sobota, 29 kwietnia 2017

III NIEDZIELA WIELKANOCNA

Znalezione obrazy dla zapytania 3 niedziela wielkanocna rok a(Łk 24,13-35)

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.

Jezus towarzyszy uczniom w trakcie ich drogi do Emaus, prowadząc z nimi rozmowę. On jest partnerem ich rozmowy, ale dopóki mówią o Nim w trzeciej osobie (relacja Ja-On), nie mogą z Nim nawiązać prawdziwego kontaktu, jest bowiem dla nich wciąż Nieznanym Wędrowcem. Dopiero kiedy wchodzą z Nim w prawdziwy dialog, pozwalają Mu przemówić i sami do Niego mówią, kiedy zapraszają go do środka (relacja Ja-Ty), dopiero wtedy przeskakuje iskra prawdy, dopiero wtedy ich serca pałają, dopiero wtedy ostatecznie spadną im łuski z oczu.
O Bogu nie możemy mówić w sposób autentyczny w trzeciej osobie. Gdy mówimy o Nim z dystansem, jak o przedmiocie, jeśli jest dla nas jakimś "on", czy "ono", wtedy się z Nim mijamy. Wszelkie próby zamykania Boga w naszych definicjach, wyobrażeniach, teoriach kończą się wykreowaniem bożka. Nasze definicje, obrazy Boga są wtedy jakby ekranami, na których zatrzymuje się nasz wzrok, nie docierając do głębi. Dopiero kiedy rozmawiamy z Bogiem i pozwalamy Mu do nas przemówić, wtedy wchodzimy z Nim w dialog, w relację "Ja i Ty" i dopiero wtedy możliwe jest autentyczne doświadczenie Boga. W takiej relacji nasze myślenie o Bogu traktuje wszelkie definicje, obrazy, teorie jako okna, przez które patrzymy w głąb. To uchroni nas od błędu faryzeuszy, których wzrok zatrzymał się na "literze Prawa", a przecież "litera zabija a duch ożywia". Ewangelia zachęca nas do takiej więzi z Jezusem Chrystusem, kiedy to szczerze i cierpliwie z Nim rozmawiamy. Trzeba czasem siąść z Nim do stołu, przymusić Go do tego - jak zrobili to uczniowie.
Trzeba, jak uczniowie, połamać z Nim chleb, spotkać się z Nim w Wieczerzy Pańskiej, Modlitwie i lekturze Pisma Św. Wtedy otworzą się nam oczy, "opadną łuski" i zobaczymy siebie i nową sytuację jako oswojoną, bezpieczną - bo Chrystus jest z nami - światło Ewangelii okazuje się wtedy oświetlać każde ciemne miejsce ludzkiego zagubienia, bólu i samotności. Tak może wyglądać nasze spotkanie z Jezusem w "Emaus".
 Co jest moim miejscem ucieczki, „moim Emaus”?  Przed czym uciekam? Co jest przedmiotem moich codziennych rozmów? Czy rozmowy, jakie prowadzę z innymi, wnoszą w ich życie pokój, nadzieję, miłość, pozwalają „dotknąć Boga”? Czy pozwalam, by Pismo święte było dla mnie drogowskazem i światłem w trudnych pytaniach i wątpliwościach w wierze?

sobota, 22 kwietnia 2017

NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO

Znalezione obrazy dla zapytania niedziela miłosierdzia bożegoNa całym świecie są miliony czcicieli Bożego Miłosierdzia. W kwietniu 1993 roku Jan Paweł II beatyfikował s. Faustynę Kowalską i ogłosił jej święto, a 30 kwietnia 2000 roku dokonał jej uroczystej kanonizacji.
"Jestem miłością i miłosierdziem samym" - mówił o sobie Jezus, prosząc siostrę Faustynę, żeby ogłosiła to orędzie całemu światu. Pan Jezus wskazał s. Faustynie pięć sposobów, w jaki ludzie mogą wypraszać zbawienie dla siebie i całego świata: koronkę do Miłosierdzia Bożego, modlitwę przed obrazem Jezusa Miłosiernego z napisem: "Jezu, ufam Tobie", modlitwę w godzinie konania Chrystusa na krzyżu, zwaną Godziną Miłosierdzia (godz. 15.00), obchodzenie święta Miłosierdzia i szerzenie czci Miłosierdzia Bożego modlitwą, słowem i czynem.

