(J 13, 31-35)
„Po jego wyjściu Judasza z Wieczernika Jezus rzekł: Syn Człowieczy
został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli
Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie
samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z
wami. Będziecie Mnie szukać, ale - jak to Żydom powiedziałem, tak i
teraz wam mówię - dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Przykazanie nowe
daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem;
żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście
uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
Jezus uczy miłości doskonałej, która obejmuje każdego człowieka, nawet wrogów: Miłujcie
waszych nieprzyjaciół, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą,
błogosławcie tym, którzy was przeklinają i módlcie się za tych, którzy
was oczerniają (Łk 6, 27n). Taki rodzaj miłości jest naśladowaniem Boga Ojca, który jest dobry dla niewdzięcznych i złych (Łk 6, 35).
Przykład takiej miłości dał Jezus, szczególnie w czasie swojej męki. Do Judasza, który Go zdradza mówi: Przyjacielu, po coś przyszedł? (Mt 26, 50). Na
krzyżu modli się za wszystkich wrogów, oprawców i prosi Ojca o
przebaczenie ich zbrodni; a nawet usprawiedliwia ich nieświadomość: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Co więcej, umiera z miłości do grzeszników: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13). Św. Paweł napisze: Chrystus
bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy
[jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje
się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za
człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje
nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy
byli jeszcze grzesznikami (Rz 5, 6-8).
Jezus zaprasza swoich uczniów do naśladowania Go. Jesteśmy prawdziwie
uczniami Jezusa, gdy kochamy się wzajemnie, jak On. W czasie Wieczerzy Pożegnalnej
(J 13, 1-17) Jezus pozostawił nam wzór, matrycę miłości. Jezus klęka
przed uczniami i obmywa im nogi. Zdejmowanie gościom sandałów i mycie
ich zakurzonych stóp było posługą, którą wykonywali niewolnicy, czasami
również kobiety. Nigdy jednak nie czynił tego ojciec rodziny ani mistrz
wspólnoty. Woda wylewana na stopy zmywała brud. Olejek, którym smarowano
stopy – goił rany. Namaszczanie stóp i zranionych miejsc oliwą było jak
delikatny dotyk czułości, miłości.
Obmycie stóp uczniom rekapituluje symbolicznie wszystkie słowa i czyny Jezusa: Umiłowawszy swoich na świecie do końca ich umiłował (J 13, 1).
Ten gest ukazuje logikę miłości, służby i daru. Testament z
Wieczernika, potwierdzony na krzyżu jest dla uczniów wzorem, matrycą.
Podobnie jak Jezus, uczniowie winni sobie nawzajem umywać nogi,
czyli w pokorze wzajemnie sobie posługiwać, dotykać zranionych miejsc
oliwą miłości, umierać jedni za drugich. Miłość Jezusa jest modelem,
wzorem i miarą bezinteresownej, uniwersalnej miłości.
Jaki aspekt, cecha miłości jest mi najbliższa? A jaka najdalsza? Dla
jakich ludzi nie ma jeszcze miejsca w moim sercu? Kto dziś jest moim
największym wrogiem? Czy doświadczam na co dzień dotyku miłości
Jezusa? Czy tęsknię za czułością i jestem czuły wobec siebie? Czy
potrafię dotknąć drugiego człowieka w sposób czuły? Czy jestem jak oliwa, balsam
na rany moich bliźnich czy raczej kimś, kto je zadaje? Kogo chciałbym
dziś dotknąć moimi rękami? Przed kim chciałbym otworzyć swoje serce,
okazać miłość i życzliwość?
Siostra Marta serdecznie zaprasza...
sobota, 27 kwietnia 2013
sobota, 20 kwietnia 2013
IV NIEDZIELA WIELKANOCNA
Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja
daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z
mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I
nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.
(J 10,27-30)
Ewangelia mówi o relacji Jezusa – Dobrego Pasterza – do swoich owiec.
Jakie są właściwości tej relacji? Owce idą za Jezusem, słuchają Jego
głosu. On je zna. One należą do Niego. Nikt nie może wyrwać ich z Jego
ręki ani z ręki Ojca. Taki jest stosunek Boga do nas. On nas zna. Co to
znaczy? M.in. to, że jest blisko nas, że nie jesteśmy Mu obcy. Ta Boża
znajomość oznacza wspólnotę, bycie razem, komunię. Bóg w swojej wolności
i miłości związał się z nami. Jak czuję się w rękach Boga? Czy myśl o
tym wzbudza moją radość, wdzięczność, pokój, czy przeciwnie lęk,
obawę, niepewność? Dlaczego?
