Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo
narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i
przybyliśmy oddać mu pokłon ...
... A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli
gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z
Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy
swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę .... (Mt 2, 1-12)
Żeby zaistniało nowe życie, muszą być do tego odpowiednie warunki.
Przyjazna i otwarta na życie rodzina, a przede wszystkim kobieta, matka.
Czy Jezus ma możliwość i warunki, aby mógł narodzić się w moim sercu, w
moim życiu? Jakie to są warunki? Czy mam w swojej codzienności
„przestrzeń” ciszy i milczenia, modlitwy, aby Jezus mógł być ze mną i
mówić do mnie? A może ja uciekam od ciszy, boję się samotności na
modlitwie? Może obawiam się narodzin Jezusa w moim życiu i traktuje to
jako utrudnienie i ograniczenie?
Mędrcy rozpoznali gwiazdę
nowo-narodzonego Króla. Rozpoznali tzn. zobaczyli znak i potrafili go
prawidłowo odczytać. Poza tym podjęli odważną i pełną wiary decyzję, aby
za tym znakiem pójść.
A ja? Czy mam już doświadczenie takiej „gwiazdy” w
moim życiu? Jak rozpoznaję „znaki” obecności Jezusa w moim życiu? Czy
rozpoznaję? A jeśli rozpoznaję, to czy potrafię te „znaki” prawidłowo
odczytać? Czy mam również odwagę, aby pójść za takim „znakiem-gwiazdą” w
nadziei, że poprowadzi mnie ostatecznie do spotkania z Chrystusem?
Na przychodzącego Jezusa można zareagować w różny sposób. Dla pasterzy
była to Dobra Nowina o pokoju i radości. Dla Heroda wiadomość o
narodzinach Jezusa (Mesjasza i Króla) była czymś przerażającym,
zareagował nienawiścią i agresją. Wielu w ogóle tego faktu nie zauważyło
albo byli obojętni. Moje serce i życie może również posiadać różne
„obszary”, w których Jezus jest witany z radością i pokojem, w innych z
lękiem i agresją lub obojętnie i z ignorancją.
Spróbuję się zastanowić,
zobaczyć i otworzyć całe swoje serce, aby zobaczyć różne „obszary”,
bardziej i mniej przychylne dla przychodzącego Jezusa. On pragnie
narodzić się w sercu każdego człowieka i chce, aby to było źródłem
pokoju a nie lęku.
Bóg jest Miłością, a w Miłości nie ma lęku!
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam swą drogę"
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze :) bo tylko ON może Cię poprowadzić do prawdziwego szczęścia :)
UsuńJest taka piękna kolęda "O gwiazdo betlejemska, zaświeć na niebie mym, tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym, zaprowadź do stajenki" bardzo pasuje do dzisiejszego święta :). To przecież gwiazda doprowadziła Trzech Króli do Jezusa.
OdpowiedzUsuńO tak piękna kolęda. Wczoraj całą niedzielę ją grałam tzn. na każdej Mszy św. Pozdrawiam :)
UsuńPotrzeba działania Ducha Św. aby w sercu człowieka panował pokój a nie lek. Jednak aby tak się stało potrzeba głębokiej wiary i zawierzenia; a nade wszystko Miłości. Czy my potrafimy miłować, tak jak umiłował nas Pan?
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam w "Naśladowaniu", że kto ma czyste sumienie nie ma w nim lęku. Coś w tym jest. Miłować natomiast, możemy się nauczyć tylko od PANA. JEGO MIŁOŚĆ jest czysta, wielka i bez-interesowana :)
UsuńI obyśmy nigdy nie pomylili tej gwiazdy z jakimiś fajerwerkami rozbłyskającymi na niebie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to ująłeś Leszku! ;-)
UsuńNiestety, co niektórzy uważają, że bez fajerwerek nie ma np. Nowego Roku. Dziwne ?! Dzięki Leszku, że wróciłeś :)
UsuńMam nadzieję, że dobrze z mężem podążamy za tą gwiazdą - zwłaszcza teraz gdy prowadzimy też naszego synka.
OdpowiedzUsuńWitaj Agnieszko :) Gratuluję synka :) Jestem pewna, że poprowadzicie go właściwą drogą :)Pozdrawiam w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńHehe mamy taką nadzieję. Na razie pierwszym krokiem ku temu był Sakrament Chrztu Św., który nasz malec otrzymał w święta. Wiele osób dziwiło się, że tak wcześnie chrzcimy no ale na co tu czekać, prawda? ;-)
UsuńBardzo dobrze, że zadbaliście o ten sakrament, dzięki niemu jest już dzieckiem samego BOGA :)
OdpowiedzUsuń