losem" (jw. 13). Człowiek przytłoczony cierpieniem, a często własnym grzechem i jego niszczącymi konsekwencjami skłonny jest myśleć, że jest igraszką w rękach Boga, tymczasem Bóg dla ocalenia człowieka nie zawahał się wydać swojego Syna, aby przez Krzyż dokonał zbawienia. Miłosierdzie "jako doskonałość nieskończonego Boga jest również nieskończone" - pisze ojciec Święty, dodając, że niewyczerpana jest także gotowość Boga w przyjmowaniu powracających marnotrawnych synów. Ograniczyć ją może tylko upór człowieka, brak dobrej woli, gotowości nawrócenia, czyli pokuty.
    Jan Paweł II zwracał uwagę, że bardzo często ludzkie zamiary, mające urzeczywistnić sprawiedliwość ulegają wypaczeniu i stają się jej zaprzeczeniem. Chrystus wytykał swoim słuchaczom postawę "oko za oko, ząb za ząb". W modlitwie, którą przekazał swoim uczniom zawarł znamienne słowa "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Sprawiedliwość sama nie wystarcza - uczył Papież-Polak - musi ona być udoskonalona miłosierdziem. Cóż to znaczy, czy miłosierdzie nie przeczy sprawiedliwości?
 Jak rozumieć słowa Pana Jezusa do Piotra, że trzeba przebaczać "siedemdziesiąt siedem razy", czyli każdemu i za każdym razem? "To tak szczodrze wymagane przebaczenie - wyjaśnia Jan Paweł II - nie niweczy obiektywnych wymagań sprawiedliwości.
 Właściwie rozumiana sprawiedliwość stanowi poniekąd cel przebaczenia. W żadnym miejscu orędzia ewangelicznego, ani przebaczenie, ani też miłosierdzie jako jego źródło nie oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy czy wyrządzonej zniewagi. W każdym wypadku naprawienie tego zła, naprawienie zgorszenia, wyrównanie krzywdy, zadośćuczynienie za zniewagę jest warunkiem przebaczenia" ("Dives in misericordia", 14)
    "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" - mówi Chrystus w Kazaniu na Górze. Człowiek jest powołany do tego, by naśladować doskonałość Boga. "Wpatrując się w Niego - powiedział Papież-Polak podczas kanonizacji s. Faustyny - jednocząc się z Jego ojcowskim sercem, stajemy się zdolni patrzeć na braci nowymi oczyma, w postawie bezinteresowności i solidarności, hojności i przebaczenia. Tym wszystkim jest właśnie miłosierdzie! - podkreślił z naciskiem.
17 sierpnia 2002 r. Jan Paweł II zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu i poświęcił sanktuarium w Krakowie Łagiewnikach. "Pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia, aby w Tobie, Trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei" - modlił się Papież i prosił Boga, by uleczył ludzką słabość i przezwyciężył wszelkie zło. Mówiąc o dramatach współczesnego świata podkreślił: "Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy".
Bądźcie świadkami Bożego Miłosierdzia ! - wezwał swych rodaków Jan Paweł II następnego dnia, w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej na krakowskich Błoniach w niedzielę 18 sierpnia. Papież zaapelował, aby Polacy kierowali się nową "wyobraźnią miłosierdzia", w służbie najbardziej potrzebującym. Stwierdził, że powinna stać ona u podstaw duszpasterskiego programu Kościoła w dzisiejszej Polsce.
   W swojej ostatniej książce "Pamięć i tożsamość" Jan Paweł II poświęcił Miłosierdziu Bożemu oddzielny rozdział zatytułowany "Tajemnica Miłosierdzia". Papież wyjaśnia, że chciał spopularyzować doświadczenie siostry Faustyny, gdyż należy ono do skarbca Kościoła powszechnego.
     "Jeśli wspominam tutaj siostrę Faustynę - napisał Ojciec Święty - i zainaugurowany przez nią kult Chrystusa miłosiernego, to także dlatego, że i ona należy do naszych czasów. Żyła w pierwszych dekadach XX stulecia, a zmarła przed II wojną światową. I właśnie w tym czasie została jej objawiona tajemnica miłosierdzia Bożego [...] Tym, którzy przeszli przez doświadczenie II wojny światowej, słowa zapisane w Dzienniczku świętej Faustyny jawią się jako szczególna Ewangelia miłosierdzia Bożego napisana w perspektywie XX wieku. Ludzie tego stulecia pojęli to przesłanie" (s. 61).




sobota, 19 kwietnia 2014

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

                                                                                                  Wielkanoc  2014 R  Jasna Góra


149_zmartwychwstanie.jpg
Chrystus

przynosi ludzkości

miłość,

która przebacza,

jedna

i otwiera serca

na nadzieję...

