sobota, 27 maja 2017

UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO

Podobny obrazJedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Trzeba  jeszcze raz przypomnieć sobie słowa z usłyszane w dzisiejszej Ewangelii:
„Jezus przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 18-20).
Jezus jest Bogiem. Jezus jest tym, który ma pełną władzę w niebie i na ziemi. Daje nam nakaz misyjny, posyła każdego z nas, abyśmy głosili Ewangelię i przez chrzest w imię Trójcy Świętej przyjmowali ludzi do Kościoła.
Kiedy bierzemy do ręki Pismo Święte,  przeczytamy, że najważniejsze dla człowieka jest, aby osiągał niebo, osiągnął świętość, osiągnął zbawienie. Dzisiaj w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego postawmy sobie pytanie o o ten najważniejszy cel. O nasze osiąganie nieba. O naszą drogę do nieba.
„Chrystus zostawił nam wzór, abyśmy szli Jego śladami” – napisał św. Piotr Apostoł w swoim pierwszym liście. Jak chcemy iść śladami Jezusa? Co robić? Jak podążać do nieba?
Mężczyźni w białych szatach z dzisiejszego pierwszego czytania powiedzieli do Apostołów: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” To pytanie zostało skierowane do najbliższych uczniów Jezusa. Ale i mamy prawo, a nawet obowiązek, aby takie samo pytanie zostało postawione i nam.
Po pierwsze: dlaczego stoicie? Dlaczego stoimy na ziemi? Stoimy, ponieważ na tej ziemi postawił nas Bóg. Stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Dał nam nawet wolność. Niestety, nadużyliśmy trochę daru tej wolności. Pozwoliliśmy sobie na zło, grzech, cierpienie i śmierć. Bóg jednak nie pogodził się z tym naszym losem. Potwierdzeniem jest wcielenie, odkupienie, zmartwychwstanie, a dziś – wniebowstąpienie. Czy zatem „stanie na ziemi” to nasz ostateczny cel? Nie.
Przychodzi drugie pytanie owych mężczyzn: Dlaczego wpatrujecie się w niebo? To jest pytanie również do nas: Dlaczego wpatrujemy się w niebo? Bo naszym celem nie jest ziemia. Naszym celem jest niebo. I Jezus dzisiaj daje nam tego przykład. Jesteśmy wezwani, aby stojąc na ziemi, wpatrywać się jednocześnie w niebo. Kierować uwagę, swoje myśli i serce w stronę niepojętego Boga. Bo ostatecznym celem i sensem naszego życia jest niebo. Jest zjednoczenie z Bogiem.
 Jak to niebo osiągnąć? Prosta odpowiedź : przez dawanie świadectwa.
Mówi Jezus do Apostołów: Gdy Duch Święty zstąpi na was i otrzymacie Jego moc, będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Zatem, aby osiągnąć niebo potrzeba nam dawać świadectwo o Jezusie. Dla Apostołów sprawa była jasna. A co to znaczy dla nas? Dla nas powinien to być nasz dom rodzinny, nasze codzienne środowiska, nasza ojczyzna. Tam mamy być świadkami Chrystusa. Mamy świadczyć o Jezusie wśród nieznających Boga, niewierzących, nawet wśród tych, którzy nie chcą o Nim słyszeć, bo jest im niewygodny. Gdziekolwiek pojedziemy, na przykład do pracy, mamy dawać świadectwo o Jezusie, a nie się Go wstydzić i udawać, że Go nie znamy.
Czy w drodze do nieba jesteśmy sami? Czy w dążeniu do nieba  jesteśmy sami? Nie, jest z nami przede wszystkim Chrystus – Droga, Prawda i Życie, który wskazuje właściwą drogę.
Niech udział w każdej Eucharystii pomoże nam z jednej strony mocno stać na ziemi, aby wszędzie być świadkami Chrystusa, z drugiej zaś strony niech nam pomaga wiernie wpatrywać się w niebo, które jest naszym ostatecznym celem. Miejmy autentyczną wiarę w Chrystusa, który – mimo wniebowstąpienia – jest przecież z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. 





5 komentarzy:

  1. Nieraz już tak było, że czułem wyraźnie, jak Duch Święty zstępuje na mnie i podpowiada mi, co mam mówić. Jak choćby wtedy gdy protestanci zaczęli atakować oo kamedułów, iż zamykają się w pustelni i odcinają się od świata, zamiast wychodzić do świata - podpowiedział mi wtedy, by zapytać, czy rzeczywiście sądzą, iż Jezus wychodząc na pustynię nagle przestał się zajmować problemami świata i sprzeniewierzył się misji, do jakiej Ojciec Go posłał?
    Proste pytanie, które obnaża fałsz tego oskarżenia - nawet na pustyni można być wpatrzonym w swój własny pępek (dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy pozornie jest się w samym centrum wydarzeń tego świata), ale można też zajmować się problemami świata, gdy się jest na pustyni.
    A jednak z tego mojego świadkowania nic nie wyszło :( Kiepski ze mnie świadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego tak mówisz Leszku ? Nie jest tak źle. Każdy jest. Pan Jezus wiedział co robi w przeciwieństwie do nas. Pokazał nam idąc na pustynię, że aby wytrwać w pokusie, aby być wiernym i ufnym BOGU , a nade wszystko usłyszeć BOGA trzeba się odizolować. Tylko w ciszy przemawia PAN do człowieka. Nie w zgiełku i hałasie. W ciszy PAN do nas mówi i wtedy możemy GO usłyszeć.

      Usuń
  2. Pozdrawiam z Cserkeszolo [Węgry]. Moje świadectwo jest takie; nie znając języka bez problemu znalazłam kościół katolicki i protestancki. W katolickim byłam na niedzielnej mszy św. Niewiele zrozumiałam, ale przecież kiedyś u nas także msze św. były po łacinie i nie wszyscy kumali co się działo przy ołtarzu. O tym, że to Wniebowstąpienie poznałam po tym jak figurę Pana Jezusa Zmartwychwstałego procesją wyniesiono z kościoła [ołtarza] do zakrystii. Ludzi w kościele było mniej niż u nas, lecz kapłan wspaniały. Po mszy św. został przy drzwiach i każdego indywidualnie żegnał uściskiem dłoni i życzliwym słowem. W obawie, że powie coś do mnie, czego nie zrozumiem uprzedziłam go mówiąc LENGYEL VAGYOK. Reakcją na te słowa był uśmiech od ucha do ucha u księdza i okrzyk - o POLSKA [po polsku]. Było to bardzo sympatyczne. To dowód, że chociaż Pan pomieszał ludziom języki, to życzliwość nie zna barier ani granic. Bardzo miłe przeżycie.
    pozdrawiam :) Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego zamilkłaś Siostro Marto??? Dziś Boże Ciało, radosny dzień - spacer z Panem Jezusem po naszych miastach, wioskach i osiedlach.
    "... zagrody nasze widzieć przychodzi
    i jak się dzieciom Jego powodzi..."

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Basiu😃. Miło mi że ktoś tu o mnie pamięta 😘 .Jestem na urlopie i nie mam kompa to jedno, a drugie trzeba trochę odpuścić. Korzystam tylko z tabletu a na nim ciężko coś napisać. Od 25 czerwca jestem na rekolekcjach w Sandomierzu. Muszę się pochwalić, że byłam na Krzeptówkach 6 czerwca. Piękna uroczystość. Pozdrawiam z Radomia. Idę na procesję w swoim rodzinnym mieście.

    OdpowiedzUsuń