Kult Miłosierdzia Bożego zaczął się rozwijać wkrótce po śmierci s. Faustyny, zwłaszcza w latach II wojny światowej. Żołnierze polscy roznieśli orędzie o Bożym Miłosierdziu na cały świat. Dzięki Polakom z armii Andersa, utworzonej w 1941 roku w ZSRR, kult miłosierdzia dotarł do Iranu, Palestyny, Libanu, Egiptu, a stamtąd - do Afryki i Włoch. Wielkie zasługi w szerzeniu kultu poza granicami oddał marianin ks. Józef Jarzębowski, który podczas okupacji wydostał się z Wilna wywożąc memoriał o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego ks. Michała Sopoćki i dotarł w niemal cudowny sposób do Stanów Zjednoczonych, podróżując przez Syberię i Japonię. Jeszcze w czasie wojny pojawiły się teksty nowenny, koronki oraz litanii do Miłosierdzia Bożego w językach: niemieckim, litewskim, francuskim, włoskim i angielskim.
W 1943 r. krakowski spowiednik s. Faustyny, o. J. Andrasz, jezuita, poświęcił obraz namalowany przez Adolfa Hyłę według wizji s. Faustyny i ofiarowany do klasztornej kaplicy jako wotum za ocalanie rodziny z wojennej zawieruchy. O. Andrasz zapoczątkował też uroczyste nabożeństwo ku czci Miłosierdzia Bożego. Kaplica, która służyła dotąd siostrom i wychowankom, stała się miejscem publicznego kultu. Już w następnym roku o. Andrasz poświęcił drugi obraz Jezusa Miłosiernego pędzla A. Hyły, dopasowany wielkością do wnęki bocznego ołtarza.
Wizerunek bardzo szybko zasłynął łaskami
Kult Miłosierdzia Bożego ma bardzo bogatą i burzliwą przeszłość. W latach 1959-1979 obowiązywało nawet ograniczenie tego kultu. Od 1946 roku w sprawę zaangażowali się biskupi polscy. W 1948 roku skierowana została wyraźna prośba do Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w myśl poleceń, które otrzymała s. Faustyna (Dzienniczek, nr 49,88,1530). 27 lutego 1948 r. rozgłośnia Radia Watykańskiego nadała audycję o siostrze Faustynie i jej posłannictwie. Pod koniec lat 50, według M. Winowskiej - autorki biografii s. Faustyny, postać apostołki Miłosierdzia Bożego znana była w całej Europie, obu Amerykach, w Australii, w wielu krajach Azji i Afryki. Obrazek Jezusa Miłosiernego z podpisem Jezu, ufam Tobie doczekał się aż 60 wersji językowych. W Polsce istniało już wiele ośrodków, w których czczono Boże Miłosierdzie.
W tej sytuacji tak dynamicznie rozwijającego się kultu, sporym zaskoczeniem była Notyfikacja Kongregacji Św. Oficjum z 6 marca 1959 roku, która wprowadzała wyraźne ograniczenie kultu w formach zaproponowanych przez s. Faustynę. Wątpliwości związane były nie tyle z samym kultem, co wynikały z pewnych nieprawidłowości w jego formach. Tym niemniej usunięte zostały obrazy ze świątyń. Zaprzestano organizowania nabożeństw. Jedynym miejscem, gdzie za zgodą władz kościelnych, w ołtarzu głównym pozostał obraz Jezusa Miłosiernego był kościół w Dolinie Miłosierdzia Bożego, nieopodal Jasnej Góry. Tu też trwał, a nawet rozwijał się kult. Wołanie o Miłosierdzie Boże dla świata nabierało rozmachu. Wzrost pobożności stał się wyzwaniem dla duszpasterzy. Przy kościele powstał Ośrodek Studium Miłosierdzia Bożego. Kościół dostrzegał bowiem konieczność teologicznego pogłębienia, czym jest Miłosierdzie Boże i jaka forma kultu jest rzeczywiście poprawna. Konieczne było podjęcie działania w kierunku oczyszczenia kultu z niewłaściwych naleciałości powstałych wskutek zbyt powierzchownego i wadliwego odczytania treści objawienia danego s. Faustynie. Od roku millenijnego 1966 w Ośrodku miały miejsce sympozja, w których uczestniczyli dogmatycy, liturgiści, bibliści, zarówno duchowni, jak i świeccy. Podejmowane były tematy teologii Miłosierdzia Bożego, apostolstwa jako odpowiedzi człowieka na wezwanie Miłosiernego Boga oraz zależności, jakie zachodzą między Bożym Miłosierdziem a zbawieniem i życiem wiecznym. Pieczę nad całością sprawował kard. Stefan Wyszyński, jako prymas Polski, a z ramienia Komisji ds. Nauki Katolickiej Episkopatu Polski - kard. Karol Wojtyła.
