Do Ewangelii (Mk 12,38-44)
Uważam siebie za całkiem porządnego człowieka, o dobrym sercu, szanowanego, mimo kilku niewielkich grzeszków i upadków…
Aż wreszcie uświadamiam sobie, że najwięksi grzesznicy to ci, którzy grzeszą ignorancją.
Zobaczę krzywdę, którą w najlepszych intencjach wyrządza bezbronnym
dzieciom „miłość”… Dostrzegę oznaki okrucieństwa u osób żarliwie
religijnych…
Zobaczę, jak prawomyślni faryzeusze zbierają świadectwa przeciw Jezusowi i uważają za swój obowiązek skończyć z Nim…
Przeraża mnie możliwość, że mogę zapaść na tę samą chorobę co najwyżsi kapłani i faryzeusze.
Byli tak pewni siebie, tak przekonani, że mają rację, tak zamknięci na
inne punkty widzenia i na przemianę… Pomyślę o osobach, które znam i
które postępują podobnie… Potem pomyślę o sobie…
Faryzeusze chętnie osądzali innych. Dla nich ludzie byli albo dobrzy,
albo źli.Nie dostrzegali nigdy nic dobrego w człowieku, o którym wydali
wyrok, że jest zły… Pomyślę o innych, którzy postępują podobnie… Pomyślę
o sobie samym…
Sporządzę listę „złych” ludzi, których znam, i zastanowię się, czy w
gruncie rzeczy nie są lepsi ode mnie… Faryzeusze należeli do układu
władzy. Bali się jego rozchwiania… Pomyślę o sobie…
Faryzeusze rozkoszowali się swoją władzą. Dla swych własnych celów
zmuszali ludzi, by byli „dobrzy”. Nie potrafili pozostawić im wolności… I
tym razem pomyślę o sobie…
Wreszcie, faryzeusz był konformistą. Nawet, jeśli myślał, że
oskarżony, który przed nim stoi, jest niewinny, to brakowało mu świętej
odwagi, by stanąć wobec współsędziów i wyrazić własną opinię… Z żalem
pomyślę o strachu przed tym, by kogoś nie urazić, by się na coś nie
zgodzić… Tak bardzo chcę się podobać…
Niewiele lepszy jestem od tych, którzy zabili Zbawiciela. Mogę jedynie
powiedzieć: „Panie, jestem człowiekiem grzesznym. Zmiłuj się nade mną”…
Usłyszę Jego, pełną miłości, odpowiedź: „dziecko moje, jesteś bliskie i drogie memu sercu’. Co mi chce przez to powiedzieć?...
Popatrzę Jego oczami, by dostrzec to, co On widzi we mnie, skoro
znając moją grzeszność, powtarza: „Jesteś tak bliski i drogi memu
sercu”…
Tymi samymi Jego oczami spojrzę na „grzeszników” – na Hitlerów i Stalinów naszych czasów…
Popatrzę na ludzi, których nie lubię… odrzucam… Być może, potrzebuję
Jego oczu, bym nauczył się współczuć i bym uwolnił się od tego
faryzeusza, który tkwi we mnie…
W trakcie czytania tej notki przypominała mi się moja dyskusja z Basią dotycząca bpa Piotra Jareckiego - dla Basi jest on takim dzisiejszym faryzeuszem, którego należy bezwzględnie napiętnować, tymczasem ja niezależnie od potępienia samego czynu, dostrzegałem w nim wielkość w tym, że nie mataczył, że przyjmował swoją winę, że nie skorzystał z tego, by wyciszyć sprawę (do wypadku doszło w sobotę, a informacje o nim pojawiły się dopiero w poniedziałek - wyraźnie póki on sam nie pojął decyzji o przyjęciu odpowiedzialności za ten czyn, zarówno policja, jak i media (były przecież migawki filmowe zrobione bezpośrednio po zdarzeniu) kryły biskupa. Dla Basi co to za kara, jak się dostaje nowy, lepszy samochód z kierowcą.
OdpowiedzUsuńOstatnio Basia zaczęła cenzurować moje wypowiedzi (przy innej okazji) - z dwóch wypowiedzi napisanych jedna po drugiej zachowała drugą, obarczając ją komentarzem, bym trzymał się tematu; druga zniknęła - pewnie ma rację, że powinienem zamilknąć nie tylko u siebie, ale i u innych, bo tylko robię ludziom wodę z mózgów?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSiostro Marto - przepraszam za tą dyskusje nie na temat notki na Twoim blogu. Zostałam wywołana do tablicy, ale obiecuję więcej nie reagować na prowokację;
Usuńnotka bardzo ciekawa i warta refleksji;pozdrawiam
Co do sprawy Ks. Bp nie będę się wypowiadać. Jest tylko człowiekiem, popełnił błąd, ale za niego publicznie przeprosił. Nie każdego na to stać. Temat dzisiejszej Ewangelii był inny. Leszku, zapraszam zawsze na mojego bloga.
UsuńOK! zrozumiałam! zaprosiła Siostra tylko Leszka na swój blog; ka-pe-wu; ja tu jestem intruzem; zatem mam prośbę - proszę sobie mną [moim imieniem] nie wycierać buzi i nie pisać o mnie na blogu; proszę - zajmijcie się sobą;obraziłam się!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPozwolę się tak leciutko wtrącić :)
UsuńAisab - nie obrażaj się Kochana, każdy ma prawo przecież do własnego zdania.
Siostra Marta zwróciła się do Leszka z pewnością odnosząc się do tego ostatniego zdania "powinienem zamilknąć nie tylko u siebie, ale i u innych, bo tylko robię ludziom wodę z mózgów?"
W to niedzielne popołudnie życzę i Tobie wiele uśmiechu! :)
Dzisiaj jest przecież DZIEŃ PAŃSKI :)
Łowieczko Kochana - szanuję prawo każdego do swego zdania, ale...to właśnie mojego zdania się nie szanuje i na siłę szuka się sposobu, aby mnie zdyskredytować. Domagam się tylko jednego, aby dano mi święty spokój. To Ewangelia jest treścią tej notki i mam prawo oburzać się, gdy się łamie reguły blogowania,a mnie robi się negatywną bohaterką swego komentarza, bez mojej wiedzy i zgody. To nic innego oczernianie za moimi plecami,bowiem mogłam tego nie przeczytać. Leszek tak długo wierci w brzuchu, aż wkurzy i złamie adwersarza. Przyszedł tutaj wylewać swoje żale na mnie, bo mu nie przytaknęłam??? a może powinien odnieść się do tematu notki? Wystarczająco długo prowadziliśmy korespondencję na ten temat, miał czas poznać moje zdanie, a mimo to szuka pretekstu, aby mieć swoje na wierzchu. Dziękuję za pobożne życzenie, ale właśnie popsuto mi nie tylko niedzielne popołudnie ale sprawiono mi wielką przykrośc. Nie do śmiechu mi ale do płaczu.
UsuńBasiu, pod notką "Nie jestem za..." tuż po północy 9 listopada odpowiadałem w dwóch miejscach Barbarze - pierwszej odpowiedzi (w ujęciu chronologicznym - w tekście była poniżej) nie ma, jest druga, a więc coś mi się nie zgadza, z tym, co napisałaś (tym bardziej że przy tej notce nic nie ma o przypadkowym wykasowaniu). Przy czym zwróć uwagę, że wcale nie mam żadnych pretensji o to wykasowanie - nie rozumiem, jaki był powód wykasowania (pisałem o tym, że wcale Barbarze nie przylepiłem etykiety feministki, co mi zarzuciła, a przeciwnie - uważam, że zaczęła przenosić z wieców feministek pewne sformułowania, które do niej nie pasują, bo są wręcz sprzeczne z jej głównymi myślami), ale uznawałem, że pewnie masz rację, że pewnie tak trzeba było, choć ja tego nie rozumiem.
UsuńPodobnie rzecz się ma bpem Jareckim - cały czas miałaś do mnie pretensje, że doszukuję się całkiem niesłusznie jakiś pozytywów. Wtedy uważałem, że nie masz racji, ale przecież teraz uznaję, że choć tego nie rozumiem, to zapewne Ty masz rację (no bo ja jej nie mam).
O co więc masz pretensje? O to, że przyjmuję słuszność Twego spojrzenia (choć dla mnie jest niezrozumiałe), o to, że szanuję Twoją wolę i skoro nie chcesz, bym się odzywał na Twoim blogu, to już się nie odzywam? Nie rozumiem, co było niestosownego w moim zachowaniu na Twoim blogu, ale skoro wszystkich drażnię, no to się nie narzucam. Jest takie powiedzenie, że jak mówią ci, że jesteś pijany, to idź spać. Przecież się do tego zastosowałem - o co masz teraz pretensje?
Na mój blog jest zaproszony każdy. Przykro mi, że są tu takie nieporozumienia. To blog religijny.
UsuńPięknie siostra wzbogaca moją niedzielną Mszę Św. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję .
Z Bogiem
Ja też się cieszę, że mogę innym pomóc :) Pozdrawiam :)
UsuńSiostrzyczko, bardzo dziękuję za tą chwilę refleksji.
OdpowiedzUsuń"Panie zmiłuj się nade mną"
Amen :)
UsuńTen tekst jest wspaniały i skłania do refleksji. Doskonała chwila do rozmyślań właśnie w niedzielę. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMnie też dzisiejsza Ewangelia bardzo wzruszyła i sporo refleksji odczytałam w niej :)
OdpowiedzUsuńWspaniały ten blog. W Roku Wiary mogę dużo z niego skorzystać i wzbogacić się :)
OdpowiedzUsuń"Wszystko co miała".
OdpowiedzUsuńWdowa, zwykla, uboga kobieta, której nikt nie zna, której nikt nie uważa za kogoś ważnego. A jednak to właśnie ona może być wzorem do naśladowania dla wielu.
Oddała wszystko co miała. To zdanie powinno być dla nas mottem każdego dnia - oddać wszystko dla Boga.
www.panciepotrzebuje.blogspot.com
To prawda. Tylko Bóg jest wszystkim. Dziękuję :)
Usuń[*]
OdpowiedzUsuńŚwieczka niech się pali przy Tabernakulum i daje całe swoje światło dla Pana
Ale też niech zaświeci w naszym sercu :)
OdpowiedzUsuńNo ba.
OdpowiedzUsuń