Większa część ekipy, jak zauważyli, że są uzdrowieni, ucieszyła się i
poszła swoją drogą. Uzyskali to, czego oczekiwali. Jeden musiał się
wyłamać. U niego coś poszło inaczej. Nie zależało mu już tak bardzo na
zdrowiu ile na spotkaniu się z Tym Człowiekiem, który go uzdrowił.
Trudna sytuacja – musiał opuścić swoich kumpli, może wystawić się na ich
pośmiewisko.
Zastanów się nad tym, jak Bóg działa w Twoim życiu. Czy widzisz Jego
ślady? Co już do tej pory zrobił dla Ciebie, jak Cię uzdrowił? Czy
widzisz takie momenty w swoim życiu, gdzie Pan Bóg wzywa Cię do tego,
żebyś zostawił swoich i poszedł do Niego? Czy zależy Ci na spotkaniu z
Nim czy tylko na tym, żeby On rozwiązał Twoje problemy?
Trędowaci cierpią z powodu choroby. Trąd jest bardzo zaraźliwy – nie
mogą zbliżać się do nikogo (zakazuje im tego prawo) – nie mogą więc
również zbliżyć się do Jezusa. Nie dość, że cierpią chorobę i są
odrzuceni przez ludzi, to jeszcze nie mogą spotkać się z Bogiem…
Spróbuj wczuć się w ich beznadziejną sytuację. Odnieś to do swojego
życia. Co jest Twoim cierpieniem? Co sprawia, że jesteś odrzucany przez
innych? Co nie pozwala Ci podejść do Boga i sprawia, że jesteś daleko od
Niego?
Trędowaci wołają z daleka do Jezusa bo wierzą, że On może wszystko
zmienić. Są gotowi posłuchać i spełnić wszystko, byleby tylko
wyzdrowieć. Spróbuj sobie wyobrazić, jak głośno wołają, przekrzykują się
i machają rękami. Wystawiają się publicznie, pewnie wszyscy ich
wytykają i uciekają od nich. Może zdziwiło ich polecenie Jezusa, ale
uwierzyli Mu i poszli.
Zastanów się, czy zależy Ci na uzdrowieniu? Czy chcesz dołączyć do tej
ekipy krzyczących łachmaniarzy? Czy może wolisz schować się gdzieś ze
swoim trądem i żyć dalej swoim życiem? Czy jesteś gotów zrobić nawet
najprostszą rzecz, byleby być uzdrowionym?
Większa część ekipy, jak zauważyli, że są uzdrowieni, ucieszyła się i
poszła swoją drogą. Uzyskali to, czego oczekiwali. Jeden musiał się
wyłamać. U niego coś poszło inaczej. Nie zależało mu już tak bardzo na
zdrowiu ile na spotkaniu się z Tym Człowiekiem, który go uzdrowił.
Trudna sytuacja – musiał opuścić swoich kumpli, może wystawić się na ich
pośmiewisko.
Zastanów się nad tym, jak Bóg działa w Twoim życiu. Czy widzisz Jego
ślady? Co już do tej pory zrobił dla Ciebie, jak Cię uzdrowił? Czy
widzisz takie momenty w swoim życiu, gdzie Pan Bóg wzywa Cię do tego,
żebyś zostawił swoich i poszedł do Niego? Czy zależy Ci na spotkaniu z
Nim czy tylko na tym, żeby On rozwiązał Twoje problemy?
Panie, spraw abym zobaczył, jak Bóg mnie uzdrawia. !!!
A był to Samarytanin - to kluczowe zdanie - i to w takim najbardziej podstawowym znaczeniu - ono otwiera jak klucz. Żydzi pogardzali Samarytanami, uważali ich za gorszych i Samarytanie czuli się gorsi... To jednak miało na nich zbawienny wpływ, bo w przeciwieństwie do Żydów, nie uważali wcale, że wszystko im się należy. To dlatego tylko jeden z uzdrowionych wrócił, by dziękować - pozostali uważali, że im się to uzdrowienie po prostu należało...
OdpowiedzUsuń(i w ten oto sposób u Siostry napisałem to, co zamierzałem napisać w swojej notce - już notka niepotrzebna)
Dzięki :) zawsze czytam z wielką radością Twoje komentarze :) Pozdrawiam :)
UsuńPowinniśmy dziś szczególnie dziękować Bogu za osobę bł. Jana Pawła II. Już 27 kwietnia 2014 roku odbędzie się jego kanonizacja. Dziękuje, Panie, za tak wielkiego papieża i Polaka. Bogu niech będą dzięki!!!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak :)
UsuńKażdy inaczej interpretuje słyszaną treść Ewangelii i każdy akcentuje inne stwierdzenie. Siostra Marta stawia istotne pytania. Leszek akcentuje postawę roszczeniową 9 uzdrowionych; a nasz Proboszcz zaakcentował inny wątek; WDZIĘCZNOŚĆ, która pozwala poza otrzymanym darem dostrzec DARCZYŃCĘ. Eucharystia to DZIĘKCZYNIENIE. pozdrawiam
OdpowiedzUsuń