Równolegle nie gasł żar pobożności. Ograniczenie wydane przez Kongregację wpłynęło jednak bardzo pozytywnie. Kult Miłosierdzia Bożego dojrzał, pogłębił się i rozwinął, przynosząc zbawienne owoce. Pozostawienie sprawy kultu "roztropnemu uznaniu" polskich biskupów okazało się wielką mądrością. Pasterze z troską i miłością bowiem wsłuchali się w rytm życia religijnego wiernych. W duchu pasterskiej miłości wspierali to, co ich zdaniem, było przejawem autentycznej pobożności chrześcijańskiej. Pod ich opieką odbywały się nabożeństwa w świątyniach Krakowa, Warszawy, Łodzi, Poznania, Gdańska, Wrocławia, Częstochowy, Białegostoku i wielu innych miejscowości. Zaś do Stolicy Apostolskiej kierowane były nieustannie prośby o oficjalne i pełne uznanie kultu. To wszystko złożyło się na to, że w kwietniu 1978 roku Kongregacja Nauki Wiary wydała nową Notyfikację. W odpowiedzi na liczne zapytania, szczególnie z Polski: czy zakazy z 1959 roku są nadal aktualne, Kongregacja "biorąc pod uwagę głęboko zmienione okoliczności oraz licząc się ze zdaniem polskich ordynariuszy" oświadczyła, że zakazy i ograniczenia z 1959 roku zostały uchylone.
Dalszy rozwój wydarzeń związanych z zatwierdzeniem kultu odbywał się już bardzo szybko. Nie bez znaczenia była wydana w 1980 roku przez Jana Pawła II encyklika Dives in misericordia o Bożym Miłosierdziu. Ważny etap rozwoju kultu stanowiła beatyfikacja s. Faustyny (18 kwietnia 1993 roku). W ten sposób dobiegł końca, rozpoczęty jeszcze w 1968 r. proces beatyfikacyjny. Siedem lat później, 30 kwietnia 2000 r. bł. s. Faustyna Kowalska została wyniesiona do chwały ołtarzy jako święta. 5 maja tego roku Kongregacja Kultu Bożego i ds. Dyscypliny Sakramentów wydała dekret ustanawiający Święto Miłosierdzia Bożego.
W Polsce kult Miłosierdzia Bożego i działalność ośrodków miłosierdzia zintensyfikował się dalej po roku 1981, kiedy to wydano pierwsze, krytyczne opracowanie "Dzienniczka" w jego oryginalnym kształcie. W połowie lat 80. nie było diecezji, która by nie miała parafii pw. Miłosierdzia Bożego.
Do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach przybywa corocznie ponad milion pielgrzymów z Polski i wszystkich kontynentów. Największe tłumy od lat przybywają w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli Święto Miłosierdzia Bożego, które od roku 2000 jest obchodzone przez cały Kościół katolicki.
17 sierpnia 2002 roku, Jan Paweł II w Krakowie-Łagiewnikach konsekrował świątynię pod wezwaniem Bożego Miłosierdzia i ustanowił światowe sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Jan Paweł II także zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu.
Do Łagiewnik docierają także dziesiątki tysięcy listów z całego świata z prośbami i podziękowaniami. Wiele spośród nich zawiera świadectwa doznanych łask: uzdrowień, pojednań w rodzinie, uwolnieniu od alkoholizmu lub sekty i nawróceń.
Kult, zapoczątkowany objawieniami św. Faustyny, jest bardzo rozpowszechniony w Ameryce Południowej i Afryce, na Filipinach, Korei i Nowej Zelandii. W Australii działa Bractwo Miłosierdzia Bożego, które zrzesza ponad 5 tys. osób z 14 krajów. Bardzo prężnym ośrodkiem duszpasterskim i wydawniczym jest również kanadyjska wspólnota w Verdun, której członkowie troszczą się o ludzi zagubionych moralnie.
Czciciele Miłosierdzia Bożego zrzeszają się w dwóch organizacjach: Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia "Faustinum", które liczy kilka tys. osób z ponad 40 krajów oraz w wielomilionowym Apostolskim Ruchu Bożego Miłosierdzia.
Szerzeniem orędzia Miłosierdzia Bożego w szczególny sposób zajmuje się zgromadzenie Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała s. Faustyna oraz siostry Jezusa Miłosiernego - zgromadzenie założone przez kierownika duchowego s. Faustyny, sługę Bożego ks. Michała Sopoćkę.
