sobota, 13 września 2014

ŚWIĘTO PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO

                                
 
                                                                                                  
                                                               (J3, 13-17)

„Jezus powiedział do Nikodema: I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. A Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

    W czasie nocnej rozmowy z Nikodemem, przedstawicielem żydowskiej elity religijnej, Jezus odwołuje się do wydarzenia z czasów wędrówki Izraelitów przez pustynię. Pomimo doświadczania Opatrzności, lud szemrał, buntował się, kłócił się z Mojżeszem, poddawał w wątpliwość dobroć Boga. Odpowiedzią była „kara”. Pojawiły się węże, dziesiątkując ludność. Wówczas lud zwrócił się do Mojżesza, który w modlitwie wstawienniczej uzyskał przychylność Jahwe. Bóg nakazał sporządzić Mojżeszowi miedzianego węża i powiesić go na palu; ktokolwiek z wiarą spojrzał na niego, przeżył.  Księga Mądrości podkreśla istotę cudu na pustyni; jego przyczyną nie był wąż lub magiczne spojrzenie na niego, ale wiara Bogu: A kto się zwrócił do niego, ocalenie znajdował nie w tym, na co patrzył, ale w Tobie, Zbawicielu wszystkich (Mdr 16, 7).
    To prastare wydarzenie z historii Izraela Jezus odnosi do swojej męki i śmierci. Zapowiada w ten sposób swoje wywyższenie na krzyżu. Żydzi wielokrotnie chcieli ukamienować Jezusa, gdyż uważali Go za bluźniercę. Jednak Bóg nie chciał, by Jezus został ukamienowany. Człowiek ukamienowany staje się niejako niewidoczny, spłaszczony. Jezus natomiast miał być ukazany w całej postaci i w pełnym świetle na krzyżu, by można Go było kontemplować i adorować. Jezus wchodzi na górę Kalwarię. Jest to ruch wstępujący, prowadzący do Ojca. Na Golgocie zawiśnie w miejscu centralnym, pomiędzy dwoma innymi złoczyńcami. Św. Jan ukazuje krzyż Jezusa jako tron Króla i miejsce wywyższenia Jezusa: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM (J 8, 28); A Ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J12, 32). Jezus na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie swoją miłością.
    Krzyż Jezusa mówi, albo raczej krzyczy o miłości Boga do człowieka. Miłość jest najważniejszym słowem wypowiedzianym przez Boga, co więcej, należy do istoty Boga, bo Bóg jest miłością (1 J 4, 8). Bóg jednak nie "zachowuje" miłości dla siebie, ale dzieli się nią ze światem, z człowiekiem. Świat, chociaż grzeszny, jest w sercu Boga. Zrodził się z Jego miłości, żyje dzięki niej i zbawi się dzięki niej. Największym znakiem miłości Boga jest Jego Syn. Bóg zachowuje się jak kochający, zakochany, który ze względu na świat oddaje i ryzykuje życiem własnego Syna. Bóg kocha świat miłością "bałwochwalczą" (K. Berger). Daje człowiekowi udział we własnym nieśmiertelnym boskim życiu.
   W jakich sytuacjach szemrzę wobec Boga? Co sądzę o karze Bożej? Czym jest dla mnie krzyż? Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmuje kontemplacja Jezusa na krzyżu? Czy dostrzegam miłosne znaki działającego nieustannie Boga?

6 komentarzy:

  1. Nie wiem co napisać? czy szemrzę wobec Boga? co by to miało oznaczać? Czym jest dla mnie krzyż? masz na myśli krzyż Chrystusa czy mój, życiowy krzyż, który trwały ślad na psychice wyciska ? oj, trudna to rozmowa o krzyżu ;pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Kto chce iść za MNĄ niech weźmie swój krzyż i naśladuje MNIE " to jest cała odpowiedź. Warto usiąść i pomedytować nad prośbą PANA. Pamiętaj Basiu dzięki Krzyżowi,który Chrystus przyjął mamy nadzieję na życie wieczne :) Pomyśl - to jest MIŁOŚĆ. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Panie Jezu- Ty byłeś Bogiem, a z trudem przebyłeś krzyżową drogę;
      bowiem miłość Twa doskonała; sił i odwagi Ci dodawała;
      a mimo to wydałeś okrzyk zwątpienia;
      "Boże mój, Boże czemuś Mnie opuścił".
      U mnie takiej miłości, cierpliwości i wytrwałości nie ma,
      więc wlokę swój krzyż, niczym przymuszony Cyrenejczyk;
      a choć uwiera, wyciska łzy z oczu i wbija się w obojczyk;
      to wciąż tli się nadzieja, że dowlokę go do obiecanego Nieba.

      Usuń
    3. Z pewnością tak Basiu:) Pan widzi Twoje wysiłki i przyjdzie czas, że Ci je wynagrodzi tylko MU ufaj i wierz :)

      Usuń
  2. Jezus na krzyżu przyciąga wszystkich do siebie swoją miłością. - ale czy ludzie chcą widzieć tę miłość? Czy współczesny człowiek nie woli przypadkiem myśleć, że wszystko sobie zawdzięcza? (a jeśli już myśli o Nim, to tylko po to, by Jego obarczyć odpowiedzialnością za swoje niepowodzenia..)
    Jezu, dlaczego nie potrafię zarażać innych swoją miłością do Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że w swojej pysze i miłości własnej niestety tak myślimy, co jest bardzo smutne:( ale widzisz Leszku jaki PAN jest wielki,że mimo wszystko kocha nas takimi jakimi jesteśmy , niewdzięczni. A na tamtym świecie dowiesz się ile osób dzięki Tobie poznało i pokochało PANA :) Pozdrawiam :)

      Usuń