Z naszej relacji do Pasterza wypływa nasze działanie. Nie wystarczy, że
Jezus – Pasterz nas zna. Pytanie, na ile my znamy Jego. Podążanie za
Jezusem to przedsięwzięcie obejmujące całe nasze życie, wszystkie jego
wymiary: szkołę, pracę, rodzinę, wspólnotę, samotność, czas wolny,
odpoczynek itp. Każda chwila jest okazją do podążania za Jezusem. Żeby
uniknąć błądzenia po omacku, Jezus daje nam pomoce w postaci Jego słowa
oraz sakramentów. Ewangelia pomaga nam odkrywać drogi, po których
Pasterz nas prowadzi. Pewne jest, że ta droga wiedzie przez krzyż do
zmartwychwstania, bo sam Pasterz taką drogę przebył. Podążanie za
Jezusem nie sprowadza się do wykonywania zewnętrznych instrukcji,
“zaliczania” kolejnych etapów. Chodzi raczej o sposób bycia, o
wewnętrzne usposobienie, które rzutuje na nasz stosunek do innych.
Chodzi to, żebyśmy my także coraz lepiej poznawali Pasterza, wchodzili w
komunię, we wspólnotę życia z Nim. Do tej komunii prowadzą nas
sakramenty Kościoła. Gdzie jestem na mojej drodze podążania za Jezusem –
Dobrym Pasterzem? Na ile Go już znam?
Wędrówka z Pasterzem nie jest przygodą jednorazową. To program
obejmujący całe życie. Stąd Jezus mówi o życiu wiecznym. Ono rozpoczyna
się już tu i teraz, o ile wchodzimy w komunię z Jezusem. Przyjmowanie
życia wiecznego od Jezusa – to właśnie powołanie. I jeżeli dzisiejsza
niedziela jest dniem modlitw o powołania, to chodzi właśnie o to: żeby
coraz więcej uczniów Jezusa świadomie i odważnie wchodziło na drogę
podążania za Nim, na drogę poznawania Go, budowania wspólnoty z Nim. To
powołanie obejmuje także wspólnotę. Do życia wiecznego Pasterz prowadzi
całą owczarnię, a nie tylko mnie. Stąd powołanie, czyli droga do życia
wiecznego, pociąga za sobą odpowiedzialność wobec braci i sióstr w
Chrystusie. Co istotne, źródłem powołania i Jego sensem jest Jezus –
Dobry Pasterz, który daje życie wieczne. To On zaprasza do tej drogi, to
On nas po niej prowadzi, On daje nam potrzebną pomoc i to On posyła nas
do innych, żeby życie wieczne mogło się “rozprzestrzeniać”, być
udziałem całej owczarni według tego, do czego każdy jest wezwany. Jak
przeżywam moje powołanie jako ucznia Jezusa?
Czy angażuję się w rozpoznanie woli Bożej w moim życiu? Czy modlę się
za innych (i też za siebie), o łaskę dobrego rozeznania powołania i
odważnego kroczenia na drodze jego realizacji?
sobota, 13 kwietnia 2013
III NIEDZIELA WIELKANOCNA
Jezus ukazał się znowu nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten
sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany
Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon
Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my
z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A
gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie
wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy nie macie
nic do jedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie
sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu
mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń,
którego Jezus miłował: To jest Pan! Szymon Piotr usłyszawszy, że to
jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę - był bowiem prawie nagi
- i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą
sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko - tylko około dwustu
łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na
nich ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: Przynieście jeszcze
ryb, któreście teraz ułowili. Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg
sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo
tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała. Rzekł do nich Jezus:
Chodźcie, posilcie się! Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu
pytania: Kto Ty jesteś? bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł,
wziął chleb i podał im - podobnie i rybę. To już trzeci raz, jak Jezus
ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli
śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy
miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz,
że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi,
powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu:
Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje.
Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?
Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I
rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł
do niego Jezus: Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy
byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy
się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i
poprowadzi, dokąd nie chcesz. To powiedział, aby zaznaczyć, jaką
śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to rzekł do niego: Pójdź za
Mną!
(J 21,1-19)
Czeka Cię zaskoczenie. Nieoczekiwanie przyjdzie do Ciebie Jezus.