         (błog. Jan Paweł II)

                                                                            Alleluja!          

Chrystus Zmartwychwstał!


Prawdziwie Zmartwychwstał!

 


Człowiek bez Boga krzyżuje w sobie radość


i ciągle na nowo wskrzesza cierpienie,

a Bóg w człowieku krzyżuje w sobie cierpienie

i ciągle na nowo wskrzesza w nas radość.

 

„Wierzę w Syna Bożego” to wiara w Jego Zmartwychwstanie

przemienia Nas i cały świat. Wpatrzeni w TĘ WIELKĄ MIŁOŚĆ bądźmy JEJ świadkami w naszym codziennym życiu. Zmartwychwstały Pan

niech napełnia nasze serca swoją Miłością a nadzieja spotkania z Nim

niech opromienia nasze życie blaskiem zmartwychwstania.

Z pamięcią w modlitwie


i wyrazami szacunku i życzliwości…

moim wiernym blogowiczom i nie tylko

życzy  s. marta


czwartek, 17 kwietnia 2014

WIELKI PIĄTEK - MĘKA PAŃSKA

 
Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?(…)
(…) wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, (…)
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą,
rozwierają wargi, otrząsają głową:
„Zaufał Panu, niechże go wyzwoli,
niechże go wyrwie, jeśli go miłuje”. (…)
Moje gardło suche jak skorupa,
język mój przywiera do podniebienia,
kładziesz mnie w prochu śmierci. (…)
Przebodli ręce i nogi moje,
policzyć mogę wszystkie moje kości.
A oni się wpatrują, sycą mym widokiem;
moje szaty dzielą między siebie
i los rzucają o moją suknię.
   Psalm 22 oddaje doskonale cierpienie i mękę Chrystusa na krzyżu. Umierającego Chrystusa na krzyżu. Samotnie. Tylko w obecności Matki, wiernych uczennic i najmłodszego z apostołów – Jana. Odrzucony, niechciany i znienawidzony przez naród żydowski. Chrystusa opuszczają ci, którzy za życia byli blisko Niego, którzy przysięgali, zarzekali się, walczyli o pierwsze miejsca w Królestwie Bożym. Teraz umiera On w obecności żołnierzy, szyderców, łotrów i kapłanów żydowskich. Poza śmiechem i drwinami, słychać tylko płacz kobiet.
Wielkie cierpienie i męka Chrystusa na krzyżu jest obrazem Jego wielkiego poświęcenia i oddania On, który nic złego nie uczynił, teraz wisi na krzyżu jak najgorszy zbrodniarz. Wielka pomyłka człowieka stała się dla ludzkości źródłem wszelkich łask, które do dziś spływają na każdego, kto wierzy i ufa Bogu. Patrząc na krzyż a na nim cierpiącego Chrystusa trzeba, zawsze pamiętać o zwycięstwie, o zmartwychwstaniu. Odrywając krzyż, mękę i śmierć Chrystusa od Jego zmartwychwstania pozbawiamy sensu całą Jego działalność i kenozę. W życiu także należy patrzeć na cierpienie i śmierć w świetle przyszłego radowania się z Bogiem. To co jest złe, a więc: niesprawiedliwość, choroba czy śmierć posiada swój radosny koniec jak poranek zmartwychwstania. Zatem reakcja apostołów była właśnie czymś odwrotnym, wyraźnym brakiem wiary w zwycięstwo Chrystusa, tchórzostwem, które prowadzi do rozpaczy i bezsensu życia.
I też wielu ludzi przeżywa swoje cierpienie jako tragedie i wielu ludzi przeżywa swoje cierpienie jako etap drogi do zwycięstwa.
Tak więc potrzeba jest wielkiej wiary patrząc na krzyż, patrząc na swoje cierpienie. Krzyż to nie koniec, lecz początek do radości. Ofiara Chrystusa jest wielkim aktem miłości Boga. Nawet grzech człowieka nie był w stanie zakłócić Bożego planu zbawienia świata. Nie były istotne fałszywe sądy, procesy, więzienia, biczowania, obelgi, krzyżowanie i śmierć. Bóg i tak dokonał, to co zamierzył przed wiekami. Wrogowie Chrystusa i wrogowie Kościoła są na starcie przegrani a swoją działalnością przyczyniają się do potępienia siebie i do wzrostu popularności Kościoła. Męczeństwo zawsze było w Kościele uznawane za największą ofiarę i przykład wierności Bogu. Kto walczy z Kościołem przyczynia się do Jego rozwoju.
   Ofiara Chrystusa poza tym wielkim aktem miłości jest też aktem posłuszeństwa Bogu. Chrystus był obrazem Boga we wszystkim co myślał, mówił i czynił. Kto słuchał słów Chrystusa, słuchał Boga. Kto był po stronie Chrystusa był po stronie Boga. Ta wierność i posłuszeństwo Chrystusa sprawiły, że musiał On umrzeć. Chrystus dał nam wzór tego posłuszeństwa. Nie można mieć zastrzeżeń do przykazań. Nie można ich poprawiać. Nauki Bożej się nie zmienia. Naukę Bożą się przyjmuje albo odrzuca. Można pytać – jakie jest posłuszeństwo dzisiaj wiernych w Kościele?
   A więc na podstawie Ofiary Chrystusa zauważamy, że przez życie należy iść z miłością w posłuszeństwie Bogu. Przez takie kroczenie mimo, że będzie poranione grzechami, upodobnimy się do Chrystusa, który za nas cierpiał i umarł na krzyżu.