Wierny Bóg i niewierny człowiek
Już w Starym Testamencie Bóg objawia się jako miłosierny. Miłosierdzie jest przymiotem Boga, który ukazuje się najwyraźniej, gdy - pomimo niewierności członków ludu wybranego - pozostaje wierny zawartemu z nimi Przymierzu. Kiedy w momencie objawienia na Synaju lud uczynił sobie złotego cielca, Bóg nie zapałał gniewem wobec bałwochwalców, lecz przedstawił się Mojżeszowi jako "Bóg miłosierny, litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność" (Wj 34, 6). Całe dzieje Starego Przymierza ukazują lud, który - mimo iż odchodzi od Boga, zdradza go, grzeszy - doświadcza troski Boga, pochylającego się nad nim i okazującego mu miłosierdzie. W mowach proroków i w psalmach miłosierdzie Boże jest wyrazem potęgi miłości, która jest większa niż grzech, niż największa nawet niewierność ludu. Miłosierny Bóg stale wychodzi na przeciw ludowi, dając mu szansę pokuty i nawrócenia. Wciąż także objawia swoją gotowość do przebaczenia.
W Nowym Testamencie miłosierdzie staje się znakiem rozpoznawczym Mesjasza. Jego dzieła miłosierdzia są wystarczającą odpowiedzią na pytanie uczniów Jana Chrzciciela: czy Ty jesteś tym, który ma przyjść (zob. Łk 7, 19). W czasie swojej misji Jezus daje świadectwo o miłosierdziu Bożym "głosząc Ewangelię o Królestwie" (Mt 4,23), odpuszczając grzechy (Mt 9, 2) oraz "lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu" (Mt 4, 23). Postawę miłosiernego Boga wobec grzesznego człowieka Chrystus ukazał w przypowieści o synu marnotrawnym. Papież Jan Paweł II zwraca uwagę, że przypowieść ta w sposób dogłębny wyraża rzeczywistość nawrócenia. Nawrócenie jest zaś najbardziej konkretnym przejawem obecności miłosierdzia w ludzkim świecie. Ojciec Święty podkreśla bowiem, że miłosierdzie nie polega na najbardziej nawet współczującym spojrzeniu na zło moralne, fizyczne czy materialne. "W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowywanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku. W takim znaczeniu - podkreśla Papież - miłosierdzie stanowi podstawową treść orędzia mesjańskiego Chrystusa oraz siłę konstytutywną Jego posłannictwa" ("Dives in misericordia", 6).
Szczytem jednak objawienia miłosierdzia Bożego jest misterium paschalne, czyli męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. W całych dziejach zbawienia "Krzyż stanowi najgłębsze pochylenie się Boga nad człowiekiem, nad tym, co człowiek - zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych - nazywa swoim losem" (jw. 13). Człowiek przytłoczony cierpieniem, a często własnym grzechem i jego niszczącymi konsekwencjami skłonny jest myśleć, że jest igraszką w rękach Boga, tymczasem Bóg dla ocalenia człowieka nie zawahał się wydać swojego Syna, aby przez Krzyż dokonał zbawienia. Miłosierdzie "jako doskonałość nieskończonego Boga jest również nieskończone" - pisze Ojciec Święty, dodając, że niewyczerpana jest także gotowość Boga w przyjmowaniu powracających marnotrawnych synów. Ograniczyć ją może tylko upór człowieka, brak dobrej woli, gotowości nawrócenia, czyli pokuty.
Miłosierdzie i sprawiedliwość
Jan Paweł II zwracał uwagę, że bardzo często ludzkie zamiary, mające urzeczywistnić sprawiedliwość ulegają wypaczeniu i stają się jej zaprzeczeniem. Chrystus wytykał swoim słuchaczom postawę "oko za oko, ząb za ząb". W modlitwie, którą przekazał swoim uczniom zawarł znamienne słowa "odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Sprawiedliwość sama nie wystarcza - uczył Papież-Polak - musi ona być udoskonalona miłosierdziem. Cóż to znaczy, czy miłosierdzie nie przeczy sprawiedliwości?
