„W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.
Dzisiejszy świat proponuje wiele dróg i wielu mistrzów. Te drogi i mistrzowie życia duchowego mogą zaprowadzić do prawdy, mogą pomóc w przyjęciu Jezusa, ale zawsze pozostaną jedynie pośrednikami. Najważniejsze jest korzystanie ze źródła. A jest nim Jezus Chrystus. Nie ma lepszej drogi i lepszego Mistrza w drodze do Boga niż Jezus.
Codzienny kontakt ze słowem Bożym, niedzielna Eucharystia, adoracja Najświętszego sakramentu, medytacja… to czerpanie z samego źródła, które prowadzi do prostoty i pokory serca, przemienia duchowo, jest „wewnętrznym balsamem” - przynosi ukojenie duszy. Przemieniając nas, przemienia innych, wnosi dobro i miłość w świat…
Jezus zaprasza wszystkich utrudzonych i obciążonych, by przyjęli Jego jarzmo, czyli powierzyli się Jego osobie. To wezwanie objawia serce Jezusa, które jest łagodne, delikatne, pokorne, ciche, dalekie od wyniosłości, emanujące pokojem i przelewające miłość na tych, którzy chcą przebywać w Jego bliskości. „Cichy i pokorny wskazują postawę Jezusa wobec Boga i wobec ludzi: wobec Boga – postawa ufności, posłuszeństwa i uległości. Wobec ludzi – postawa przyjmowania, cierpliwości, dyskrecji, gotowości do przebaczenia i służenia” (Bruno Maggioni).
Wezwanie Jezusa do utrudzonych i obciążonych wskazuje na kobiecy, macierzyński odcień Bożej miłości. Człowiek, który przyjmuje delikatne, pełne miłości jarzmo Jezusa jest jak proste, pokorne dziecko, szczęśliwe na łonie swej matki, gdyż jego pragnienia fizyczne, psychiczne i duchowe zostały zaspokojone .
Wszyscy doświadczamy, że życie jest trudem, ale często przyczyniamy się do tego sami. Tworzymy problemy, trudności, komplikujemy to, co proste, utrudniamy codzienność sobie i innym… Chwila spotkania z Jezusem pozwoli inaczej patrzeć na codzienność, wniesie w nasze życie większy pokój, harmonię… Jezus zapewnia nas, że gdy przychodzimy do Niego, mamy dla Niego czas, On nas pokrzepi…
Cyprian Kamil Norwid napisał, że odpocząć
oznacza „począć na nowo”. Chwila spędzona codziennie z Jezusem jest
odpoczynkiem, siłą, by na nowo poczynać trud codzienności. „Zechciejmy
polubić bycie przy Panu. Wtedy możemy wszystko Jemu powiedzieć, z Nim
omówić swoje pytania, swoje troski i swoje obawy. Możemy także wyrazić
swoje nadzieje, swoją wdzięczność, rozczarowania, prośby i pragnienia”
(Benedykt XVI).
Jakie miejsce w ciągu mojego dnia zajmuje kontakt z Jezusem? Czy doświadczam czasem bliskości serca Jezusa? Jaki rodzaj zmęczenia towarzyszy mojemu życiu? Czy moje zmęczenie wynika z trudu życia Ewangelią, czy z nudy i pustki życiowej? W jaki sposób odpoczywam? Czy mój odpoczynek służy innym?
Jakie miejsce w ciągu mojego dnia zajmuje kontakt z Jezusem? Czy doświadczam czasem bliskości serca Jezusa? Jaki rodzaj zmęczenia towarzyszy mojemu życiu? Czy moje zmęczenie wynika z trudu życia Ewangelią, czy z nudy i pustki życiowej? W jaki sposób odpoczywam? Czy mój odpoczynek służy innym?
Oj, przyznam, że ostatnio za dużo pracuję i jestem już mocno przemęczony (w czerwcu przepracowałem ponad 200 godzin, a był to miesiąc, który miał raptem 160 godzin roboczych). Ale przynajmniej byłem zadowolony, że ta moja praca znalazła uznanie u tych, na rzecz których pracowałem. Co prawda egzamin, jaki im zrobiłem, wyszedł bardzo kiepsko (tylko połowa zdała i to raptem na tróję), ale nawet ten nieudany egzamin zdecydowanie poszerzył ich umiejętności. Fajnie jest zaczynać dzień od Eucharystii i Jemu oddawać to, co się robi. Wówczas jarzmo staje się słodkie, a brzemię lekkie :)
OdpowiedzUsuńLeszku pracoholizm to wstrętna wada :) Z tego co piszesz jesteś profesorem :) Pozdrawiam :)
UsuńW firmie, w której pracuję, zajmuję się szkoleniem programistów. Tym razem szkoliłem programistów z firmy, która chce nawiązać z naszą firmą bliską współpracę. Byli to bardzo sympatyczni ludzie i tacy żadni wiedzy, że z wielką przyjemnością robiłem wszystko, by z tego szkolenia wynieśli jak najwięcej. A to najczęściej wymagało ode mnie, bym po całym dniu szkolenia zostawał jeszcze w pracy i coś tam jeszcze przygotowywał na następny dzień szkolenia. No a egzamin - ci ludzie mieli zbyt duże braki z wiedzy podstawowej, że mimo ogromnego postępu, jaki w trakcie szkolenia był bardzo wyraźny, zadanie egzaminacyjne okazało się dla nich za trudne - to samo, co inni robili bez namysłu, od nich tego namysłu wymagało (a o wyniku końcowym decydował stan zaawansowania prac po 8 godzinach od rozpoczęcia egzaminu).
UsuńTo masz bardzo odpowiedzialną pracę. Życzę siły :) Pozdrawiam "_
UsuńMoje zmęczenie wynika z nudy i pustki życiowej; nie umiem odpoczywać i nie umiem cieszyć się chwilą. Tak bym chciała umieć z Nim omówić swoje pytania, swoje troski i swoje obawy. Wyrazić swoje nadzieje, swoją wdzięczność, rozczarowania, prośby i pragnienia; może wówczas nie dokuczała by mi tak samotność.
OdpowiedzUsuńBasiu, martwię się o Ciebie : nuda , pustka , kochana coś nie tak , proszę zrewiduj swoje życie, oddaj je BOGU ON pokieruje Tobą :(
UsuńJest gorzej niż myślisz:( brakuje mi Twego wsparcia; może gdybyś była obok to byś mnie mobilizowała:( pozdrawiam
UsuńJestem na urlopie ale 200 km od ciebie :( Boże jak bardzo bym chciała bym Ci pomóc. Zadzwoń do mnie. Pozdrawiam :)
Usuń