niedziela, 24 grudnia 2017

UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO NARODZENIA






        Boże  Narodzenie to czas kiedy spoglądamy w kierunku żłobka betlejemskiego, w którym leży w maleńkimi bezbronnym ciele Zbawiciel  świata i nasz Zbawiciel. Woła ON głośno do naszej świadomości o bezwarunkowej miłości do człowieka.      
Przyjmijmy zatem przychodzącego do nas Pana Jezusa naszego Zbawiciela z wdzięcznością i miłością do naszych serce.
Dzieląc się radością płynącą z Narodzenia Pana Jezusa,
życzę Bożego błogosławieństwa, pokoju serca, zdrowia i wszelkich 
potrzebnych łask Bożych.
Na czas przeżywania tajemnicy Bożego Narodzenia 
i Nowego Roku Pańskiego  2018 
z darem modlitwy dla wszystkich tu zaglądających

życzy  s. marta

Boże narodzenie  2017 r.


sobota, 23 grudnia 2017

IV NIEDZIELA ADWENTU

 Znalezione obrazy dla zapytania 4 niedziela adwentu rok b(Łk 1, 26-38)
Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. Na to rzekła Maryja: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! Wtedy odszedł od Niej anioł.
   Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli ukazuje nam zapowiedź budowania domu Boga. Dawid nie wybudował okazałej świątyni. Uczynił to dopiero jego syn, Salomon, ale za samo pragnienie Bóg obiecał Mu, że to jemu Pan zbuduje dom wzbudzając potomka. Tym potomkiem był Jezus Chrystus, którego zwiastował Archanioł Gabriel.
   Święta Bożego Narodzenia są wysławianiem tajemnicy Boga-Emmanuela, „Boga z nami”, który stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. I może się okazać, że w przedświątecznych przygotowaniach zapomnisz o tym, co najważniejsze. Wiele osób perfekcyjnie posprząta swój dom, ale nie wystarczy im czasu na uporządkowanie własnego serca. Dzisiejsze kolejki do konfesjonałów są ostatnim dzwonkiem, aby odbudować dom dla Boga, bo serce człowieka jest Jego pierwszym domem. Zresztą, tak było gdy Bóg stwarzał człowieka na swój obraz i podobieństwo czyniąc w ten sposób człowieka „świętą w Panu świątynię”. Przypomina nam o tym Maryja w scenie zwiastowania, która przyjmuje pod swoje serce Syna Bożego stając się na dziewięć miesięcy Jego domem.
Twoje serce również ma stać się godnym mieszkaniem dla Boga, który już nadchodzi aby lud swój zbawić. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na ostatnie słowa proroctwa Natana, jakie wypowiedział do króla Dawida: „Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki”. To jest także obietnica dla każdego z nas, bo jesteśmy uczestnikami Nowego Przymierza, które stanowi wypełnienie tej obietnicy. Ale to dla nas także wielkie zobowiązanie, aby faktycznie moje serce było domem Pana Boga nie tylko dziś i jutro czy w  Święta Bożego Narodzenia, ale każdego dnia. I te kolejki niestety pokazują, że to ciągle jest teoria. Bo często w ostatniej chwili szukamy kościoła, aby się wyspowiadać. I dobrze, że tak jest. Ale stanu łaski uświęcającej nie możemy zawężać do jednych i drugich świąt. To jest sprawdzian naszej chrześcijańskiej dojrzałości. Gdy budujemy dom Bogu nie od święta, ale na co dzień.
   Pośród przedświątecznej gorączki, przygotowań i listy niezałatwionych spraw, warto na chwilę się zatrzymać i zadać sobie trud wniknięcia w istotę tego czasu. Co tak naprawdę jest treścią tych świąt? Nie jest to spotkanie z rodziną, choć to święta rodzinne. Nie są to prezenty, choć miło je otrzymywać. Nie są to nawet bogate tradycje, których w Polsce mamy wiele. Istotą Narodzenia Pana Jezusa jest świętowanie Jego urodzin, wielkie święto nadejścia Emmanuela – Boga z nami. Bóg przychodzi do nas niejednokrotnie inaczej niż sobie to wyobrażamy. Ot, może przyjść w osobie ubogiego czy bezdomnego i zasiąść do naszego wigilijnego stołu. Przecież tradycyjnie zostawiamy puste nakrycie dla niespodziewanego gościa. Problem w tym, że często tradycja nakazuje by to nakrycie pozostało puste. Przecież to powtórka historii sprzed 2000 lat, gdy nie było miejsca w Betlejem… A może warto w tym roku zatroszczyć się, aby ktoś usiadł do stołu na tym „tradycyjnie pustym miejscu”? Przecież jest tyle osób żyjących samotnie, chorych, ubogich bez szansy na wigilijną wieczerzę. Może wtedy jedynym co przypomina wigilię jest biały opłatek łamany z bliskimi na odległość. To są ludzie żyjący obok nas. Może warto zmienić tradycję pustego miejsca na miejsce zajęte przez Chrystusa? Mówię o tym, bo coraz częściej słyszy się o niechrześcijańskiej praktyce oddawania na czas świąt ludzi starszych i schorowanych do szpitali, aby jak to czasami określają, „nie psuć świąt dzieciom”. A co w takim przypadku z przykazaniem „Czcij ojca swego i matkę swoją”? Przecież nie przestaje ono obowiązywać także w święta, co więcej właśnie wtedy jest szczególny czas realizacji tego zobowiązania.
   Ostatnie dni adwentu to Nowenna do Dzieciątka Bożego . Śpiewamy tam tzw. Wielkie Antyfony. Jest to swoista odpowiedź Boga na wołanie, jakie zanosimy do niego mówiąc „Marana tha!” (Przyjdź Panie Jezu). I co ciekawe, pierwsze litery tytułów mesjańskich tam użytych w języku łacińskim czytane od końca tworzą wyrażenie „Ero cras”, co znaczy „będę jutro”.
Moi drodzy, Chrystus przyjdzie. Święta w Twoim życiu też się odbędą, ale czy będzie to Boże Narodzenie?