Jak rozumieć słowa Pana Jezusa do Piotra, że trzeba przebaczać "siedemdziesiąt siedem razy", czyli każdemu i za każdym razem? "To tak szczodrze wymagane przebaczenie - wyjaśnia Jan Paweł II - nie niweczy obiektywnych wymagań sprawiedliwości. Właściwie rozumiana sprawiedliwość stanowi poniekąd cel przebaczenia. W żadnym miejscu orędzia ewangelicznego, ani przebaczenie, ani też miłosierdzie jako jego źródło nie oznacza pobłażliwości wobec zła, wobec zgorszenia, wobec krzywdy czy wyrządzonej zniewagi. W każdym wypadku naprawienie tego zła, naprawienie zgorszenia, wyrównanie krzywdy, zadośćuczynienie za zniewagę jest warunkiem przebaczenia" ("Dives in misericordia", 14)
Wezwanie do miłosierdzia
"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" - mówi Chrystus w Kazaniu na Górze. Człowiek jest powołany do tego, by naśladować doskonałość Boga. "Wpatrując się w Niego - powiedział Papież-Polak podczas kanonizacji s. Faustyny - jednocząc się z Jego ojcowskim sercem, stajemy się zdolni patrzeć na braci nowymi oczyma, w postawie bezinteresowności i solidarności, hojności i przebaczenia. Tym wszystkim jest właśnie miłosierdzie! - podkreślił z naciskiem.
17 sierpnia 2002 r. Jan Paweł II zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu i poświęcił sanktuarium w Krakowie Łagiewnikach. "Pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia, aby w Tobie, trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei" - modlił się Papież i prosił Boga, by uleczył ludzką słabość i przezwyciężył wszelkie zło. Mówiąc o dramatach współczesnego świata podkreślił: "Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy".
Bądźcie świadkami Bożego Miłosierdzia ! - wezwał swych rodaków Jan Paweł II następnego dnia, w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej na krakowskich Błoniach w niedzielę 18 sierpnia. Papież zaapelował, aby Polacy kierowali się nową "wyobraźnią miłosierdzia", w służbie najbardziej potrzebującym. Stwierdził, że powinna stać ona u podstaw duszpasterskiego programu Kościoła w dzisiejszej Polsce.
Pamięć i tożsamość: Miłosierdzie na dzisiejsze czasy
W swojej ostatniej książce "Pamięć i tożsamość" Jan Paweł II poświęcił Miłosierdziu Bożemu oddzielny rozdział zatytułowany "Tajemnica Miłosierdzia". Papież wyjaśnia, że chciał spopularyzować doświadczenie siostry Faustyny, gdyż należy ono do skarbca Kościoła powszechnego.
"Jeśli wspominam tutaj siostrę Faustynę - napisał Ojciec Święty - i zainaugurowany przez nią kult Chrystusa miłosiernego, to także dlatego, że i ona należy do naszych czasów. Żyła w pierwszych dekadach XX stulecia, a zmarła przed II wojną światową. I właśnie w tym czasie została jej objawiona tajemnica miłosierdzia Bożego [...] Tym, którzy przeszli przez doświadczenie II wojny światowej, słowa zapisane w Dzienniczku świętej Faustyny jawią się jako szczególna Ewangelia miłosierdzia Bożego napisana w perspektywie XX wieku. Ludzie tego stulecia pojęli to przesłanie" (s. 61).
Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia
8 grudnia 2015 r. papież Franciszek otworzył Rok Święty Miłosierdzia, obchodzony w całym Kościele katolickim. "Nadzwyczajny Rok Święty jest darem łaski. Będzie to rok, w którym mamy wzrastać w przekonaniu o miłosierdziu i przedkładać je nad sąd a w każdym przypadku, sąd Boży będzie zawsze odbywał się w świetle Jego miłosierdzia" - powiedział papież w homilii wygłoszonej z tej okazji.
Papież pragnie, aby ten rok przeżywany był także jako dzielenie się Bożym miłosierdziem, mógł się stać okazją, by każdego dnia żyć miłosierdziem, jakim Bóg zawsze obdarza człowieka. W tym Roku Jubileuszowym Franciszek wzywa Kościół, by rozbrzmiewał Słowem Bożym, niestrudzenie oferował miłosierdzie, będąc zawsze cierpliwym pocieszając i przebaczając.
Jednym z centralnych wydarzeń Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia będą Światowe Dni Młodzieży, obchodzone w tym roku w Krakowie od 26 do 31 lipca pod hasłem: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

