sobota, 4 lipca 2015

XIV NIEDZIELA ZWYKŁA

                               
                            (Mk 6, 1-6 )
Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro [...] Bo z obfitości serca mówią jego usta (Łk 6, 45). Świadectwo czy publiczne wyznawanie wiary (w rodzinie, grupie przyjaciół, wspólnocie zakonnej czy środowisku pracy) jest autentyczne, gdy wypływa z głębi, z wnętrza. Gdy żyjemy Jezusem, Jego słowem, pozwalamy, aby zapuszczał w naszym życiu korzenie , usuwał nasze lęki, gdy ufamy Mu szczerze i zawierzamy siebie, rodzi się odwaga wiary.
Po pierwszym sukcesie, Jezus ponosi „fiasko ewangelizacyjne”. Starożytne przysłowie mówi: Prorok jest lekceważony w swojej ojczyźnie, a lekarz nie uzdrawia swoich znajomych. W swojej ojczyźnie, w Nazarecie, na progu działalności misyjnej, w obecności współziomków, bliskich i swojej Matki zostaje odrzucony, niezrozumiany, zlekceważony. Mieszkańcy Nazaretu nie poszli za pierwszym natchnieniem i zdumieniem nauką Jezusa. Zakwalifikowali Go i zaszufladkowali: jest zwyczajny, biedny, przeciętny jak oni. Do tej ciasnoty osądów, opinii, które duszą głos prawdy, doszła jeszcze jedna z wad – zazdrość.
„Fiasko” Jezusa w Nazarecie jest lekcją dla jego uczniów, dla nas. Stając w obliczu niepowodzenia, porażki, niezrozumienia, odrzucenia, w ostrzu krytyki, przypominajmy sobie, co przydarzyło się naszemu Mistrzowi. Przypominajmy sobie również Jego ostrzeżenie: Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził [...] Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać (por. J 15, 18-25) i w pokorze prośmy Go o odwagę i moc Jego Ducha.
Mimo pozornego fiaska, Jezus nadal w wolności głosi Ewangelię. Po odrzuceniu w Nazarecie nie próbuje szukać innych bardziej wyrafinowanych form i metod nauczania. Czyni to samo, co przedtem. Podąża ewangeliczną drogą. Głęboko wierzy w słuszność swojej misji otrzymanej od Ojca. Wolność pozwala Mu przekraczać ramy jednego miejsca i iść wciąż naprzód i dalej, stawać wobec nowych wyzwań, przekraczać ciasnotę miejsc i ludzkich serc.
Jakie jest moje wewnętrzne bogactwo? Co wychodzi z mego serca? Czy jest we mnie wewnętrzna spójność pomiędzy tym, czym żyję, a tym, co wyrażam na zewnątrz?  Jak zachowuję się w sytuacjach porażki? Jak reaguję wobec niezrozumienia i odrzucenia przez innych?

        Od 5 - 11  lipca  wyjeżdżam na rekolekcje. Bardzo proszę o modlitwę moich Przyjaciół
   blogowiczów. Zapewniam o swojej pamięci w modlitwie.
       

9 komentarzy:

  1. He, he - sprytne! Siostra pyta o zachowania w sytuacji porażki; słowo sytuacja silą rzeczy nakreśla jakieś ramy jednorazowości. A co w sytuacji permanentnej porażki trwającej powiedzmy 30 lat? To jakby inny kaliber!
    M. Pawlikowaka-Jasnorzewska ujęła to tak:
    I nic.
    Jestem może bledsza,
    trochę śpiąca
    trochę bardziej milcząca
    lecz widać można żyć bez powietrza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dedykuję Ci piosenkę "Powietrzem moim jest....." z YouTube :) k

      Usuń
    2. Piękna piosenka i adekwatna do problemu Leszku :) Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Tak, to piękna piosenka. Ale przecież On przychodzi do nas w konkretnych ludziach. Proszę więc się nie dziwić mojemu zwątpieniu, czy na cokolwiek się Mu przydałem.
      Jednak to pisałem przed tygodniem - jeszcze tej samej niedzieli zaczęła się we mnie rodzić nadzieja, że może tak całkiem Go nie zawiodłem, może jakiś pożytek ze mnie miał?

      Usuń
    4. Jestem przekonana, że robisz swoimi postami, komentarzami dobrą robotę i PAN jest zadowolony z Ciebie. Jeżeli o NIM głosisz jesteś JEGO apostołem i nie wolno Ci Leszku w to wątpić. A, że piszesz o nadziei to wspaniałe :) Bez nadziei ciężko żyć :) Pozdrawiam i dziękuję, że jesteś :)

      Usuń
  2. Czy my jesteśmy lepsi od współziomków Jezusa? czy nie targają nami te same namiętności i emocje? ot- taka już natura ludzka obdarzona wieloma słabościami, a szatan tylko czeka na nasze potknięcia;powątpiewanie i rozterki. Zaufać Panu w każdej chwili i w każdej sytuacji; Boże - niech się dzieje Twoja wola, a nie moja....
    Hhhmmm> rekolekcje - czego Ci życzyć? otworzenia się na łaskę Pana byś miała oczy i widziała; byś miała uszy i słyszała i serce przepełnione Bożą miłością; Boże prowadź; Boże błogosław; Boże pomagaj : pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i dolączam się do życzeń dla Siostry:) :) Krystyna.

      Usuń
    2. Dziękuję za pamięć :) Rekolekcje były wspaniałe , rekolekcjonista potrafił dotrzeć myślę, że do każdej z nas. Miałam oczy, uszy , serce i rozum otwarty na działanie Ducha świętego. Mam Nadzieję, że zaowocuje to wszystko przez ten rok :) Pamiętałam o każdym z was w modlitwie :) Pozdrawiam mile :)

      Usuń
    3. Wielkie dzięki za pamięć o nas na modlitwie :) może i ja kiedyś odczuję owoce Twej modlitwy za mnie. Czasami jest mi tak smutno :( smutas ze mnie, bo tak naprawdę to nie mam wielkie powodu do narzekania. Ludzie mają dużo większe zmartwienia i problemy. Szczęśliwi którzy potrafią cieszyć się"byle czym". Mam nadzieję, że opiszesz trochę tematy poruszane na rekolekcjach podtrzymujące ducha :) pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń