sobota, 11 stycznia 2014

NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO

Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? Jezus mu odpowiedział: Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. (Mt 3,13-17)

   Ludzie przychodzili do Jana, by On ich ochrzcił, zanurzył w wodzie, co miało być symbolem nawrócenia, zostawienia za sobą tego wszystkiego, co ich oddalało od Boga. W tym kontekście pojawia się pytanie, po co Jezusowi taki chrzest? Przecież nie miał On żadnego grzechu, nie miał potrzeby nawrócenia. Możliwe, że Jezus poprzez swoje przyjście na chrzest Janowy, chciał pokazać, że On bierze wszystkie grzechy na siebie, że to jest Jego misja. Jezus wie, co ma czynić. I tutaj pojawiają się pytania dla Ciebie. Z jednej strony, czego Bóg od Ciebie oczekuje, do czego Ciebie wzywa? A z drugiej, gdzie w swoim życiu odrzucasz Jego głos, Jego wołanie? Co w Tobie wymaga reformy, zmiany, jakie rzeczy świadczą o tym, że potrzebujesz nawrócenia?
   Jan jest świadomy, kim jest Jezus, pomimo tego, że On jeszcze nie zaczął swojej publicznej działalności, nie zaczął czynić cudów i nauczać z mocą. Taką świadomość wielkości drugiej osoby, posiada każdy, kto jest w bliskiej relacji z Bogiem, ta relacja daje mu niezwykłą wrażliwość na Boże działanie w świecie. Reakcja Jana, który uznaje w Jezusie kogoś większego, oraz reakcja wielu z nas, którzy zasłaniamy się fałszywą pokorą, stwierdzeniami, że czegoś nie potrafimy, że są lepsi od nas, ale mówimy tak tylko w tym celu, by czegoś nie zrobić. Która postawa jest Ci bliższa? Przypomnij sobie ostatnie konfrontacje ze znajomymi. Każdy swoje powołanie winien spełniać tak jak potrafi najlepiej. Niestety możesz także uciec w drugą skrajność, gdy uważasz siebie za osobę najlepszą, niezastąpioną.
Dlatego by móc spojrzeć na siebie w sposób obiektywny, z miłością, potrzeba żyć w bliskiej relacji z Bogiem, wsłuchiwać się codziennie w Jego głos, głos, który mówi: Jesteś moim umiłowanym dzieckiem? A inni ludzie są Twoimi braćmi i siostrami. Czy pozwalasz sobie na takie chwile bliskości z Bogiem Ojcem?
   Jezus zostaje zanurzony w Jordanie i wychodzi na brzeg. Kolejne wydarzenia tej sceny stają się miejscem odnajdywania swojej misji życiowej. Tak dla Jezusa jak i dla Jana, ludzi obserwujących oraz także dla Ciebie. Misje są różne. Jezus zostaje wyprowadzony przez Ducha Świętego na pustynię, by tam przygotować się do głoszenia nauki o Królestwie Bożym. Jan, ludzie tam przebywający i Ty otrzymujecie misję słuchania Jezusa, bycia mu posłusznym, podążania Jego drogą. Jezus potrzebuje Ciebie, ale ta potrzeba nie wynika z Jego braków, niedociągnięć, ale potrzebuje Cię ze względu na swoją miłość, pragnienie Twojego dobra. Spójrz teraz na swoje życie i zobacz każde dobro, jakim Bóg Cię obdarza i jak pragnie, by się tym dzielić z innymi.
       Panie, proszę  CIĘ  o łaskę odnajdywania woli Boga w swoim życiu, każdego dnia.

9 komentarzy:

  1. A jutro na Jasnej Górze o godz. 13;00 chrzest wnuczki mojej siostry; Wiktoria - bo takie imię zostanie nadane jej na chrzcie stanie się umiłowanym dzieckiem Boga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem bo czytałam :) tylko na kartce się chyba pomylili bo napisali Weronika :) Pozdrawiam Cię Basiu :)

      Usuń
  2. Ależ On potrzebuje mnie (Ciebie, jego, ją - każdego) bym był narzędziem w Jego rękach. Oczywiście to wynika z tego, że On mnie kocha (a więc pragnie, bym ja nauczył się kochać) oraz z tego, że kocha tego, do kogo mnie chce posłać - ale to jest na tyle istotne, że warto to wyróżnić.
    Ale z tym wiąże się jeszcze jedno zagrożenie (i sam tego najbardziej się obawiam) - grozi nam, że raz odczytaną wolę Bożą możemy zacząć traktować jako stałą, niezmienną. Tymczasem może być tak, że ta rola już dawno się wypełniła, a my możemy tego nie zauważać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Leszku- chrzest Jezusa inauguruje misję nauczycielską Zbawiciela. Czy jego misja zakończyła się wraz ze śmiercią na krzyżu? Moim zdaniem; NIE!. Podobnie jest z nami, jeśli nawet nasza rola zakończy się z chwilą zatknięcia krzyża w naszej mogile, to pozostaną po nas uczynki [dzieła], które będą owocować w działaniu innych. Dla przykładu; kiedy mój kościół został konsekrowany, to tak właśnie pomyślałam - moja rola skończona. Teraz już inni ofiarnie działają i udzielają się; służba ołtarza, kościelni, Marianki, etc. Pomyślałam przez moment, że dla mnie już tam nie ma miejsca. A tu nagle zaświtała potrzeba zorganizowania pielgrzymki parafialnej [w 10-ta rocznicę zainicjowanych przeze mnie spotkań modlitewnych dla reaktywacji pomysłu budowy kościoła] jako votum dziękczynne za tą świątynię, do grobu Patrona - św.Ojca Pio oraz do grobu św. J.P.II [czyli po kanonizacji], Którego to ja prywatnie obrałam za Patrona budowanej świątyni. Wedle tego, moja rola nie jest skończona, wciąż przychodzi nowe natchnienie. A kto dostąpi łaski i błogosławieństwa w czasie tego pielgrzymowania, to już wola Boża. Nawet gdy mnie już nie będzie- realizacja woli Bożej będzie kontynuowana przez innych i to nie tylko w kwestii kościoła, lecz poprzez kontynuację naszych życiowych wartości [np. przez nasze dzieci i wnuki]; pozdrawiam

      Usuń
    3. Masz rację Leszku. Dlatego trzeba nam być czujnymi i ciągle na nowo rozpoczynać każdego dnia pracę nad sobą w wypełnianiu woli BOGA :) Cieszę się, że tak wspaniale komentujecie, wiele się od was uczę :) Pozdrawiam mile :)

      Usuń
    4. Basiu, ale moje dylematy są znacznie bardziej trywialne - mój ciągle nierozstrzygnięty dylemat dotyczy mojego pisania i tego, co do tego pisania doprowadziło. Cały czas się boję, że ta rola już dawno się wypełniła, a ja niepotrzebnie w niej nadal trwam.

      Usuń
    5. Leszku- mam ten sam dylemat; pozdrawiam

      Usuń
  3. Basiu, nie wolno nam zasiąść na laurach tylko dokąd chodzimy oddychamy musimy być czynni i nie szczędzić sił dla PANA, bo tylko ON jest naszym Nauczycielem i ON nas prawdziwie kocha. Kto z nas dałby się ukrzyżować dPozdrawiam :)la bliźniego ??????

    OdpowiedzUsuń