Boże Narodzenie to czas kiedy spoglądamy w kierunku żłobka betlejemskiego, w którym leży w maleńkimi bezbronnym ciele Zbawiciel świata i nasz Zbawiciel. Woła ON głośno do naszej świadomości o bezwarunkowej miłości do człowieka.
Przyjmijmy zatem przychodzącego do nas Pana Jezusa naszego Zbawiciela z wdzięcznością i miłością do naszych serce.
Dzieląc się radością płynącą z Narodzenia Pana Jezusa,
życzę Bożego błogosławieństwa, pokoju serca, zdrowia i wszelkich
potrzebnych łask Bożych.
Na czas przeżywania tajemnicy Bożego Narodzenia
i Nowego Roku Pańskiego 2018
z darem modlitwy dla wszystkich tu zaglądających
życzy s. marta
Boże narodzenie 2017 r.
I wzajemnie Siostro :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie z tego Maleńkiego bije taka moc, że każdemu starczy!!!
Za życzenia dziękuję; także winszuję;zdrowia i Bożego błogosławieństwa;
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, że Bóg postawił Ciebie na mojej drodze życia za co bardzo Mu dziękuję;
pozdrawiam przy tak wielkim święcie Basia
Wesołych Świat, Marta, i błogosławieństwa Bożego. 🎄💕
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim serdecznie za życzenia i pamięć. Chyba w tym roku zawieszę bloga ,przepraszam. Pozdrawiam wszystkich :) Miło mi było,i dziękuję wszystkim wiernym czytelnikom. Z Bogiem :)
OdpowiedzUsuńNo nie Siostro - ja się nie zgadzam! Zaglądam tylko na trzy blogi, z których dwa się likwidują! No nie mogę! Zostaje tylko blog Barki, który czytam, a na którym nie pogadam :(. Tak nie można Siostro!
UsuńNo nie - moja Ty Siostro. TAK SIĘ NIE GODZI.
UsuńOby to "CHYBA" nie spełniło się w tym roku. Byłoby szkoda gdybyś pozbawiła nas swoich rozważań. To była dla mnie taka odskocznia od tych blogowych potyczek. W blogosferze królują ze swymi blogami sami innowiercy albo ateiści. Leszek także zawiesił swego bloga.
Mnie także już przebrała się miarka i przerosła mnie ta robota.
Nic tylko się powiesić albo utopić, albo...usiąść i płakać.
Jak zostanę sama na polu boju, to jak nic polegnę.
Dzięki Leszkowi udało mi się treść swego starego bloga zaimportować na
https://blogaisab.wordpress.com/
ale jak mnie zostawicie sami, to dam dyla; zaszyję się w mysiej dziurze i nigdy więcej mnie nie zobaczycie. O i tyle!
Basiu, to niezupełnie prawda - przecież świadectwa Anny przedstawiam całkiem regularnie http://swiadkowie-bozego-milosierdzia.lerus.pl.
UsuńTyle tylko, że nikt tam nie bywa (ostatni wpis był 4 stycznia a są co dwa dni mniej więcej).
Tyle, że w końcu muszę się zając przenoszeniem bloga z onetu - dojechałem do grudnia 2011 roku (ale muszę zbastować, bo nie mam już na to limitu na polsacie cyfrowym)
Na świadectwach Anny także nie masz dyskusji podobnie jak na blogu Barki; nie ma żadnej wymiany zdań co przecież jest niezbędne wo poszerzania swoich horyzontów myślowych. Nazywam takie blogi "martwymi". Nie obraź się, lecz uważam, że tego typu zapiski to jedynie forma notatnika.
Usuń