sobota, 12 kwietnia 2014

NIEDZIELA MĘKI PAŃSKIEJ

                         
 
                                                                                                                      (Mt27,11-14)

Jezusa zaś stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: «Czy Ty jesteś królem żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Tak, Ja nim jestem». A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat: «Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw Tobie?» On jednak nie odpowiedział mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.

   W podanym fragmencie z liturgii słowa niedzieli palmowej Jezus zostaje postawiony przed namiestnikiem rzymskim. Sprawa tego człowieka z Nazaretu nie jest już tylko kwestią religijną. Dotyka ona również społeczeństwa i polityki. Jezus staje się  niewygodny dla ówczesnych. Zostaje postawione przed nim pytanie: czy ty, Jezus z Nazaretu rzeczywiście jesteś królem? Być może w wielu liderach żydowskich, a nawet i rzymskich pojawił się niepokój o to, że Jezus wywiera zbyt wielki wpływ na lud, że gromadzi takie rzesze ludzi. Jezus odpowiada, że jest królem. Spójrzmy na królowanie Jezusa. Jak bardzo różni się ono od królowania ludzkiego. On nie panuje przez przemoc, manipulację, kłamstwo, siłę. Chrystus jest królem, który włada przez miłość.
   Pomyślmy o tym jak my królujemy w naszym życiu? Jak panujemy nad sobą? Jak zarządzamy swoim czasem? Jak kierujemy innymi? Czy jest to panowanie pełne pokoju, cichości, nie narzucania się, prawdy…?
   Jezus jest oskarżany przez arcykapłanów i starszych. Są to ci, którzy są odpowiedzialni za prowadzenie ludu do Boga. Oni natomiast nie rozpoznają w Jezusie Boga. Nie znają miłości. Nie wiedzą co znaczy kochać. Nie wiedzą kim jest Ojciec. Wyznają Boga, ale jedynie językiem. Sercem są daleko od prawdy i pokoju.
   Jeśli ktoś nie kocha, oskarża. Przypomnijmy sobie czy czasem w naszym życiu nie oskarżamy siebie bądź innych? Czy w naszych słowach można znaleźć potępienie innych osób?
                Bóg kocha, usprawiedliwiając. Jest nieskończonym przebaczeniem.
Zwróćmy uwagę na postawę Jezusa w tej scenie. On nic nie mówi, gdy jest niesłusznie oskarżany. Jezus pełni wolę Ojca. Wie, że prawda się obroni, że kłamstwo i fałszywe oskarżenie jest skazane na niepowodzenie. Przyjmuje oskarżenia. Zauważmy zdziwienie Piłata. Postawa Jezusa zadziwia i daje do myślenia. Być może prawda nie jest wcale głośna, oskarżająca i pełna goryczy?
   Do czego zaprasza Cię postawa Jezusa? W których momentach twojego życia potrzebujesz łaski wyciszenia, zamkniętych ust?
                                         Prośmy Jezusa o serce proste i ciche.

sobota, 5 kwietnia 2014

V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU

 

                                                                                                       ( J 11, 1-45 )
 
            
„Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei. Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła. To powiedział, a następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego: Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie.A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiówi wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga. Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego”.