Przyjdzie do tego, co Ci nie zawsze wychodzi, do spraw, które zawalasz,
do porażek, wobec których obojętniejesz i które Ci już nie
przeszkadzają. Jezus chce być z Tobą!
Jak uczniowie znaleźli się w łodzi? Zabrakło im nadziei i wytrwałości.
Zlekceważyli prośby zmartwychwstałego Jezusa. Poddają się. Wracają do
zawodu, który dobrze znają. Niewierność? Bynajmniej!
Zdroworozsądkowość. Z czegoś trzeba żyć, zająć myśli, zrobić coś
pożytecznego. Ile razy sami sobie tak tłumaczymy nasze postępowanie.
Ono samo nie jest złe, co więcej, te usprawiedliwienia są nawet
prawdziwe. Tyle, że oddajemy się im zamiast zabrać się za to, co jest
ważniejsze, za to przed czym właśnie uciekamy – konfrontacją ze sobą,
lękami, Bogiem.
Połów się nie udaje, a tyle sobie po nim obiecywali. Kolejna porażka.
Nie jest dobrze, już świta, a tu nawet nie ma co jeść. Ktoś z brzegu
woła, by spróbować jeszcze raz. Wariat, akurat się zna na rybach, kto
to widział łowić o świcie? Niech będzie, i tak nie ma już nic do
stracenia. I wtedy dzieje się cud! Powtórka z historii z przed lat,
kiedy pierwszy raz spotkali Jezusa. To jest Pan! Wszystko nagle stało
się takie jasne i proste.
Zwróć uwagę na to, w ilu sytuacjach „walisz głową w mur”. Nie idzie,
ale co tam, tym gorzej dla ściany. Powracasz do swoich dawnych nawyków,
powielasz stare błędy, nie widząc, że Ktoś jest obok. Z „olśnieniem”
przychodzi refleksja , że też byłem taki głupi i nie widziałem tego
wcześniej! Jezus jest zawsze obok i czeka, aż pozwolisz sobie pomóc.
Zwróć uwagę na piękny szczegół. Na brzegu Jezus czeka na uczniów ze…
śniadaniem. Czego się nie robi dla przyjaciół? Kilkakrotnie spotkał się z
nimi po Swoim zmartwychwstaniu, za każdym razem inaczej, ale Oni się
przez to niczego nie nauczyli. Czy z nami nie jest podobnie? Zobacz co
Jezus robi, albo czego nie robi. Nie wypomina im ich uporu, niewiary,
lęku, niestałości serca. Czeka ze śniadaniem. Czeka z miłością. Czeka na
przyjaciół. A oni już „Wiedzieli, że to jest Pan…”
Porozmawiaj z Jezusem, którzy czeka na Ciebie i chce z Tobą być i Ci pomóc - dzieląc się tym co ma najcenniejszego, Sobą samym.
czwartek, 11 kwietnia 2013
Przeczytaj list do Ciebie od JEZUSA
"To
prawda, stoję u drzwi Twojego serca dniem i nocą. Jestem tam, nawet
kiedy nie słuchasz, nawet kiedy wątpisz, że to mógłbym być JA. Oczekuję
na najmniejszy znak Twojej odpowiedzi, przynajmniej na wyszeptanie,
które pozwoli, abym wszedł.
