Historia ta opowiada o pewnym hinduskim bogaczu, który zmarł i nagle obudził się w raju. Ku swojemu ogromnemu zdziwieniu
w jednym z salonów zobaczył wspaniale przygotowaną wieczerze. Wyglądało
to bardzo apetycznie. Nic dziwnego, że bogacz zapytał o warunki
uczestniczenia w tej uczcie. „To wszystko niewiele kosztuje, tylko jedną
rupię” – odpowiedział anioł ze służby. Ucieszył się z tego bogacz, miał
jeszcze bowiem w oczach swoje ogromne ziemskie dobra. Kiedy jednak
chciał wręczyć należność, powiedziano mu z politowaniem: „Niewiele
nauczyłeś się na ziemi. U nas ważne są tylko te pieniądze, które
podarowałeś”. Wtedy posmutniał bogacz, gdyż w jednej chwili stał się
biedny. Uprzytomnił sobie, że nigdy nic nikomu nie ofiarował.
Zasmucony i zawiedziony był również bogaty człowiek, o którym opowiada dzisiejsza Ewangelia.
Przyszedł on do Jezusa z nadzieją, że On pochwali jego pobożne i przepisowe życie: „Nauczycielu co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiada: „Znasz przykazania: nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij swego ojca i matkę”. Młodzieniec odpowiada: „Przecież tego wszystkiego przestrzegałem od młodości”.
A Jezus spojrzał na niego z miłością i odrzekł: „Idź sprzedaj wszystko
co masz i rozdaj ubogim, a będzie miał skarb w niebie”.
Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony,…miał bowiem pokaźny majątek.
Słowa Jezusa o niebezpieczeństwie posiadania bogactw
są niezwykle trudne do zrozumienia także dla nas. Warto, więc
zastanowić się przez chwile nad dzisiejszą Ewangelią, nad tym, co Jezus
chce nam przekazać i czego chce nas nauczyć na przykładzie bogatego
młodzieńca.
Aby
być prawdziwym uczniem Jezusa nie wystarczy tylko przestrzegać Bożych
przykazań, pobożnie modlić się w kościele czy domu, ale Jezus wymaga
czegoś o wiele ważniejszego.
Nauczyciel zachęca nas byśmy Go naśladowali przede wszystkim w Jego
ubóstwie, prostocie, pochylaniu się nad potrzebującymi, biednymi.
Zachęca do szacunku dla każdego człowieka, starego, młodego i nawet tego
najmniejszego i bezbronnego i to bez zadawania pytania: „co za to będę
miał?”.
Jak czytamy w dzisiejszej Ewangelii poważną przeszkodą w naszej drodze do świętości jest bogactwo, są pieniądze i chorobliwe przywiązanie się do nich. Jezus przestrzega nas przed nieumiejętnym korzystaniem z tych bogactw. Chrystus nie potępia bogactwa samego w sobie, ale traktuje je jako coś, co zniewala człowieka. Nie
pokaźne konto w banku, dobry samochód, nowoczesny dom, dobry sprzęt,
dobrej jakości ubrania czy markowe ciuchy, ... są przeklęte, ale serce
człowieka, które do tego przylgnęło i nic, prócz tego nie widzi.
Niebezpieczeństwo bogactwa jest dlatego tak groźne, ponieważ skutecznie
zamyka serce człowieka na potrzeby innych. Czyni ludzi egoistami,
którzy żyją tylko dla siebie i dla zwiększającego się licznika na koncie
w banku.
Zadajmy
sobie dzisiaj pytanie: czy czasem nie jesteśmy niewolnikami tego, co z
trudem może zdobyliśmy: konta w banku, samochodu, komfortowego domu…,
czy nie trzęsiemy się nad każdą złotówką i czy umiemy się dzielić z
potrzebującymi tym co posiadamy?
Dlatego tak wazne jest ubóstwo :)
OdpowiedzUsuńOwszem :) Ale często bywa, że ten kto nic nie ma, może nie zachowywać ubóstwa. Jeżeli jego pragnieniem będzie posiadać i zazdroszcząc innym. Pozdrawiam :)
UsuńBardzo mądre słowa Siostro.
OdpowiedzUsuńWitam Księdza na moim blogu :) Dzięki za dobre słowo :) Pozdrawiam Przyjacielu i zapraszam częściej :)
UsuńZajrzałam tu kilka razy; przeczytałam dwa razy i... nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńŻycie to nie jest bajka; do życia potrzeba miłości i... chleba;
więc wciąż toczy się walka; o strawę dla ciała i odrobinkę Nieba.
[taką odrobinę jak ziarnko gorczycy].
Teraz warto skupić się na wierze :) Jaka jest nasza wiara :) Pozdrawiam Basiu :)
OdpowiedzUsuń