(Ga 6,14) Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata.
Każdy z nas musi zadać sobie kiedyś takie pytanie . Kim jest dla mnie Chrystus? Ile On
dla mnie znaczy? Co z tego wynika dla mojego życia?
Więc może trzeba by sobie to pytanie postawić i jakoś się wobec Boga
określić? Albo wierzę i ufam Mu, i jest On moim Panem i Zbawcą; albo też nie
chcę, by miał On z moim życiem cokolwiek wspólnego i wtedy daję sobie spokój
z religią i Kościołem. Byłaby to sytuacja jasna i uczciwa, a Bóg potrafi to
uszanować. Niestety, na ogół boimy się takiej jednoznaczności i wolimy stosować
zasadę: Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, a raczej Panu Bogu ogarek. A wszystko wynika chyba z tego, że za mało znamy Boga. W gruncie rzeczy nie
wiemy, w co mamy wierzyć i komu powierzyć swoje życie, i dlatego przychodzi nam
to tak niemrawo. Zamiast żywej wiary i osobistej relacji z Bogiem bliskim,
znanym i kochanym, pozostają z konieczności jedynie pewne zasady, obyczaje
i obrzędy religijne: posty piątkowe, kolęda, sporadycznie msze, a od wielkiego
święta spowiedź. Ale gdyby kogoś zapytać, po co to robi, nie potrafiłby
odpowiedzieć, albo też zdziwiłby się, po co w ogóle te pytania.
Najprawdopodobniej większość z nas potrafiłaby wyrecytować jakąś formułkę dotyczącą Pana Jezusa. I prawdopodobnie byłaby to formułka poprawna: że jest to Syn Boży, Zbawiciel. Formalnie odpowiedź dobra, tyle tylko, że pusta, niewiele mówiąca. Święty Piotr w pierwszym odruchu także udzielił takiej odpowiedzi. Była to rewelacja, bo przed nim nikt jeszcze tak wyraźnie nie wyznał wiary w Jezusa jako Mesjasza. Ale wiara ta była niedojrzała i nieświadoma. Piotr rzucił jakiś termin, trafił w dziesiątkę, ale zaraz okazało się, że zupełnie nie wie, co ten termin oznacza. Każdy, kto tylko chce, może lepiej poznać Boga i pogłębić swoją wiedzę religijną, znajomość Ewangelii, duchową więź z Chrystusem. Nikt nie rodzi się ani nie staje od razu teologiem czy chrześcijaninem; lecz można i trzeba się tego nauczyć.
Najprawdopodobniej większość z nas potrafiłaby wyrecytować jakąś formułkę dotyczącą Pana Jezusa. I prawdopodobnie byłaby to formułka poprawna: że jest to Syn Boży, Zbawiciel. Formalnie odpowiedź dobra, tyle tylko, że pusta, niewiele mówiąca. Święty Piotr w pierwszym odruchu także udzielił takiej odpowiedzi. Była to rewelacja, bo przed nim nikt jeszcze tak wyraźnie nie wyznał wiary w Jezusa jako Mesjasza. Ale wiara ta była niedojrzała i nieświadoma. Piotr rzucił jakiś termin, trafił w dziesiątkę, ale zaraz okazało się, że zupełnie nie wie, co ten termin oznacza. Każdy, kto tylko chce, może lepiej poznać Boga i pogłębić swoją wiedzę religijną, znajomość Ewangelii, duchową więź z Chrystusem. Nikt nie rodzi się ani nie staje od razu teologiem czy chrześcijaninem; lecz można i trzeba się tego nauczyć.
Taką szkołę dał swoim uczniom Chrystus. Oj, nie była to szkoła łatwa! Jezus
nie szczędził swoim najbliższym cierpkich uwag, a nawet i potrafił nawyzywać,
żeby się najważniejsze rzeczy lepiej utrwaliły. Akurat sprawa krzyża należała do
najważniejszych i najtrudniejszych, i stąd ta surowa stanowczość Jezusa. Może
lepiej w ogóle nie być uczniem Jezusa, niż być uczniem złym i dawać fałszywe
świadectwo o swoim Mistrzu. Ta reprymenda Jezusa jest wciąż aktualna. Są chyba całe rzesze chrześcijan,
którzy mieliby spore trudności, aby powiedzieć coś sensownego o swoim Zbawicielu
i Jego nauce. Może nie ze złej woli, ale dlatego, że dotąd nigdy się nad tym nie
zastanawiali. Więc może przyszła pora, aby coś w swej postawie zmienić?
Panie Jezu, kim jesteś dla innych, o tym słyszę, kim jesteś dla mnie, o tym wiesz Ty i ja. Niech ta tajemnica stanie się mocą mojego życia i uświęcenia. Bądź uwielbiony za wszystkie słowa, którymi oświecasz mój umysł i za wszelkie łaski dla mojej duszy.
OD 18. O9 do 26. O9 JESTEM NA REKOLEKCJACH.