Chcę abyś wiedział, że kiedykolwiek mnie zapraszasz, przychodzę - zawsze i niezawodnie. Przychodzę cichy i niewidzialny ale z nieskończoną mocą i miłością, przynosząc wiele darów MOJEGO DUCHA. Przychodzę z Moim miłosierdziem, z Moim pragnieniem przebaczenia i uzdrowienia Cię, z miłością do Ciebie ponad Twoje zrozumienie - miłością tak samo wielką jak ta, którą otrzymałem od Ojca, bo jak Mnie umiłował Ojciec tak JA Was umiłowałem... Przychodzę - pragnąc pocieszyć Cię i dodać Ci siły, podnieść Cię i opatrzyć wszelkie Twoje rany. Przynoszę Ci Moje światło, aby rozproszyć Twoje ciemności i wszelkie Twoje wątpliwości. Przychodzę z Moją mocą, abym mógł nieść Ciebie i wszystkie Twoje problemy; z Moją łaską, by dotknąć Twego serca i przemienić Twoje życie, z Moim pokojem, by uspokoić Twoją duszę. Znam Cię na wskroś - wiem wszystko o Tobie. Policzyłem każdy włos na Twojej głowie. Nie ma w Twoim życiu niczego, co by nie było dla Mnie ważne. Przez lata podążałem za Tobą, zawsze kochając Cię, nawet w Twojej tułaczce. Znam wszystkie Twoje problemy. Znam Twoje potrzeby i zmartwienia. Znane Mi są również wszystkie Twoje grzechy. Jednak powtarzam, że Cię KOCHAM nie za to co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś, kocham Cię dla Ciebie samego, za piękno i godność, które Mój Ojciec Ci dał stwarzając Cię na swój własny obraz. To jest ta godność, o której często zapominałeś, to piękno, które zacierałeś grzechem. Ja Cię jednak kocham takim, jakim jesteś i przelałem nawet Moją krew, aby Cię odzyskać. Jeżeli tylko poprosisz Mnie z wiarą, Moja łaska dotknie wszystkiego co potrzebuje przemiany w Twoim życiu; dam Ci również siłę, abyś uwolnił się od grzechu i jego niszczącej mocy. Wiem, co kryje się w Twoim sercu - znam Twą samotność i wszystkie Twe zranienia - odrzucenia, osądy i upokorzenia. JA zniosłem to wszystko przed Tobą i dla Ciebie, aby również i Ty mógł dzielić Moją moc i zwycięstwo. W szczególny sposób znam Twą potrzebę miłości - jak bardzo pragniesz być kochany i pielęgnowany. Jakże często pragnąłeś nadaremnie, szukając tej miłości egoistycznie, starając się wypełnić wewnętrzną pustkę przemijający przyjemnościami bądź grzechem, który tylko pogłębiał tę pustkę. Czy pragniesz miłości? Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście... JA Cię zaspokoję i wypełnię. Pragniesz być otoczony czułością? Kocham Cię bardziej niż możesz to sobie wyobrazić - aż do śmierci na krzyżu - dla Ciebie. PRAGNĘ CIEBIE. Tak, to jedyny sposób w jaki mogę rozpocząć opisywanie Mojej miłości do Ciebie: PRAGNĘ CIĘ. Przyjdź do mnie, a wypełnię Twoje serce i uzdrowię Twoje rany. Uczynię Cię na nowo i dam Ci pokój w pokonywaniu trudności. PRAGNĘ CIĘ. Nie wolno Ci nigdy zwątpić w Moje miłosierdzie, moją akceptację Ciebie, Moje pragnienie przebaczenia, pragnienie błogosławienia Ci i życia moim życiem w Tobie. PRAGNĘ CIĘ, jeżeli czujesz się nieważny w oczach świata - to wiedz, że jest to w ogóle bez znaczenia. Dla mnie, w całym świecie nie ma nikogo ważniejszego od Ciebie. PRAGNĘ CIĘ. Otwórz Mi, przyjdź do Mnie, pragnij Mnie, daj Mi swoje życie - a udowodnię Ci jak bardzo ważny jesteś dla Mojego serca. Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że Mój Ojciec już posiada doskonały plan przemiany Twojego życia, poczynając od chwili obecnej? Ufaj Mi. Proś Mnie każdego dnia, abym wszedł i pokierował Twoim życiem - a uczynię to. Obiecuję Ci przed Moim Ojcem w niebie, że będę czynił cuda w Twoim życiu. Dlaczego miałbym to robić? - ponieważ PRAGNĘ CIĘ. A wszystko o co Cię proszę to pragnienie, byś całkowicie powierzył mi siebie. Sam zajmę się resztą. Już teraz troszczę się o miejsce, które Ojciec Mój przygotował dla Ciebie w Moim Królestwie. Pamiętaj, że w tym życiu jesteś pielgrzymem zdążającym do domu. Grzech nigdy nie jest w stanie Cię zadowolić lub przynieść Ci pokój, którego poszukujesz. To wszystko, co szukałeś poza Mną, uczyniło Cię jedynie bardziej pustym, tak więc nie trzymaj się kurczowo