    Dzisiejsza Ewangelia podkreśla wagę przyjaźni. Jezus przyszedł do wszystkich, nikogo nie odrzucał, nie dyskryminował żadnej grupy osób. Ale miał również przyjaciół. Pielęgnował i cenił ludzkie uczucie przyjaźni.
Taką oazą przyjaźni była dla Jezusa Betania. Tam przebywał często i chętnie w towarzystwie trójki rodzeństwa: Marty, Marii i Łazarza. Betania była dla Jezusa miejscem oddechu, zatrzymania się, nacieszenia się ludzką przyjaźnią, a także miejscem duchowej odnowy do codziennego trudu ewangelizacji.
Przyjaźń Jezusa była głęboka i delikatna. Taka przyjaźń jest zdolnością rozumienia drugiego do głębi. I taka przyjaźń nie potrzebuje wielu słów. Gdy zachorował Łazarz, jego siostry przekazują zwięzłą wiadomość: „Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz”. Bez zbędnych słów, bez komentarzy.
   Po śmierci brata Marta wypowie słowa dość szorstkie: „Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Ale zaraz dodaje: Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Jest w tych słowach pewność i jest ludzkie uczucie do przyjaciela. Tak, jakby mówiła: Wiem, że jesteś prawdziwym przyjacielem i mogę Ci zaufać. Przyjaźń Marty jest spontaniczna, prosta, poufała. Marta poprzez wiarę potrafi rozpoznać prawdziwą tożsamość przyjaciela.
Równie silna jest przyjaźń Marii. Maria siedzi w domu i opłakuje śmierć brata. Maria potrzebuje osobistego wezwania. Pragnie indywidualnej więzi z Jezusem. Nauczyciel jest i woła cię. Gdy tylko usłyszała te słowa, natychmiast wstała i pobiegła do Niego”. W ten bieg Marii zostają wciągnięci Żydzi. Sądzą, że Maria biegnie opłakiwać brata. Tymczasem celem biegu Marii nie jest grób ani Łazarz, tylko Jezus, wielka przyjaźń i miłość do Jezusa. Po spotkaniu Jezusa pada na twarz. Jest to gest uwielbienia, czci, adoracji ale także wiary. Maria wierzy Jezusowi jak przyjacielowi - bez słów.
Równie silną i głęboką przyjaźnią odpowiada Jezus. Idąc do grobu Łazarza Jezus zapłakał. Świadkowie tego wydarzenia komentują: „oto jak go miłował!”.Jezus daje się opanować przez ludzką boleść i nie wstydzi się tego. Nie wstydzi się także łez. Łzy są niekiedy jedynym sposobem, w jaki możemy wyrazić naszą miłość i modlitwę. W Betanii Jezus odsłania swoje człowieczeństwo. Jest braterski i wierny, czuły i subtelny. Ceni radość przyjaźni. Ryzykuje swoje życie, by dać świadectwo wierności, przyjaźni i miłości. Objawia oblicze Boga Miłości.
   Bóg, który płacze nad śmiercią przyjaciela jest może dla wielu bardziej przekonujący, niż Bóg, który wskrzesza do życia Łazarza. Jezus wzruszył się w duchu, Jezus zapłakał, Jezus się rozrzewnił – te czasowniki zbliżają Jezusa do naszych niepokojów, naszej obawy przed cierpieniem, naszego protestu wobec śmierci.
   Jezus nie godzi się na zło, nie staje przed grobem bez wzruszenia. Jezus kocha także w ludzki sposób. I dlatego wzywa do życia. „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”. Te słowa kieruje również do każdego z nas. Wyjdź z więzienia, w którym się zamknąłeś, rezygnując z ideałów i prawdziwych wartości, żyjąc w iluzjach. A także zrzuć „krępujące cię chusty i opaski!”. Czyli zerwij więzy, które na siebie nałożyłeś, albo pozwoliłeś, by uczynili to inni.
    Dopiero, gdy zrzucimy z naszej twarzy „opaski”,czyli maski i gdy wyjdziemy z „grobu”, z więzienia strachu – zaczniemy prawdziwie żyć. Prawdziwa przyjaźń Jezusa wyzwala. Uwalnia od lęków, manipulacji, zależności. Wyzwala z egoizmu i izolacji.
Czy jestem zdolny do przyjaźni? Czy mam przyjaciół, czy raczej wielu znajomych? Czy Jezus jest fundamentem moich ludzkich przyjaźni? Czy potrafię nawiązywać relacje w wolności, nie wiążąc innych z sobą uczuciowo i nie wykorzystując ich potrzeb emocjonalnych? Czy nie manipuluję przyjaciółmi, nie zniewalam ich sobą? Czy nie wstydzę się uczuć? Czy potrafię je wyrażać? Czy raczej noszę zewnętrzne maski?