sobota, 15 kwietnia 2017

NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO

                                      Moi   kochani   Przyjaciele  !Podobny obraz                                                                                                                                                           "Dlaczego szukacie żyjącego
                                                                wśród umarłych ? Nie ma Go tutaj !
                                                                                                      ZMARTWYCHWSTAŁ !"  
 
             Trwając  na modlitwie u stóp  Jasnej  Góry
                przesyłam wszystkim gorące  życzenia
                          owocnego  spotkania 
                ze  Zmartwychwstałym  Zbawicielem.
                    " Niech  Moc   Jego  Chwały
                w pełni nas umacnia do okazywania
                         cierpliwości i stałości.
                    Z radością dziękujmy Ojcu,
                który nas uzdolnił  do  uczestnictwa
                 w dziale  świętych  w  światłości " /Kol 1, 11-12/
                   wraz z   darem modlitwy   życzy   s. marta                                         

sobota, 8 kwietnia 2017

NIEDZIELA PALMOWA

   Znalezione obrazy dla zapytania HOMILIE NA NIEDZIELĘ PALMOWA         WIELKI   TYDZIEŃ
  
Zbliża się najświętszy czas w Kościele. Rozpoczyna się Wielki Tydzień, który ma nas wszystkich bezpośrednio przygotować na święta Wielkiej Nocy, Zmartwychwstania Pańskiego. Dzisiejsza liturgia streszcza cały Wielki Tydzień. Rozpoczyna się on jednak od tryumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Trzymane w rękach gałązki palm mają nam przypomnieć to ważne wydarzenie z życia Chrystusa. Wraz z mieszkańcami Jerozolimy witamy Go wkraczającego do miasta jako króla. Owo wkraczanie może mieć także znaczenie symboliczne, bowiem „Jerozolimą” jest moje życie, moje serce. Rozważmy więc nasze powitanie wkraczającego Mesjasza. Co z tego powinno wyniknąć, jakie powinno być nasze zachowanie?
Najpierw należy sobie uświadomić, że Jezus przychodzi jako Mesjasz – Król Pokoju. Nie można przyjmować Boga do swego serca bez wewnętrznego pokoju, płynącego z czystości serca. Niestety, w obecnych czasach istnieje wiele niepokoju, który nie pozwala na przyjęcie Jezusa. Znakiem czasu staje się lęk przed Chrystusem. Dlatego jeśli ma się powtórzyć scena wjazdu Mesjasza do „Jerozolimy” mojego serca, muszę zlikwidować strach. Chrystus nie „zamiesza” w naszym życiu, nie postawi zbyt wygórowanych wymagań. Wyjście Mu naprzeciw możliwe jest tylko wtedy, gdy Jemu zaufamy; gdy odkryjemy, że Jego „wjazd” w naszym życiu jest błogosławionym wydarzeniem. Nie uciekajmy więc przed wymaganiami, które stawia Chrystus. Nie uciekajmy przed Jego trudną nauką o krzyżu, która wymaga od człowieka samozaparcia i ofiarności. Tylko wtedy możemy go prawdziwie przywitać jako Króla Pokoju!
Patrząc na wjazd Jezusa do Jerozolimy, trzeba także odkryć prawdę, że mieszkańcy tego miasta spontanicznie zrywali gałązki i witali Mesjasza. Spontaniczność taka likwiduje wszelkie kalkulacje. Spontaniczność nie pozwala na myślenie w kategoriach „czy się to opłaca”. Dlatego też w przyjmowaniu Jezusa do swojego życia musi być wiele spontaniczności. Nie można na przykład obliczać, czy przebaczenie jest opłacalne. Przyjęcie Jezusa powinno być odruchem serca, a nie wyrachowanym działaniem. Spontaniczne przyjęcie Chrystusa likwiduje wszelką dyskusję nad słusznością prawd głoszonych przez Mistrza z Nazaretu.
W dzisiejszym wspomnieniu wjazdu Jezusa do Jerozolimy należy odnaleźć jeszcze jedno ważne przesłanie. Jest nim przestroga przed zdradą. Jak pokazały wydarzenia Wielkiego Tygodnia, w przeciągu kilku dni można od miłości przejść do nienawiści. Od wierności do zdrady może być tylko jeden krok. Powinniśmy więc dziś zapytać, w których dziedzinach życia to napięcie pomiędzy wiernością Bogu a Jego odrzuceniem jest najbardziej możliwe. U progu Wielkiego Tygodnia każdy z nas powinien odkryć to „najsłabsze ogniwo” łączące z Bogiem. Chodzi bowiem o to, aby zawsze swoim życiem mówić „witaj”, a nie „ukrzyżuj Go”! Prośmy o to gorąco PANA w modlitwie.

