„A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim? Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko, że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!”.
Dzisiejsza Ewangelia przypomina
fundament życia duchowego i życia w ogóle. Sensem życia, fundamentem i
najważniejszym przykazaniem jest miłość. Miłość w potrójnym wymiarze:
Boga, bliźniego i siebie.
1. Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. Bóg
nie może być na końcu kolejki naszych wartości. Bóg zawsze jest
pierwszy i tylko On jest Panem naszego życia. Dlatego nie możemy Go
kochać jedynie miłością sentymentalną, uczuciową, dewocyjną. Bóg chce,
byśmy Go kochali miłością totalną, całkowitą – całym sercem, całym
wnętrzem, duszą, umysłem, całą osobą, całym życiem. Nasza duchowość,
umysł, uczucia, zmysłowość powinny być „przestrzenią przyjmowania i
dawania miłości”. Prawdziwa miłość oddaje wszystko. Nie zatrzymuje
niczego dla siebie. Jezus nie boi się stawiać nam radykalnych, a nawet
wydawałoby się niemożliwych wymagań. Mówi: „Bądźcie doskonali, jak
doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (por. Mt 5, 48).Pośród różnych zniekształceń, zawirowań świata powinniśmy często powracać do radykalizmu Ewangelii. W niej wszystko jest czyste, bez zniekształceń, radykalne, boskie. Słowo „w połowie” jest określeniem nieewangelicznym. Wszystko powinno być „całe”: serce, dusza, rozum, siła.
2. Będziesz miłował bliźniego swego. Przykazanie miłości Boga i bliźniego stanowi całość. Nie można ich oddzielać. Jeżeli nie kochamy Boga, źródła miłości, to miłość bliźniego jest iluzją. I odwrotnie, jeżeli nie kochamy bliźnich, to nie łudźmy się, że kochamy Boga.
Nie posiadamy dwóch serc; jednego czystego, szlachetnego, którym kochamy Boga i drugiego, które przez doświadczenia życiowe stało się podejrzliwe, egoistyczne, nieczyste. Mamy tylko jedno serce i nim kochamy Boga i ludzi. Dlatego relacja do ludzi jest „barometrem” więzi z Bogiem. Nie musimy w życiu wybierać między Bogiem a człowiekiem; Bóg stał się również człowiekiem i utożsamia się z człowiekiem.
3. Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Zdrowa, wolna od egoizmu miłość siebie jest podstawą miłości bliźniego i w konsekwencji Boga.
Miłość siebie bywa często dewaluowana. Sama słyszałam kilka kazań, w których podkreślano, że człowiek powinien być jak świeca, spalać się całkowicie, nie myśląc w ogóle o sobie i nie troszcząc się o swoje podstawowe potrzeby. Taka miłość zwykle prowadzi do duchowej pustki i wewnętrznego wypalenia. Zwykle jest wynikiem źle rozumianego altruizmu.
Jeżeli nie kochamy siebie, nie będziemy w stanie kochać innych. Jeżeli nie potrafimy ofiarować sobie prostego ludzkiego miłosierdzia i współczucia, nie jesteśmy zdolni ofiarować go innym. Właściwie najwięcej dajemy innym, akceptując swoje życie, kochając siebie. „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego” oznacza: „uczyń i ofiaruj najpierw sobie to, co chcesz uczynić i ofiarować bliźnim, bądź dobry dla siebie, pokochaj siebie”.
Czy Bóg jest w moim życiu rzeczywiście pierwszy? Kogo jest mi najtrudniej pokochać? Dla jakich osób nie ma jeszcze miejsca w moim sercu? Czy już pokochałem siebie?
No właśnie - tyle jest nieporozumień związanych z miłością do siebie, a przecież to jest tak proste, jak Siostra napisała.
OdpowiedzUsuńOwszem jest to bardzo proste, ale jak często nie potrafimy sobie wybaczyć ? :( I to jest smutne. Więc jak możemy wybaczyć i pokochać bliźniego skoro mamy tyle problemów ze sobą ? Sama też stawiam sobie te pytania. Staram się sobie odpowiedzieć, ale idzie opornie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie; "„Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (por. Mt 5, 48)." a szwagierka mi uświadomiła, że nawet Jezus nie był doskonały, bo został w świątyni nie uprzedzając o tym opiekunów. Musieli Go szukać i zamartwiać się o Niego. Przysporzył im zmartwień.
OdpowiedzUsuńKażdy pojmuje inaczej miłość siebie i bliźniego. Każdy też otrzymał inną wielkość tego daru miłowania. To wszystko jest takie względne.
pozdrawiam
To czytanie Ewangelii zawiera kilka wątków. Jednym z nich jest;
OdpowiedzUsuń"powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę,..."
1) Wystawianie Boga na próbę, jakże często praktykowane przez nas w życiu. Ileż to razy urządzamy koncert życzeń? Jakże często spełnienie naszych życzeń godziłoby w interes innych?
2) jaki powinien być katolik? pozwolić się wykorzystywać, być naiwnym?
a jak zostanie uderzony w jeden policzek, to nadstawiać drugi? czy Jezus nadstawił drugi policzek, gdy przed Piłatem został uderzony? NIE. Bronił się. To miłowanie siebie daje nam prawo obrony... i tak dalej.
To prawda, niestety. Nam się wydaje, że Bóg jest od spełniania życzeń. BÓG sam wie co dla nas najlepsze, zdajmy się na JEGO WOLĘ.
OdpowiedzUsuń