Saduceusze
nie cieszyli się dobrą sławą w starożytnym judaizmie, gdyż odrzucali
wiarę w zmartwychwstanie i istnienie aniołów. Opierali się głównie na
Pięcioksięgu. Aby ośmieszyć ideę zmartwychwstania i skompromitować
Jezusa wykorzystują prawo lewiratu (Pwt 25, 5). Prawo nakazywało
mężczyźnie wzbudzić potomka, w sytuacji śmierci brata i bezdzietności
bratowej. Było ono wyrazem ekonomicznej i społecznej troski o wdowy.
Saduceusze nawiązują do Księgi Tobiasza, w której zazdrosny demon
Asmodeusz zabił siedmiu mężów Sary (Tb 3, 7n). Wobec tego pojawia się
pytanie, czyją żoną będzie po śmierci? Pytanie saduceuszów jest pustą retoryką, która nie dotyka istoty problemów i przerzuca uwagę na rzeczy drugorzędne. Podobną retorykę obserwujemy w polityce i massmediach. Zamiast podejmować poważne problemy dotyczące życia i egzystencji (ekonomiczne, społeczne), politycy (i dziennikarze) zajmują się pseudoproblemami, kazuistyką, zaciemnianiem tego, co istotne. Świadomie lub nie ulegają pułapce saduceuszów. Podobna postawa może zagrażać naszemu życiu duchowemu. Zamiast podejmować duchowe i egzystencjalne pytania o sens i wartość życia możemy pozostawać na ich obrzeżach, zajmując się tym, co względne lub nieistotne. Jezus odpowiadając saduceuszom pomija problem kazuistyki i dotyka głębi problemu. Odwołuje się do Wj 3, 6, gdzie jest mowa o Bogu żywym. Jezus sięga do serca Pisma, do korzeni. Jeżeli Bóg jest Bogiem żywych, musiał wzbudzić do życia Abrahama, Izaaka i Jakuba. Jeżeli Bóg kocha człowieka, nie może pozostawić go w mocy śmierci. I to jest Dobra Nowina dla nas. Nasze życie wykracza poza doczesną związaną z cierpieniem i bólem ziemską egzystencję. Jego celem jest Bóg, jest Miłość która przetrwa śmierć. Życie duchowe przekracza ziemski wymiar myślenia, nie obowiązują w nim prawa rozwoju ani narodzin i śmierci. Wszystko będzie nowe, duchowe, oczywiste, przeniknięte Bogiem i miłością. Będziemy równi aniołom, a więc nie podlegający ludzkiemu wymiarowi hierarchii. Co więcej, będziemy w dosłownym tego słowa znaczeniu dziećmi Bożymi. Rzeczywistość, której doświadczamy na ziemi w zwierciadle, ukaże się w pełni. Św. Jan pisze: Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3, 2). Zmartwychwstanie nie jest „ożywieniem trupa” czy tylko przedłużeniem życia ziemskiego (jak sądzili faryzeusze), ale „jakościowym skokiem”, nową egzystencją, w której uczestniczy cała przemieniona osoba (por. 1 Kor 15, 35nn). Czy nie próbuję zaciemniać ogólnikami, teorią istotnych problemów mojego życia? Czy nie uciekam w sprawy zewnętrzne, by nie wchodzić w głębię samego siebie i prawdy o sobie? Jakie sprawy wżyciu są dla mnie naprawdę ważne? Czy prawda o zmartwychwstaniu i życiu wiecznym jest mi bliska? W jaki sposób żyję na ziemi perspektywą wieczności? Jaki obraz Boga noszę w swoim sercu? Czy Bóg miłości jest mi bliski? Czy wierzę w Boga żywego, osobowego, czy raczej jest dla mnie ideą, nieokreślonym Absolutem „bez twarzy”? |
Siostra Marta serdecznie zaprasza...
sobota, 9 listopada 2013
XXXII NIEDZIELA ZWYKŁA
„Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma
zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: Nauczycielu, Mojżesz tak
nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był
bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu
bratu. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł
bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie
zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu
więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za
żonę. Jezus im odpowiedział: Dzieci tego świata żenią się i za mąż
wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie
przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż
wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są
dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli
zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku",
gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie
jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją”.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak, to będzie nowa egzystencja - zupełnie nowa i dziś ledwie przeczuwalna. A jednak jakoś mi żal, że te nasze ziemskie marzenia nigdy się nie spełnią. Oczywiście te smutek świadczy tylko o mojej niedojrzałości - no ale tak jest...
OdpowiedzUsuńMyślę, że bardzo ostro się osądzasz. Każdy ma prawo czegoś pragnąć. Pan sobie z nami poradzi tylko pozwólmy MU działać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa pewno sobie poradzi - i to całe nasze szczęście:)
UsuńTeż tak myślę :)
OdpowiedzUsuń"Przeżuwam" te Siostry pytania; analizuję, obrabiam i ...nic nie wiem; nic nie rozumiem i niczego pojąć nie mogę - czy "skok z marzeń" o królestwie niebieskim nie będzie skokiem w przepaść? Daremnie zaklinam rzeczywistość- jakiś niewidzialny mur oddziela mnie od Miłości; zarówno tej ludzkiej jak i tej "DOSKONAŁEJ".. pozdrawiam
UsuńDlaczego Basiu ? Oddaj się działaniu Pana, a ON sobie z tym poradzi, ale musisz MU zaufać i wierzyć , że Pan kiedyś Cie wysłucha, a tak się stanie :) Pozdrawiam
UsuńPowiadasz Siostro "kiedyś"; tymczasem ja jestem bardzo, ale to bardzo niecierpliwa:) wprawdzie moja śp. Mama mówiła; " co nagle to po diable" i ...z reguły miała rację, ale we mnie taki niespokojny duch. pozdrawiam
UsuńNiestety musisz nauczyć się cierpliwości :) Nie bądź dużym dzieckiem :) Zaufanie i wiara to podstawa :) Pozdrawiam :) Ja też uczę się cierpliwości :)
OdpowiedzUsuń