sobota, 16 grudnia 2017

III NIEDZIELA ADWENTU

                             Znalezione obrazy dla zapytania 3 niedziela adwentu rok b          J 1,6-8.19-28
Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: «Kto ty jesteś?», on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». Zapytali go: «Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem?» Odrzekł: «Nie jestem». «Czy ty jesteś prorokiem?» Odparł: «Nie!» Powiedzieli mu więc: «Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?» Odpowiedział: «Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz». A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: «Czemu zatem chrzcisz skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem?» Jan im tak odpowiedział: «Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała». Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu…
 Kto Ty jesteś? Kim jesteś? 
 Z tym pytaniem musiał zmierzyć się Jan Chrzciciel.Co było przyczyną zainteresowania osobą Jana? Oczywiście to, co wzbudzało niespotykane zainteresowanie ludności, czyli Jego nauczanie i czyny. Jan wzywał do pokuty, co wiązało się z wyrzeczeniami, których nie każdy chciał się podjąć, a na pewno, mało kto ze starszyzny Izraela, która uważała się za wzór do naśladowania.
 Jan dał takie oto świadectwo o sobie: „Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała.”
                                   Jan zaświadczył o sobie, a była to prawda.
             A my? Co powiemy o sobie, gdy staniemy w obliczu pytania: kim jestem?

