Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Światłość prawdziwa jest odbiciem, odblaskiem piękna, dobroci, świętości, miłości Boga. Bóg „wszczepił ją na trwałe” w ludzkie serca. I chociaż nasze codzienne życie jest trudne, naznaczone krzyżem, cierpieniem, troskami, to jednak jest w Nim Bóg - Miłość - prawdziwa Światłość, która je oświetla. Ciemności, zło, grzech mogą je zamazać, zaćmić, ale nigdy nie mogą zniszczyć.
Boga nikt nigdy nie widział. Niewątpliwie
jest to trudność życia duchowego. Bóg jest Tajemnicą, przed którą
musimy zamilknąć. Nigdy nie będziemy mogli powiedzieć – znamy Boga. Ale
świadomi tego, możemy otworzyć się na słuchanie Jezusa.
Jedynie
Jezus rzeczywiście widział Boga, ponieważ sam jest Bogiem. Spoczywa w
sercu Boga. Pozostaje w najbardziej intymnej więzi z Ojcem. I ten Jezus,
który jest odbiciem Ojca, stał się człowiekiem, przyjął ciało, wstąpił w
naszą historię. Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. Kontemplując
Jego ziemskie życie, Jego słowa i czyny, możemy uchwycić coś z życia
niezgłębionej tajemnicy Ojca. W Jezusie my, ludzie oglądamy Boga i Jego
miłość. I w Jezusie uzyskujemy intymną więź z Ojcem. W Nim możemy
niejako spoczywać w sercu Ojca. Kontemplując serce Jezusa doświadczamy w
jakimś stopniu tego, o czym mówi św. Jan – oglądamy chwałę Boga.
Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. W ciągu pokoleń, od krwi Abla,
jak mówił św. Grzegorz, przelewały się na ludzkość łaski. Łaska po
łasce. Aż nastąpiło całkowite wypełnienie w Jezusie. W tych łaskach mamy
udział również my. Beze Mnie nic uczynić nie możecie – powie Jezus (J 15, 5).
W
naszej codzienności jesteśmy zbyt pochłonięci problemami i troską o
godne życie, a czasem tylko o „przeżycie” i gubimy świadomość łaski.
Słowo „łaska” staje się niezrozumiałe, dalekie, albo zostaje w ogóle
wyparte z naszego życia. Łaska wydaje nam się należnością, a nie darem.
Umiemy upominać się o łaski, a nie potrafimy za nie dziękować.
Zapominamy, że wdzięczność jest pamięcią serca.
Czy pamiętam na co dzień
o obrazie Boga „wyrytym w moim sercu”? Czy nie „zamazuję”, niszczę w
sobie przymiotów i piękna Boga? Jaki jest „mój Bóg”, do którego
się modlę? Czy znajduję w codzienności czas na kontemplacje
Oblicza Boga w Jezusie? Co dla mnie oznacza słowo „łaska”? Jakich
szczególnych łask doświadczyłem w minionym roku? Czy wypowiedziałem już
za nie słowa wdzięczności?
Choćbym dziękowała dzień i noc bezustannie, to nie byłabym w stanie wyrazić swej wdzięczności za laski jakimi mnie obdarzył przez całe życie; a przecież dziękowałabym tylko za te wiadome mi otrzymane łaski; a ile było takich których nie jestem świadoma???
OdpowiedzUsuń"Panie mój, cóż Ci oddać mogę za bez miar niezliczonych łask?
W każdy dzień sławić będę Cię, wielbić Cię. Alleluja! ...
Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności, tylekroć bądź pochwalon Boże - ma Miłości; "
pozdrawiam w Nowym Roku
To prawda Basiu :) tyle co otrzymujemy od Pana nie jesteśmy w stanie wyrazić swojej wdzięczności. ON tego nie chce - ON chce abyśmy GO kochali, ufali MU :) To jest tak mało . ON oddał za nas Swoje życie, a my nie jesteśmy w stanie np. wybaczyć bliźniemu drobiazgów ??? Jakie to smutne . Pozdrawiam :)
Usuń