Bóg obdarza nas miłością. Te słowa jakże często dusze traktują jako coś, co im spowszedniało lub też jako coś, co jest oczywiste i im się należy. A trzeba przecież otworzyć serce i zachwycić się Bogiem, zachwycić się Jego miłością. Trzeba każdego ranka wstać i będąc jakby nowo narodzonym, spojrzeć na Boga i zobaczyć od nowa tę miłość.
Dusza, która oddała siebie Bogu, która
zawierzyła Mu swoje życie, która już pewien czas idzie drogą miłości
oblubieńczej, drogą oddania, ofiarowania siebie Bogu, narażona jest właśnie na
taki sposób patrzenia na siebie i swoją drogę. Często dusza taka zaczyna doświadczać zniechęcenia,
zmęczenia. Nie podejmuje wysiłków, by niejako odświeżyć miłość, by znowu miłość
uskrzydlała, by znowu zachwycić się nią i zachwycić się Oblubieńcem. Dusza na
swej drodze nie idzie naprzód, ale się cofa; nie unosi się do góry, ale schodzi
na dół; nie doskonali się, ale zaczyna się jej wręcz degradacja - traci to, co
uzyskała. Stan takiej duszy może nawet stawać się coraz gorszy; gorszy od tego,
który był na początku drogi, kiedy dusza dopiero zaczynała poznawać Boga.
Toteż dzisiaj
zwrócimy uwagę na to, że:
- miłość Boża
nie zmniejszyła się,
- Jego łaski
nie przestały płynąć,
- Jego moc nie
przestała działać.
- to tylko dusza nieco się zmęczyła, zaniechała pewne sprawy, dała sobie
folgę, nie trzymała się w pewnej dyscyplinie.
Dusza traci. A właśnie na drodze, kiedy
ona zaczyna iść wolniej, kiedy poddaje się pewnym trudnościom i zniechęceniu, BÓG
PRAGNIE JEJ DAĆ PIĘKNIEJSZE ŁASKI, większe. Pozwala, by dusza doświadczyła
pewnych trudności czy też przeciwności po to, by ją przygotować na następny
etap jej życia - piękniejszy, bogatszy, ale też wymagający od niej pewnej
doskonałości. Jeśli ona nie ulegnie zniechęceniom i trudnościom, jeśli otrząśnie
się z pewnego marazmu i znowu zapragnie zapłonąć pierwszą miłością i zachwycić
się nią, może doświadczyć nowego stopnia, nowego etapu; MOŻE ZACZĄĆ NIEJAKO
NOWE ŻYCIE – życie, w którym Bóg będzie udzielał jej większych łask, bardziej
zbliżających ją do Boga; łask, które będą prowadzić ją ku zjednoczeniu z
Bogiem.
Mamy Wielki
Post. Zazwyczaj dusze dopiero w trakcie Wielkiego Postu orientują się, że
już on jakiś czas trwa. A nieraz dopiero przed samym Triduum widzą, że stracili
bardzo cenny czas. MY POSTARAJMY SIĘ ZROBIĆ INACZEJ. Czas Wielkiego Postu ma
być;
- czasem naszego wchodzenia na kolejny etap – wyższy poziom;
- czasem
wielkiego ubogacania się duszy.
Jednak trzeba być bardzo czujnym,
gotowym, by rzeczywiście w momencie, kiedy rozpoczynać się będzie ten czas nie
być jeszcze półśpiącym.
Więc już dzisiaj będziemy starali się
obudzić, aby powrócić do miłości swego życia,
- aby serce
znowu mocniej zabiło,
- by patrząc na
Boga zachwyciło się Jego miłością,
- aby ten zachwyt
był świeży, prawdziwy,
- aby pociągnął
serce, które wstanie z letargu;
- abyśmy
czekali z miłością na swego Oblubieńca, by zjednoczyć się z Nim w miłości,
- by z tego
zjednoczenia wypłynęła na świat miłość i miłosierdzie,
- by dusze
obudzone zapragnęły służyć Bogu, służyć z miłości,
- by to
pragnienie służby było wielkie,
- by całe serce
aż do bólu pragnęło służyć.
Oj, trudne to zadanie;
OdpowiedzUsuńWielu z uczniów Pana Jezusa, słysząc słowa o prawdziwym chlebie, powiedziało: „Twarda to mowa, któż jej słuchać może? (Jan 6:60)
Uczniowie Pana Jezusa chociaż byli naocznymi świadkami - zwątpili; a co ma począć człowiek kiedy ani ciało, ani zmysły niczego mu nie podpowiadają???
Podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu jestem ślepa, głucha i niema.
Potrzeba serca drgnienia i WIARĄ ukorzyć trzeba zmysły i rozum swój, by pojąć, że tu już nie ma chleba, że to Bóg, to Jezus mój.
O jak wielka to musi być wiara, aby ludzkie ułomności pokonała.