Łatwiej jest zadać komuś takie pytanie, niż samemu na nie odpowiedzieć. Takie pytanie może wzbudzić w nas zakłopotanie albo niepokój. Z naszej strony mogą pojawić się różne reakcje, ale najistotniejsze będzie to, jaką damy odpowiedź. Z naszej codzienności wiemy, że nie każdy chce powiedzieć wprost to, kim jest. Nie każdy ujawni swoją prawdziwą twarz.
Dlaczego tak jest? Są różne tego przyczyny. Jest wiele powodów, dla których, trudno jest nam ujawnić własną tożsamość. Nie łatwo jest mówić o sobie samym nawet wobec samego siebie, wobec innych, i wobec Boga.
1. Pierwszą przyczyną jest strach o własny wizerunek – nie ujawniamy siebie, gdyż obawiamy się, że prawda ogołoci nas z naszych wad i słabości.
Liczymy się z opinią i zależy nam na tym, by inni mieli o nas jak najlepsze zdanie. Boimy się tego, co i jak, inni o nas powiedzą. Dlatego wolimy ukryć swoje małości, grzechy, wady i wszelkie kompleksy pod maską wielkiego i wspaniałego człowieka.
Przyjmujemy wszelkie pozory, po to, aby zawsze nas podziwiano, chwalono i obsypywano komplementami. Nie chcemy, aby inni nas znali takimi jakimi jesteśmy – prostymi, normalnymi, zwykłymi ludźmi z wadami i kompleksami. Ukrywanie wlanej tożsamości za wszelką cenę rodzi chore relacje między ludźmi.
Ta przyczyna ogołaca nasz lęk przed utratą tego co dla nas najcenniejsze. Wolimy nie narażać się, po to, by inni nie odwrócili od nas. Zależy nam bowiem na przyjaźni, miłości ukochanej osoby, pracy, na dobrym imieniu. Dlatego nie powiemy co na dany temat szczerze myślimy, gdyż szczerość ujawniłaby nasze poglądy, może bardzo odmienne. Nie ujawnimy własnej opinii. Ukryjemy się w sobie, we własnej skorupie, myśląc, że tak jest bezpieczniej. Możemy ukrywać przed przyjaciółmi  to, co w nas jest, ale pamiętajmy, że taka postawa może doprowadzić do tragedii. Będziemy udawać, że wszystko jest w porządku, ale po pewnym czasie może okazać się, że tajenie prawdy o sobie może przynieść bolesne skutki dla bliskich.
Ukrywanie własnej tożsamości i własnego zdania pociąga za sobą obłudę, zakłamanie i uzależnienie od tych, których się boimy.
2. Przyczyną jest ucieczka przed odpowiedzialnością.
Boimy się, że prawda obnaży nasze wady i egoistyczne zachcianki oraz popełnione w przeszłości złe czyny. Bolesny jest np. grzech zdrady, który stale będzie powracał i gryzł sumienie w obecności ukochanej osoby, bo jak spojrzeć prosto w oczy osobie, którą kocham, a którą skrzywdziłem? Lęk i niepokój będzie paraliżował wszelkie nasze poczynania, dlatego zabarykadujemy się przed światem, aby nikt nie ujrzał w nas bolesnej prawdy.
3. Trzecią przyczyną jest osiągnięcie zamierzonego celu kosztem drugiego człowieka.
W tej sytuacji wykorzystywane są przeróżne metody manipulacji. Najbardziej popularną metodą jest kłamstwo publicznie wypowiedziane przeciw sprawiedliwemu człowiekowi. Ma ono swój cel. Najpierw odebranie dobrego imienia bliźniemu i zrujnowanie jego życia. A potem ukryć oszczercę za kotarą, by w ukryciu realizować własne interesy i potrzeby, gdy tymczasem cały świat będzie zwracał uwagę wyłącznie na niewinnie przez nas oskarżonym. Podobnie dzieje się w naszych środowiskach: w miejscach pracy, w gronie sąsiadów i nawet przyjaciół czy znajomych. Najczęstszy powód to rywalizacja lub zazdrość. Znamy różne historie intryg, rzucanych oszczerstw i pomówień. Kłamstwo celowo wypowiedziane ma zniszczyć drugiego, zrujnować, podeptać jego godność albo doprowadzić do degradacji, wszystko po to, by za wszelką cenę pozbyć się niewygodnego świadka czy rywala.

Czy aż tak trudno jest odpowiedzieć na pytanie: kim jestem?
– Dla jednych jest to proste i oczywiste. To ludzie prawdy, są zawsze szczerzy, otwarci na innych nawet potrzebujących. To ludzie pełni życzliwości.
– Dla pozostałych to bardzo trudne, gdyż dla własnej wygody zawsze będą udawać kogoś, kim nie są.
Dlatego Kościół w Adwencie słowami Jana Chrzciciela przypomina nam wołanie proroka Izajasza: „Prostujcie ścieżki dla Pana…” Przygotujmy nasze drogi, gdyż Pan już się zbliża. Przygotujmy się na Jego powitanie.
Uczynić to możemy przez:
– wyprostowanie relacji z drugim człowiekiem – najlepiej przez wzajemne pojednanie,
– oraz przez szczerze wyznanie Bogu swoich grzechów w konfesjonale. A Bóg widząc nasze szczere intencje wyprostuje nasze serca. Jan wzbudzał niepokój, gdyż jego mocne słowa zaczęły dawać do myślenia, poruszały sumienia, a udzielany chrzest nawrócenia, był publiczną formą przyznania się do swoich grzechów. To zaś przynaglało do przyjęcia zmiany własnego postępowania.

