niedziela, 10 marca 2019

I NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU


Pierwsza niedziela Wielkiego Postu rozpoczyna nasze coroczne wstępowanie z Jezusem do Jerozolimy, aby obchodzić Paschę. Pragniemy na nowo przeżyć z Jezusem Chrystusem tę drogę wstępującą do Jerozolimy, która poprowadziła Go poza miasto na wzgórze Kalwarii, na krzyż, a następnie do zmartwychwstania. Pragniemy ponownie odczytywać źródła mocy, dzięki którym On przeszedł tę drogę dla naszego zbawienia. Gdy wnikniemy w głębię przeżyć Jezusa Chrystusa, szczególnie w tych wydarzeniach, które będziemy wspominać, to odkryjemy dwa źródła, mocą których uwieńczył dzieło odkupienia. Tymi źródłami są: słowo Boże, któremu był wierny i które głosił jako dobrą nowinę, i post, ale w sensie pełnienia woli Ojca, aż do końca, aż do śmierci krzyżowej.

 Dlatego post i słowo Boże dla każdego chrześcijanina, kapłana, osoby zakonnej, to dwa źródła prawdziwej życiowej drogi ku wszelakiej odnowie i przeżywaniu naszej życiowej paschy.
 Nawiązując do dzisiejszej Ewangelii o kuszeniu Jezusa na pustyni, można je skomentować za św. Augustynem, który powiedział: „Zasadniczo pokusa była jedna – albo miłość siebie, aż do zapomnienia o woli Bożej, którą przyszedł pełnić, albo miłość Boga, aż do zapomnienia o sobie. Jezus Chrystus wybrał tę drugą drogę z miłości ku Ojcu i z niepojętej miłości do każdego człowieka”.

Dlatego starajmy się żyć tymi dwoma źródłami: postem i słowem Bożym w tym okresie Wielkiego Postu roku 2019, abyśmy i my za przykładem Jezusa Chrystusa obrali na nowo z jeszcze większą świadomością życie w postawie miłości do Boga i do każdego człowieka, szczególnie tego, z którym połączył nas Bóg na drogach naszych powołań.


2 komentarze:

  1. Przeczytałam a teraz podumam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już podumałam to teraz napiszę;
    Słowo Boże i...post.
    Nie jest łatwo na co dzień
    zmagać się i wcielać w czyn
    Słowo Boże.
    Nawet uczniowie Jezusa, naoczni świadkowie mawiali;
    "trudna jest ta mowa, któż ją może pojąć"
    Potrzeba łaski, koncentracji i samozaparcia,
    aby podążać śladami Jezusa, zważywszy, że droga
    ta wiedzie na... Golgotę.
    Któż z nas nie wzdraga się na samą myśl o cierpieniu???
    P.S. Siostro - masz dowód, że jak raz wypadnie się z obiegu
    [tzn.zawiesi bloga, to potem już ciężko nadrobić te zaległości,
    czego dowodzi m.in. brak tu komentarzy]
    serdecznie pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń