Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus
im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak
wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi
jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie
wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja
jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Trzeba jeszcze raz przypomnieć sobie słowa z usłyszane w dzisiejszej Ewangelii:
„Jezus
przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na
ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w
imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co
wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do
skończenia świata” (Mt 28, 18-20).
Jezus
jest Bogiem. Jezus jest tym, który ma pełną władzę w niebie i na ziemi.
Daje nam nakaz misyjny, posyła każdego z nas, abyśmy głosili
Ewangelię i przez chrzest w imię Trójcy Świętej przyjmowali ludzi do
Kościoła.
Kiedy bierzemy do ręki Pismo Święte, przeczytamy, że
najważniejsze dla człowieka jest, aby osiągał niebo, osiągnął świętość,
osiągnął zbawienie. Dzisiaj w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego
postawmy sobie pytanie o o ten najważniejszy cel. O nasze osiąganie
nieba. O naszą drogę do nieba.
„Chrystus
zostawił nam wzór, abyśmy szli Jego śladami” – napisał św.
Piotr Apostoł w swoim pierwszym liście. Jak chcemy iść śladami Jezusa?
Co robić? Jak podążać do nieba?
Mężczyźni
w białych szatach z dzisiejszego pierwszego czytania powiedzieli do
Apostołów: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w
niebo?” To pytanie zostało skierowane do najbliższych uczniów Jezusa.
Ale i mamy prawo, a nawet obowiązek, aby takie samo pytanie zostało
postawione i nam.
Po
pierwsze: dlaczego stoicie? Dlaczego stoimy na ziemi? Stoimy, ponieważ
na tej ziemi postawił nas Bóg. Stworzył nas na swój obraz i
podobieństwo. Dał nam nawet wolność. Niestety, nadużyliśmy trochę daru
tej wolności. Pozwoliliśmy sobie na zło, grzech, cierpienie i śmierć.
Bóg jednak nie pogodził się z tym naszym losem. Potwierdzeniem jest
wcielenie, odkupienie, zmartwychwstanie, a dziś – wniebowstąpienie. Czy
zatem „stanie na ziemi” to nasz ostateczny cel? Nie.
Przychodzi
drugie pytanie owych mężczyzn: Dlaczego wpatrujecie się w niebo? To
jest pytanie również do nas: Dlaczego wpatrujemy się w niebo? Bo naszym
celem nie jest ziemia. Naszym celem jest niebo. I Jezus dzisiaj daje nam
tego przykład. Jesteśmy wezwani, aby stojąc na ziemi, wpatrywać się
jednocześnie w niebo. Kierować uwagę, swoje myśli i serce w stronę
niepojętego Boga. Bo ostatecznym celem i sensem naszego życia jest
niebo. Jest zjednoczenie z Bogiem.
Jak to niebo osiągnąć? Prosta odpowiedź : przez dawanie świadectwa.
Mówi
Jezus do Apostołów: Gdy Duch Święty zstąpi na was i otrzymacie Jego
moc, będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w
Samarii, i aż po krańce ziemi. Zatem, aby osiągnąć niebo potrzeba nam
dawać świadectwo o Jezusie. Dla Apostołów sprawa była
jasna. A co to znaczy dla nas? Dla nas powinien to być nasz dom
rodzinny, nasze codzienne środowiska, nasza ojczyzna. Tam mamy być
świadkami Chrystusa. Mamy świadczyć o Jezusie wśród nieznających
Boga, niewierzących, nawet wśród tych, którzy nie chcą o Nim słyszeć,
bo jest im niewygodny. Gdziekolwiek pojedziemy, na przykład do
pracy, mamy dawać świadectwo o Jezusie, a nie się Go wstydzić i udawać,
że Go nie znamy.
Czy w drodze do nieba jesteśmy sami? Czy w dążeniu do nieba jesteśmy sami? Nie, jest z nami przede wszystkim Chrystus – Droga, Prawda i Życie, który wskazuje właściwą drogę.
