Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł,
przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich
tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni,
którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni
miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca,
albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią
prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was,
i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i
radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.
Dobra Nowina zawarta w słowach Jezusowych błogosłwieństw brzmi: nic nie jest w stanie odłączyć nas od szczęścia. Nic nie jest w stanie odłączyć nas od Jezusa. Czasami będzie w życiu świetnie, czasami będzie źle, ale zarówno wtedy, kiedy będzie świetnie, jak i wtedy kiedy będzie ciężko, szczęście jest w naszych rękach. Pan Jezus je tam złożył i mówi do nas: słabych, ubogich, smutnych, pozbawionych wielu rzeczy: "Jesteście błogosławieni, szczęśliwi, ponieważ to wy będziecie pocieszeni i nasyceni, bo to do was należy królestwo niebieskie".
Wejście w grono świętych jest wejściem we wspólnotę żyjącą miłością, która ma
to do siebie, że zawsze promieniuje. Jeżeli ktoś otwiera swoje serce na
spotkanie z człowiekiem wielkiego formatu, to pozostaje pod działaniem
doskonałej miłości wspólnoty ludzi świętych i w atmosferze ich miłości o wiele
łatwiej mu wędrować ewangeliczną drogą.
Miałem to szczęście, że spotkałem kiedyś ks. prał. Zygmunta Malackiego. Mój kontakt z nim właściwie niewiele wykraczał poza spijanie słów z jego kazań - ale to i tak dużo. Pamiętam, że jak ks. Prymas przeniósł go do św. Stanisława Kostki, to napisałem, że przynajmniej jedna jest tego zaleta, bo teraz będzie mógł poprowadzić rekolekcje w św. Annie. Ks. Bogdan Bartołd (który po ks. Zygmuncie został Rektorem św. Anny) nigdy go nie zaprosił, ale za to ks. Zygmunt na powitanie nowej parafii poprowadził rekolekcje u siebie - to była prawdziwa uczta!
OdpowiedzUsuńTo wspaniale, że są lub byli tacy księżą, którzy tyle dobra pozostawili po sobie. Wspaniale, że o tym mówisz. Bo jeżeli my będziemy pamiętać o naszych bliskich oni zawsze będą żyli :) dzięki za świadectwo :)
UsuńChciałabym kiedyś pójść do Nieba...
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś chce to tego dokona :) Myślę, że każdy z nas kochający BOGA chce tam być i widzieć GO :) Dlatego trzeba nam pracować nad sobą i troszkę się potrudzić na tym łez padole :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się modlić za naszych bliskich zmarłych, bo oni tego potrzebują. A my musimy dążyć do świętości :). Pozdrawiam Siostrę! Fajny blog!
OdpowiedzUsuńO, tak ! Oni oczekują naszej pomocy, ale my otrzymujemy ja też od nich :) Dziękuję i zapraszam częściej :)
OdpowiedzUsuń"Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty!” (Kpł 19, 2)
OdpowiedzUsuńTo jest jedyny powód dla którego mamy być święci - bo On, Bóg nasz, jest święty.
Dla Niego, przez Niego i w Nim - świętymi bądźmy!
Amen !!! :)
OdpowiedzUsuń