sobota, 9 grudnia 2017

II NIEDZIELA ADWENTU

          Znalezione obrazy dla zapytania II niedziela Adwentu rok B    (Mk 1,1-8)
Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, Jemu prostujcie ścieżki. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając /przy tym/ swe grzechy. Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. I tak głosił: Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym.
    Każdy z nas stając przed Bogiem, w swojej codzienności, za każdym razem staje przed pewnego rodzaju „nowością”. Wydarzenia, w których uczestniczymy zapowiadają rozwój wydarzeń. Początki są niekiedy niejasne, ale stają się zrozumiałe z perspektywy końca. Podobnie jak w naszej codzienności, podobnie dzieje się w sferze naszej wiary. Nie wszystko rozumiemy i nie jesteśmy wstanie sobie wyobrazić, ale dotyka nas Ewangelia – Dobra Nowina, przyniesiona przez „różnych posłańców” i ukazuje szczególną wiadomość – jestem kochany przez Boga; On pragnie mi wybaczyć. Dobrą Nowiną jest Boże miłosierdzie. On pragnie, by ten szczególny rodzaj miłości do nas dotarł i dotknął naszych serc, umysłów, naszej duszy. 
Głos woła nadal i pragnie osiąść w naszych sercach. Możemy się zastanowić nad tym, co obecnie do mnie On woła…
„…przygotujcie…”
Samo słuchanie Go, słuchanie tej wieści o miłosierdziu Boga, już otwiera szeroko serca, już czyni w naszym sercu Bożą obecność. Serce doznaje powolnej przemiany, ale przygotowuje się na Jego przyjście. 
    Bóg w różnych sposób kieruje naszymi krokami i pragnie ukazać nam szczególną drogę, dzięki której On będzie mógł do nas przyjść, a my do Niego.
Chrzest, który czynił Jan był symbolem nieco innym, niż tym, co dziś rozumiemy i przyjmujemy.  W jego przypadku jednak, poprzez symbolizm śmierci, chrzest nie jest gestem który sam z siebie przynosi oczyszczenie i usprawiedliwienie; chodzi natomiast o zewnętrzne wyrażenie wewnętrznego nawrócenia, rozumianego jako umarcie dla siebie i swojego grzechu.
Chrzest Jana ogranicza się jedynie do chrztu z wody, do zanurzenia, które pomaga uświadomić sobie to jak bardzo człowiek potrzebuje Boga do zbawienia. Chrzest udzielany przez Jezusa jest radykalnie inny, ponieważ zanurza człowieka w Duchu Bożym, który jest Duchem świętości i życia.
„Ludzie, którym wybaczono, wybaczają!” – zapamiętana myśl, dziś staje się dla mnie bardziej zrozumiała. Z jednej strony czynić wszystko, by Bóg mógł wejść do mojego życia drogą, którą ja Mu przygotuję; z drugiej zaś strony – każdy z nas, ma ofiarowywać innym dary, które sam otrzymuje, przez obecność Boga w naszym życiu. Bądźmy niczym Jan – przyjmijmy Boże miłosierdzie, żyjmy Jego miłością, a nasze życie niech będzie świadectwem o Bogu – o Dobrej Nowinie – o Bożej Miłości, która zbawia.
Takie jest nasze czekanie na Boga. Bo to On sam jest sprawiedliwością i pokojem, mądrością i wolnością,odwagą i miłością. A więc wypatruj Go. Tęsknij za Nim. Czekaj na Jego przyjście. Nie na końcu twojego biegu, na końcu twoich dni. Ale czekaj na Niego na każdą chwilę swojego życia. Wyczekuj na Jego światło. Wypatruj Jego jasności. Chciej Jego mądrości. Pragnij twojego osobistego zbawiania - żebyś rósł w mądrość, w świętość, w odwagę, w wolność. Żeby zajaśniało w tobie Jego światło, żeby zadźwięczał w tobie Jego głos, żeby napełniło cię Jego piękno.