Niech
udział w każdej Eucharystii pomoże nam z jednej strony mocno stać na
ziemi, aby wszędzie być świadkami Chrystusa, z drugiej zaś strony niech
nam pomaga wiernie wpatrywać się w niebo, które jest naszym ostatecznym
celem. Miejmy autentyczną
wiarę w Chrystusa, który – mimo wniebowstąpienia – jest przecież z nami
przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Nieraz już tak było, że czułem wyraźnie, jak Duch Święty zstępuje na mnie i podpowiada mi, co mam mówić. Jak choćby wtedy gdy protestanci zaczęli atakować oo kamedułów, iż zamykają się w pustelni i odcinają się od świata, zamiast wychodzić do świata - podpowiedział mi wtedy, by zapytać, czy rzeczywiście sądzą, iż Jezus wychodząc na pustynię nagle przestał się zajmować problemami świata i sprzeniewierzył się misji, do jakiej Ojciec Go posłał?
OdpowiedzUsuńProste pytanie, które obnaża fałsz tego oskarżenia - nawet na pustyni można być wpatrzonym w swój własny pępek (dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy pozornie jest się w samym centrum wydarzeń tego świata), ale można też zajmować się problemami świata, gdy się jest na pustyni.
A jednak z tego mojego świadkowania nic nie wyszło :( Kiepski ze mnie świadek.
Dlaczego tak mówisz Leszku ? Nie jest tak źle. Każdy jest. Pan Jezus wiedział co robi w przeciwieństwie do nas. Pokazał nam idąc na pustynię, że aby wytrwać w pokusie, aby być wiernym i ufnym BOGU , a nade wszystko usłyszeć BOGA trzeba się odizolować. Tylko w ciszy przemawia PAN do człowieka. Nie w zgiełku i hałasie. W ciszy PAN do nas mówi i wtedy możemy GO usłyszeć.
UsuńPozdrawiam z Cserkeszolo [Węgry]. Moje świadectwo jest takie; nie znając języka bez problemu znalazłam kościół katolicki i protestancki. W katolickim byłam na niedzielnej mszy św. Niewiele zrozumiałam, ale przecież kiedyś u nas także msze św. były po łacinie i nie wszyscy kumali co się działo przy ołtarzu. O tym, że to Wniebowstąpienie poznałam po tym jak figurę Pana Jezusa Zmartwychwstałego procesją wyniesiono z kościoła [ołtarza] do zakrystii. Ludzi w kościele było mniej niż u nas, lecz kapłan wspaniały. Po mszy św. został przy drzwiach i każdego indywidualnie żegnał uściskiem dłoni i życzliwym słowem. W obawie, że powie coś do mnie, czego nie zrozumiem uprzedziłam go mówiąc LENGYEL VAGYOK. Reakcją na te słowa był uśmiech od ucha do ucha u księdza i okrzyk - o POLSKA [po polsku]. Było to bardzo sympatyczne. To dowód, że chociaż Pan pomieszał ludziom języki, to życzliwość nie zna barier ani granic. Bardzo miłe przeżycie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :) Basia
Dlaczego zamilkłaś Siostro Marto??? Dziś Boże Ciało, radosny dzień - spacer z Panem Jezusem po naszych miastach, wioskach i osiedlach.
OdpowiedzUsuń"... zagrody nasze widzieć przychodzi
i jak się dzieciom Jego powodzi..."
Witaj Basiu😃. Miło mi że ktoś tu o mnie pamięta 😘 .Jestem na urlopie i nie mam kompa to jedno, a drugie trzeba trochę odpuścić. Korzystam tylko z tabletu a na nim ciężko coś napisać. Od 25 czerwca jestem na rekolekcjach w Sandomierzu. Muszę się pochwalić, że byłam na Krzeptówkach 6 czerwca. Piękna uroczystość. Pozdrawiam z Radomia. Idę na procesję w swoim rodzinnym mieście.
OdpowiedzUsuń