sobota, 1 kwietnia 2017

V NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU

https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSlAmE2mJOyvDbKj9uFdxSQ01gIbl8RYPEMkMO6e8FUvQOy5Cos0w    (J 11,1-45)
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei. Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła. To powiedział, a następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego: Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga. Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
Wskrzeszenie Łazarza, które opisuje dzisiejsza Ewangelia św. Jana, jest ze wszystkich cudów Jezusa najbardziej dramatyczne. Łazarz mieszkał razem ze swoimi siostrami Marią i Martą w Betanii, niewielkiej wiosce położonej opodal Jerozolimy, na stoku Góry Oliwnej. Pan Jezus był częstym gościem w ich domu. I oto kiedy przebywał w okolicy za Jordanem dotarła do Niego wiadomość o chorobie Łazarza: „Panie, zachorował ten, którego Ty kochasz”.
Już tu pojawia się trudność, no bo dlaczego Chrystus nie poszedł od razu do Betanii? Dopiero po dwóch dniach powiedział uczniom: „Chodźmy znów do Judei”. Sytuacja wokół Jezusa musiała być już bardzo niebezpieczna, skoro Tomasz zareagował takimi słowami: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć”.
Jedynie Jezus był świadom, że jeszcze nie nadeszła Jego godzina i że „choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą”. Na czym więc polega chwała Boża? Właśnie na tym, że Pan Bóg tak bardzo ukochał człowieka. Czas Wielkiego Postu pozwala, jakby na nowo i bardziej dojrzale niż poprzednio, przeżyć tę wielką miłość. Ale dla człowieka zanurzonego w swoim egoizmie, ta Boża miłość jest tak trudna do zrozumienia. Jest to niemożliwe, żeby Bóg Ojciec, miłując swojego Syna, wydawał Go na mękę i śmierć. Jeżeli jednak przełamię się i przyznam, że noszę w sobie grzech  to wtedy tajemnice cierpienia i śmierci, które są następstwem grzechu, nie będą całkowitą ciemnością.
     Św. Paweł napisał takie słowa: „sami z siebie mieliśmy wyrok śmieci, abyśmy nie pokładali ufności w samych sobie, lecz w Bogu, który wskrzesza umarłych. On to nas wyrwał i wyrywa z tak wielkiego niebezpieczeństwa śmierci. W Nim mamy nadzieję, że nadal będzie nas wyrywał”.
Jezusowa moc, która czyniła cuda, nie tylko miała ulżyć ludzkiemu cierpieniu, ale przede wszystkim pomagała zobaczyć, dotknąć prawdziwej, tzn. Bożej rzeczywistości. Czy nie tak było przy uzdrowieniu paralityka? Jezus mówi do tych, którym złe myśli nurtowały w głowie: „Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań i chodź!” A w dzisiejszej Ewangelii – z jaką łatwością Chrystus budzi do życia rozkładającego się trupa, tak jakby budził kogoś śpiącego. Wcześniej jednak zapłakał nad grobem Łazarza. Jak rozumieć ten płacz? Czy tak, jak niektórzy stojący obok: „Oto jak go miłował! Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?” Ten płacz był przede wszystkim płaczem nad ludzką śmiercią. Bo człowiek tak łatwo odchodzi od Boga, tak lekkomyślnie sprowadza na siebie śmierć.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna pociecha, którą daje dzisiejsze Słowo Boże, mianowicie prośba Marii i Marty. Mówimy – modlitwa wstawiennicza. To przecież one zawezwały Jezusa. I one też zaprowadziły Go do grobu swojego brata. Jakie to pocieszające, że dzięki modlitwie całego Kościoła, zanoszonej teraz w okresie Wielkiego Postu, jak wielu powróci ze swojej śmierci, w której trwali, Bóg jeden wie jak długo, a którą zadał im grzech.
                                                                 Znalezione obrazy dla zapytania 5 niedziela wielkiego postu rok aMateusz