sobota, 2 grudnia 2017

I NIEDZIELA ADWENTU

Znalezione obrazy dla zapytania 1 niedziela adwentu rok b 
(Mk 13,33-37)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!
 Czuwajcie - mówi Jezus do swoich uczniów - bo nie wiecie, kiedy ten czas nadejdzie (13,33).
    Aż trzykrotnie w tej krótkiej Ewangelii Jezus wezwie swych uczniów do czuwania. Wie, że będą mieli z tym kłopot. Sam przekona się o tym boleśnie, zaledwie dwa dni później, w Ogrodzie Oliwnym, gdy zastanie ich śpiących. Ale czuwanie to nie tylko walka z sennością.
   "Czuwam" - przypomniał w swoim słynnym rozważaniu przed Apelem Jasnogórskim Jan Paweł II, to nie zagłuszam swojego sumienia i nie zniekształcam go, nazywam dobro i zło po imieniu, stawiam zaporę demoralizacji, dostrzegam drugiego i nie zamykam się w ciasnym kręgu własnych interesów (por. Jan Paweł II, Częstochowa, 18.06.1983 r.)
             Zaraz po wezwaniu do czuwania Jezus opowiada uczniom krótką przypowieść:

Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. (13,34)

Właściciel domu jest człowiekiem majętnym, ma odźwiernego i swoje sługi, którym powierzył staranie o wszystko, albo tłumacząc dosłownie za tekstem greckim, "dał swoim sługom pełnomocnictwo", "przekazał im władzę". Chrystus chce nam tutaj jakby raz jeszcze przypomnieć, że wszelka władza jaką sprawuje człowiek: polityczna, sądownicza, kościelna, rodzicielska, jest z Bożego nadania, z Bożej woli, dla utrzymania porządku w Jego domu, czyli w Bożym świecie, i że jest to władza chwilowa, do czasu Jego powrotu z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem (13,35).
Ten wyraźny podział nocy na cztery części, a nie na trzy jak było u Żydów, jest dla kolejnym dowodem, że Ewangelia św. Marka powstała poza Palestyną i przeznaczona była dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa, zamieszkujących w Rzymie. Aby jednak nie było wątpliwości, że słowa Jezusa dotyczą jedynie jakiejś zamkniętej czy wybranej społeczności, Chrystus dodaje od razu: Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie" (13,37).
   Chrystusowi w dzisiejszej Ewangelii nie chodzi jednak aby nas przerażać, odbierać nam radość życia, straszyć katastrofami i perspektywą nieuchronnej śmierci. Chce nas raczej zachęcić abyśmy nasze życie wprowadzili na właściwe tory, wyznaczyli mu cel i nadali sens. Po to także jest ten rozpoczynający się Adwent, wyjątkowy czas, ze specyficzną liturgią, przeżywaną w Polsce w niezwykłej atmosferze, gdzie nawet przyroda nabiera swoistej symboliki, bo przecież długie zimowe noce, obrazują idealnie duchowe mroki, a tęsknotę za słońcem, odwieczne pragnienie człowieka za ciepłem, dobrocią i szczęściem. Tak, Adwent, ze swoją liturgią i klimatem, ma być dla nas czasem pragnienia i oczekiwania, czasem, w którym, także poprzez osobiste wyrzeczenia, odczujemy duchowy głód Boga, który jedynie "łaknących nasyca dobrami, a bogaczy odprawia z niczym (Łk 1,53).
Czy taki będzie ten Adwent? Czy odczujemy w nim głód Boga? Czy też do tego stopnia uśpi nas szum przedświątecznej komercji, że czekać będziemy jedynie na... promocje.
Panie Jezu, który trzykrotnie zachęcasz nas dzisiaj do czuwania, spraw, prosimy, aby ani nasza pycha nie zlekceważyła Twoich słów, ani światowe troski nie zagłuszyły Twojego wezwania. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.