Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden folusznik na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!». I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy "powstać z martwych"
Wstępowanie na górę, przebywanie na niej
posiada w Ewangeliach głębokie znaczenie. Jezus wstępuje na górę
Błogosławieństw, górę Tabor, górę Oliwną, górę Kalwarię. O ile na górę
Synaj zstępuje Jahwe, Bóg odległy i niedostępny dla prostego Izraelity, o
tyle na górach, które wybiera Jezus objawia się Bóg – Człowiek, do
którego może przystąpić każdy. Góry, na które wstępuje Jezus, nie są
niedostępnymi szczytami, ale otwartą przestrzenią, na którą zaprasza
wszystkich spragnionych miłości i prawdy.
Życie duchowe jest wiernym kroczeniem za z Jezusem
na wszystkie góry, na których On sam przebywał; nie tylko na górę
Przemienienia, ale również na górę walki wewnętrznej (Oliwną) i górę
męki i cierpienia (Kalwarię). Naśladowanie Jezusa jest wiernym
podążaniem za Mistrzem w chwilach radości, cierpienia i trudu oraz
chwały.
Na górze Tabor Jezus przemienił się w obecności uczniów. Jego zewnętrzny wygląd
jest symbolem tego, co działo się w Jego wnętrzu; bliskości
i całkowitej więzi z Ojcem. W podobny sposób promieniowała twarz
Mojżesza na Synaju, gdy rozmawiał z Bogiem (Wj 34, 29-30). Lśniąco
białe szaty Jezusa są natomiast promieniowaniem boskości. Wszystko w Nim
jest jasne, czyste, świetlane, objawia piękno i światło Boga. Św.
Łukasz podkreśla, że przemienienie miało miejsce w czasie modlitwy.
Modlitwa przemienia. Dzięki niej wszystko może stać się jasne,
przejrzyste, czyste… Niepotrzebne są wtedy maski, iluzje. Pozostaje
prawda o naszej słabości, ale również o wielkości.
Przemienienie Jezusa
na górze Tabor dokonało się w obecności Mojżesza i Eliasza. Według
tradycji żydowskiej Eliasz nigdy nie umarł (został wzięty jako żyjący do
nieba), natomiast Mojżesz został pogrzebany przez samego Boga w
nieznanym miejscu na górze Nebo. Obydwaj mieli pojawić się w czasach
mesjańskich, zapowiadając bliski koniec świata.
Obecność mężow Bożych
rodzi w Apostołach uczucia ambiwalentne. Z jednej strony duchową
fascynację. Wyraża ją Piotr, który chce utrwalić ten moment i zbudować
trzy namioty dla Jezusa, Mojżesza i Eliasza. Propozycja Piotra nawiązuje
do obecności Boga w Namiocie Spotkania w czasach Mojżesza. Zawiera
jednak niezrozumienie. Trzy namioty oznaczają „trzy domy” dla trzech
nauczycieli. W ten sposób zrównuje Jezusa z Eliaszem i Mojżeszem. Bóg Ojciec koryguje myślenie Piotra; wskazuje na Jezusa jako na
Mesjasza, jedynego Syna Bożego, prawdziwego nauczyciela boskości i
wzywa do posłuszeństwa Jemu: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. Eliasz i Mojżesz, podobnie jak uczniowie są sługami. Z drugiej strony w uczniach pojawia się lęk, strach, świadomość bóstwa Jezusa i dystansu, jaki dzieli uczniów od Niego. Ambiwalentne uczucia uczniów są wynikiem mistycznego obcowania z tajemnicą świętości i wielkości Boga, a z drugiej strony doświadczeniem Jego bliskości, która rodzi przyjaźń: Wy
jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale
nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co
usłyszałem od Ojca mego
(J 15, 14-15).
Czy chcę wstępować z Jezusem
na szczyty życia wewnętrznego? Której góry się najbardziej boję, unikam?
Czy doświadczyłem już przemieniającej mocy modlitwy? Czy moja twarz
„promieniuje” dobrocią, życzliwością, miłością? Czy doświadczenie Bożej
obecności rodzi we mnie radość i bojaźń bożą? Co we mnie wymaga jeszcze
przemienienia?