rzeczy tego świata. Nade wszystko jednak nie uciekaj przede Mną, kiedy upadasz. Nie zwlekając - przyjdź do Mnie. Dając Mi swe grzechy, sprawiasz radość bycia Twoim Zbawicielem. Nie ma niczego, czego nie mógłbym przebaczyć lub uzdrowić, więc przyjdź i ulżyj swojej duszy. Nie ma znaczenia, jak bardzo się oddaliłeś, nie ma znaczenia, jak często zapominasz o Mnie, nie ma znaczenia, ile krzyży nosisz w tym życiu. Jest tylko jedna rzecz, o której chcę, abyś zawsze pamiętał, jedna rzecz, która nigdy się nie zmieni: PRAGNĘ CIĘ - takim jakim jesteś. Nie potrzebujesz się zmieniać, by uwierzyć w Moją miłość, bo to będzie Twoja wiara w Moją miłość, która Cię przemieni. Zapominasz o Mnie, JA jednak szukam Cię w każdej chwili dnia i nocy. Stoję u drzwi Twego serca i kołaczę. Czy trudno Ci w to uwierzyć? Popatrz więc na Krzyż, popatrz na Moje serce przebite dla Ciebie. Czy nie zrozumiałeś Mojego Krzyża? Wsłuchaj się ponownie w wypowiedziane tam słowa, ponieważ one mówią Ci wyraźnie dlaczego zniosłem to dla Ciebie: PRAGNĘ.... Tak, PRAGNĘ CIĘ - jak werset psalmu, którym się modliłem mówi o Mnie: "... na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszającego, lecz ich nie znalazłem" (Ps 69,21). Całe Twoje życie czekałem na Twoją miłość. Nigdy nie przestałem Cię kochać i pragnąć, aby być kochanym przez Ciebie. W poszukiwaniu szczęścia próbowałeś wielu różnych rzeczy. Dlaczego więc nie spróbujesz otworzyć dla Mnie swego serca, właśnie teraz, o wiele bardziej niż kiedykolwiek przedtem? Gdy tylko otworzysz drzwi Twego serca, gdy tylko podejdziesz wystarczająco blisko, wówczas usłyszysz Mnie, powtarzającego ciągle, nie w zwykłych ludzkich słowach, lecz w duchu: "Nie ma znaczenia to, co uczyniłeś, kocham Cię dla Ciebie samego. Przyjdź do Mnie z Twoją nędzą i Twoimi grzechami, z Twoimi kłopotami i potrzebami, z całym Twoim pragnieniem bycia kochanym. Ja stoję u drzwi Twego serca i kołaczę... Otwórz Mi, ponieważ CIĘ PRAGNĘ ...” Twój Jezus." |
sobota, 6 kwietnia 2013
NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA
Było to wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia. Tam gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: Widzieliśmy Pana! Ale on rzekł do nich: Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz /domu/ i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: Pokój wam! Następnie rzekł do Tomasza: Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż /ją/ do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym. Tomasz Mu odpowiedział: Pan mój i Bóg mój! Powiedział mu Jezus: Uwierzyłeś Tomaszu, bo Mnie ujrzałeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego.
W pewnym momencie wchodzi Jezus, a w zasadzie pojawia się, bo przecież drzwi są dobrze zamknięte. Zobacz reakcję uczniów, jak odruchowo sięgają po miecze czy inne rzeczy do obrony, bo myślą, że to Żydzi po nich przyszli. Zobacz ich twarze, jak zmieniają się gdy rozpoznają Nauczyciela. Posłuchaj jak szepczą między sobą: Czy to On? To niemożliwe... albo A nie mówiłem, że przyjdzie! Popatrz jak uczniowie chcą dotknąć Jezusa, rzucić Mu się na szyję, a jednocześnie boją się Go dotknąć. Jaka była by twoja reakcja, twoje gesty, wyraz twarzy, pierwsze słowa? Wyobraź je sobie. Co chciałbyś powiedzieć Jezusowi?
Tomasz nie wierzy temu, co mówią pozostali uczniowie. Jeśli nie
zobaczy Jezusa na własne oczy, nie uwierzy, że zmartwychwstał. Popatrz
jak jest uparty i zamknięty na argumenty uczniów, jak dystansuje się
wobec ich świadectwa. Może momentami zachowujesz się podobnie?
Popatrz teraz na moment kiedy ponownie przychodzi Jezus. Od razu
zwraca się do Tomasza i prosi by Go dotknął. Zobacz reakcję Tomasza...
jego drżące dłonie, które dotykają ran Jezusa. Usłysz jego wyznanie: Pan
mój i Bóg mój! Jeśli chcesz możesz poprosić Jezusa by pozwolił ci
dotknąć się Jego ran. Możesz też porozmawiać z Nim o tym jak trudno ci
jest wierzyć w to, że żyje i jest blisko ciebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)